Właścicielka mieszkania w Grodkowie: „Nie było żadnej nielegalnej eksmisji”

0
fot. archiwum
Reklama

Wracamy do sprawy eksmisji, o której informowaliśmy na portalu Brzeg24.pl. Właścicielka lokalu początkowo nie chciała odnosić się do zarzutów stawianych przez panią Justynę i jej partnera, bo – jak tłumaczy – ci ludzie już wystarczająco zatruli jej życie. Głos zabrała również matka dziewczyny. Ze względu na małą miejscowość, w której doszło do zdarzenia obie panie proszą o zachowanie anonimowości.


– To, co opowiada Justyna i pan Rafał jest nieprawdą. Mieszkanie ja wynajmowałam i płaciłam czynsz. W ten sposób pomagałam córce. Niestety nie mogę w nieskończoność utrzymywać dorosłej osoby, a moje finanse nie pozwalały na to, aby dalej płacić za to mieszkanie. Nieprawdą jest również to, że Justyna błąkała się z dzieckiem 10 godzin po mieście. Mieszkanie opuściła o godzinie 14:00, poszła do Ośrodka Pomocy Społecznej załatwiać jakieś sprawy, a o godzinie 18:00 mój brat odwiózł ją do Domu Samotnej Matki – tłumaczy mama pani Justyny.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Taką wersję wydarzeń potwierdza właścicielka mieszkania i zaznacza, że lokal nie był wynajmowany pani Justynie tylko jej matce. – Ja na początku nie wiedziałam, że w mieszkaniu ma zamieszkać młoda matka z dzieckiem. Ona przebywała tam bez mojej zgody i wiedzy. Dopiero po kilku miesiącach udało mi się wejść do mieszkania, które było już zdewastowane. Sąsiedzi zaczęli się skarżyć i powstała zaległość za czynsz. Wezwałam panią Justynę do opróżnienia i opuszczenia mieszkania do 5 sierpnia i ona mi ten dokument podpisała – wyjaśnia właścicielka lokalu.

6. sierpnia interweniowała policja. Funkcjonariusze pouczyli obie strony o możliwościach prawnych. Kolejny dzień był punktem kulminacyjnym w całym sporze i tutaj opis sytuacyjny pani Justyny oraz jej matki i właścicielki mieszkania również się różni.

– Justyna zmyśla, mówiąc, że ktoś wykopał jej torby za drzwi. Jak przyszłam z właścicielką mieszkania to ona była już spakowana. Sama i dobrowolnie opuściła lokal, bo wiedziała, że jest tam bezprawnie. Pozostawiła wiele swoich rzeczy, które oczywiście zabrałam do siebie w ramach posprzątania wynajmowanego przeze mnie lokalu. Człowiek z dobrego serca jej pomagał, a ona teraz wymyśla takie historie. Uważam, że jest pod złym wpływem jej partnera – twierdzi matka pani Justyny.

– Pan Rafał nas zastraszał. Wysyłał wiele SMS-ów, mówił, że zniszczy mnie prawnie. Ta cała ich opowieść jest zmyślona. Nie było żadnej nielegalnej eksmisji. Pani Justyna przebywała u mnie w mieszkaniu nielegalnie, dlatego kazałam jej, aby opuściła lokal. Ci ludzie zatruli mi życie – podsumowuje właścicielka sporego lokalu.

Jak zwykle bywa w takich przypadkach, finał tej sprawy może zakończyć się na drodze sądowej.

Reklama