Na początku ubiegłego tygodnia na łamach naszego tygodnika i serwisu internetowego informowaliśmy o pechowym wydarzeniu, które podcięło skrzyła młodym kolarzom i trenerowi Franciszkowi Moszumańskiemu. W wyniku pożaru samochodu technicznego należącego do trenera, spłonął również cenny sprzęt sportowy i serwisowy, a kolejne starty zawodników klubu Ziemia Brzeska stanęły pod znakiem zapytania.
Okazuje się, że wiele osób i instytucji zadeklarowało już swoją pomoc, m.in. Starostwo Powiatowe w Brzegu i Gmina Brzeg, ale także brzescy wolontariusze i mistrzowie kolarstwa, czyli „sportowe dzieci” trenera Moszumańskiego – Adrian Teklikński, Wojciech Pszczolarski, czy Krzysztof Maksel. Poniżej publikujemy krótką rozmowę ze złotym medalistą Mistrzostwa Świata w Hongkongu:
Obecnie przebywasz we włoskich Alpach, ale byłeś jedną z pierwszych osób, do której ta smutna wiadomość dotarła…
Adrian Tekliński: Tak, dowiedziałem się o tym rankiem, niedługo po pożarze. Później dostałem zdjęcie i przestraszyłem się, że ktoś mógł ucierpieć. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a straty dotyczą kwestii materialnych.
Rozmawiałeś z trenerem Franciszkiem Moszumańskim?
Adrian Tekliński: Oczywiście. Od razu zadzwoniłem do pana Franka. Znam go od pierwszych dni swojej przygody z kolarstwem. To on pokazał mi kolarstwo. Można powiedzieć, że jestem jednym z jego „sportowych dzieci”. Trener jest osobą silną i superotymistyczną, ale po głosie w słuchawce dotarło do mnie, że problem jest bardzo poważny. Nigdy nie słyszałem, aby rozmawiał w tak smutnym, przygnębionym tonie.
Nie ma wątpliwości, że ten klub jest dla pana Franciszka drugim – a może nawet pierwszym – domem. Trener potrzebuje pomocy, aby mógł kontynuować swoją pasję.
Adrian Tekliński: I może na mnie liczyć. Nigdy mnie nie zawiódł, zawsze mi pomagał, kiedy ja potrzebowałem tej pomocy. Na dwa lata przed mistrzostwami świata, które wygrałem, zostałem bez grupy i środków na przyszłość. Wróciłem wtedy do Brzegu, a trener zapewnił mi warunki ponad swoje możliwości, pomógł mi w trudnych chwilach. Nie tylko w sporcie, ale i codziennym życiu jest mi bardzo bliski.
Pojawiają się sygnały, że władze powiatu i miasta wesprą klub i pomogą w jego odbudowie, a więc jest szansa na utrzymanie kolarskiej tradycji w regionie.
Adrian Tekliński: Mam nadzieję, że te deklaracje zostaną zrealizowane i będzie to nowe życie dla tego klubu. Skoro władze regionu uważają sukcesy kolarzy, nasze medale i zwycięstwa za dobrą promocję w Polsce i na świecie, to teraz nadszedł odpowiedni czas, aby pokazać, że jest to współpraca działająca w dwie strony.
Słyszałem, że Wy, kolarze pana Franciszka szykujecie coś specjalnego. O co chodzi?
Adrian Tekliński: Zaraz po tym, jak dowiedzieliśmy się o tych kłopotach, to ruszyliśmy z kopyta, wykonaliśmy wiele telefonów do ludzi i instytucji, którzy mają sporą moc sprawczą. Kontaktowała się ze mną pani Ania Głogowska i powiedziała, że wolontariusze z Brzegu są w gotowości. Pozostaję w kontakcie z Wojtkiem Pszczolarskim, Krzyśkiem Makselem oraz kolegami z Kadry Narodowej. Wszyscy wyrażają wolę pomocy. Myślimy o jakiejś zbiórce pieniędzy, coś w rodzaju wyścigu charytatywnego.
Nie chcę naciskać, ale rozumiem, że gwiazdy polskiego kolarstwa mogą pojechać dla trenera Moszumańskiego i swoich młodszych kolegów, którzy rozpoczynają przygodę w klubie kolarskim Ziemia Brzeska…
Adrian Tekliński: W połowie czerwca będę w Polsce i myślę, że wtedy będzie wiadomo coś więcej, ale zamiar jest taki, aby zorganizować na terenie miasta i powiatu brzeskiego sportową imprezę, dzięki której pomożemy finansowo i wypromujemy nasz pierwszy klub i samą dyscyplinę. Myślę, że to należy się od nas panu Franciszkowi. Oczywiście liczymy na pomoc w organizacji takiego wydarzenia ze strony władz lokalnych.
Domyślam się, że we Włoszech przygotowujesz się do zawodów. Gdzie obecnie trenujesz i jak przebiegają te przygotowania?
Adrian Tekliński: Znajduję się we włoskich Alpach w miejscowości Livigno. To nasze takie duże zgrupowanie bazowe, gdzie szlifujemy formę na sierpniowe Mistrzostwa Europy w Szkocji. Będzie to pierwsza impreza z kwalifikacjami do igrzysk olimpijskich. Trzeba dobrze wejść w ten cykl kwalifikacyjny i zdobyć pierwsze punkty. Motywacja jest duża i zrobię wszystko, aby nawiązać do sukcesów z Hongkongu.
Dziękuję za rozmowę, trzymam kciuki i życzę powodzenia.
Adrian Tekliński: Również dziękuję i korzystając okazji chciałbym pozdrowić wszystkich mieszkańców Brzegu i powiatu brzeskiego, a w szczególności młodych kolarzy, którzy zaufali panu Franciszkowi i trenują pod jego okiem. Trenerze – jesteśmy z Panem!