Plecami do Rzeki

0
Reklama
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA

 Z Marią Dorotą Herman rozmawiamy na temat funkcjonowania „Teatru Dnia Niepowszedniego” i najnowszej sztuki pt.: „Rzeka” Michała Walczaka.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA

Z Marią Dorotą Herman rozmawiamy na temat funkcjonowania „Teatru Dnia Niepowszedniego” i najnowszej sztuki pt.: „Rzeka” Michała Walczaka.

Od kiedy działa „Teatr Dnia Niepowszedniego”, skąd wzięła się nazwa i pomysł stworzenia takiej grupy teatralnej?

-Powstanie amatorskiej grupy teatralnej w BCK było naturalną konsekwencją zatrudnienia mnie w tej instytucji w charakterze instruktora ds. teatru. Było to w 1993 i właśnie od tego momentu istnieje  „Teatr Dnia Niepowszedniego”. Wybór nazwy był oczywisty . W naszym teatrze grają amatorzy i to, co robią, jest dla nich niepowszednie. Powszednia jest praca, studia, szkoła, a to, co dzieje się na scenie jest niezwykłe i  niecodzienne,  stąd „Teatr Dnia Niepowszedniego”. Chociaż zdarza się, że gramy w dni powszednie. Nasza ostatnia premiera spektaklu „Rzeka” Michała Walczaka, odbywała się we wtorek.

 Jak są dobierani aktorzy do „Teatru Dnia Niepowszedniego”, czy wszyscy są amatorami, kto może brać udział w przedstawieniach?

– Wszyscy aktorzy, którzy grają w tym teatrze, nigdy nie grali w teatrze zawodowym. Wszyscy są amatorami.  Raz musiałam kogoś zastąpić na scenie i to była jedyna sytuacja, kiedy zagrał zawodowy aktor. Ci, którzy grali w najnowszym przygotowanym przez nas spektaklu, są w różnym wieku. Przewagę stanowią uczniowie liceum, są też trzy gimnazjalistki, są uczniowie z innych szkół średnich. Jeden aktor jest z Technikum Ekonomicznego, dwie osoby są z Zespołu Szkół Budowlanych. W zespole jest też dwóch inżynierów i to są osoby dorosłe, dwóch pracujący student zaoczny oraz absolwentka LO i to są osoby dorosłe. Pracują, uczą się i znajdują jeszcze czas na grę w teatrze. Aby grać w naszym teatrze trzeba po prostu chcieć. Z teatru nikogo nie wyrzucam, chyba że sam odejdzie. Kiedy jest nas dużo, muszę znaleźć tekst dla dużej liczby aktorów. Bez względu na to, że ludzie są na bardzo różnym poziomie doświadczenia scenicznego, jest to dla nich przede wszystkim przygoda z teatrem. Są tacy, którzy już od teatru odeszli, ale zawsze wspominają go z sentymentem jako wielką przygodę intelektualną i emocjonalną. Tutaj ludzie poznają siebie i innych, rodzą się przyjaźnie. Nasz teatr ma też funkcję łączenia różnych środowisk, uczniów różnych szkół, obalania mitów o szkołach. TDN to miejsce dla osób, które spotykają się, bo łączy ich wspólna sprawa, coś ważnego do zrobienia.

 – Czy przed premierami odbywają się tak popularne w innych teatrach castingi?

– Nie, u nas nie ma castingów. Do nas przychodzą ludzie, którzy chcą się bawić w teatr. Często też rezygnują z różnych przyczyn. Niektórzy dlatego, że dochodzą do wniosku, że to ich za dużo kosztuje w sensie czasu, cierpliwości. Osoby, które grają mikroscenkę pod koniec spektaklu muszą czekać prawie półtorej godziny, żeby wejść na scenę. Podczas prób jest to ogromnie nużące. Akurat ostatnia przygotowana przez nas sztuka dawała na próbach możliwość zamiany scen i próbowania ich w różnej kolejności, bo utrudnieniem dla nas jest też to, że wielu aktorów dojeżdża do Brzegu, są spoza miasta.

– Ostatnia pokazana przed wakacjami premiera przygotowana przez „Teatr Dnia Niepowszedniego” to sztuka Michała Walczaka pt.: „Rzeka”. Dlaczego akurat ten autor i dlaczego ta sztuka?

– Tekst „Rzeki” odkrył jeden z aktorów, który zagrał w niej księdza. Odkrył go,  jakby dla siebie. W poprzednim spektaklu Walczaka pt. „Piaskownicy”, który realizowaliśmy, grał rolę Protazka i to go zainspirowało do poszukiwań kolejnych tekstów tego autora. Mamy takie szczęście, że w Polsce od jakiegoś czasu powstają bardzo dobre dramaty współczesne.  Wcześniej było dużo zagranicznych tekstów, poszukiwań, przeróbek klasyków, żeby móc się wypowiadać w imieniu współczesnych ludzi, pokolenia. Pojawiło się w końcu pokolenie, młodych , polskich dramaturgów, które mówi współczesnym językiem o naszej współczesności, mówi o tym, co dotyka ich i nas wszystkich. W 2001 roku wydano nawet antologię z wybranymi dramatami współczesnymi pt. ”Pokolenie Porno”. Jest wielu dobrych młodych autorów.O tym jak młode jest to pokolenie świadczyć może fakt, że Michał Walczak urodził się w 1979. Graliśmy już Gombrowicza, Mrożka, ich teksty, też mogą mówić o naszej współczesności, ale to jest już inny język. Świat w ciągu ostatnich lat tak się zmienił, że musimy mówić językiem ludzi, którzy żyją tu i teraz. Wtedy nasz przekaz jest bardziej autentyczny. Szczególnie młodzi ludzie chcą o tym mówić, chcą o tym rozmawiać. Poprzez te nowe teksty wypowiadają się, pokazując swój ogląd świata.

 Wybraliśmy „Rzekę” Walczaka, bo chcemy mówić o swoim mieście. Autor też pochodzi z niedużego miasta, urodził się w Sanoku. Myślę, że urok małych miast polega na tym, że wszystkie są podobne, bez względu na szerokość geograficzną. Podejrzewam, że miasta w różnych częściach Europy mają pewne elementy wspólne. Tak jest, bo gdy rozmawiam ze znajomymi cudzoziemcami, potwierdzają, że jest coś takiego jak duchowa wspólnota mieszkańców małych miast. Duże miasta bardziej się różnią od siebie, ale ileś miasteczek w Polsce jest takich samych jak Brzeg, albo przynajmniej bardzo podobnych. Wystarczy, że leżą nad rzeką, że mają jakiś problem i to już jest sytuacja bardzo zbliżona. Dlatego tekst, który  pierwotnie nie dotyczył naszego miasta i nie mówi dosłownie o Brzegu, wydał się nam bliski. Cała surrealistyczna sytuacja, która oczywiście nigdy nie miała miejsca, powoduje, ze zaczynamy się zastanawiać nad postawami ludzi, nad sobą, nad tym, ze jedni tu tkwią, drudzy wyjeżdżają, dlaczego wyjeżdżają, a ci, co zostają, dlaczego zostają? Sztuka nie daje na to odpowiedzi, ale prowokuje do myślenia. Każdy widz musi sobie na te pytania odpowiedzieć. Dla tych wszystkich powodów wybraliśmy Walczaka, bo on mówi głosem swojego pokolenia. Jeden z naszych aktorów jest dokładnie rówieśnikiem Walczaka.

– Ale występują też  aktorzy nieco starsi.

– Tak, ale nawet jeżeli gra aktor, który jest o pokolenie starszy, to ta rzeczywistość go też dotyczy. Osoba taka żyje w świecie, rodzinie ma otwarte oczy, uszy, widzi, co się wokół niego dzieje, myśli, bo najważniejszą rzeczą tutaj jest myślenie. Dlatego też starsi aktorzy chcieli wziąć udział w tym spektaklu.

– A co symbolizuje w tej sztuce rzeka?

– Myślę, że dla każdego co innego. Rzeka, płynąca woda to tak głęboki symbol, że trudno określić jakieś jedno znaczenie. Mówi się, że płynie czas, płynie woda, to jest coś, co się ciągle przeobraża. Chcieliśmy też się zastanowić nad tym. W sztuce pada sformułowanie „ludzie odwrócili się od rzeki” i u nas faktycznie tak jest. Brzeg jest nad Odrą, ale my sobie o tej rzece przypominamy tylko wtedy, kiedy jest na przykład powód?. Żyjemy plecami do miejsca, które spowodowało, ze to miasto powstało. Żyjemy oderwani od tego, co jest nam dane z góry. W sztuce sytuacja surrealistyczna powoduje, że ludzie nagle zaczynają się tym miejscem zajmować, myśleć o nim, budzą się refleksje nie przyrodnicze, ale filozoficzne. Rzeka jest dla nas takim symbolem, który pokazuje, że z jednej strony czas płynie, woda przepływa, a z drugiej strony wszystko jest jakby niezmienne. Miasto się nie porusza – porusza się tylko rzeka, ma jednak swój własny zmienny rytm. Ten tekst był nagrodzony na festiwalu komedii, ale nie jest to płaska komedia dla pośmiania się. Budzi refleksje, ze tkwiąc w miejscu, w którym jesteśmy, powodujemy jego ruch, albo bezruch. To zależy tylko od nas. Taką  paradoksalną sytuację mieliśmy podczas prób. Mieliśmy wrażenie, ze nasza „Rzeka” stoi i było to spowodowane odpływem ludzi. Z jednej strony był ruch, bo pojawiali się nowi ludzie, ale z drugiej strony był zastój, bo nasz spektakl była wciąż w tym samym miejscu. Ta sytuacja nas zmobilizowała, by szukać nowych kierunków. Pracując nad tekstem zastanawialiśmy się, czy nie skłania nas on do tego, by zrozumieć miejsce, w którym żyjemy, że to nie jest jakieś nijakie miejsce, tylko to konkretne miasto, konkretni ludzie i nawet spotykając kogoś z tego miasta na drugim końcu świata będziemy mieli do niego inny emocjonalny stosunek niż do osoby pochodzącej z zupełnie innego miejsca.

 – Sztuka składa się z bardzo wielu krótkich scen, czy z tego powodu nie było problemów z jej realizacją?

– Tak, był to bardzo duży problem. Niektóre sceny musieliśmy poprzestawiać. Trzeba było przy tym uważać, by nie zgubić logiki. Ten tekst jest napisany jakby był przeznaczony dla teatru telewizji. Musieliśmy zastosować taki zabieg, żeby nie opuszczać kurtyny, bo zabiera to czas i tworzy sztuczną teatralność bardzo niewspółczesną. Wszystko robimy przy otwartej kurtynie. Gdyby każdą scenę budować na nowo, byłoby to nie do oglądania. Dzięki jawności zmian wytwarza się teatralna umowność. Wszyscy jesteśmy w jednej przestrzeni, w której toczy się życie.

– A jak długo trwały przygotowania do wystawienia sztuki?

– Jak pamiętam, pierwsze próby rozpoczęliśmy na przełomie października i listopada zeszłego roku. Były to próby czytane. Długo trwał proces poszukiwania aktorów. Choć na początku do teatru zgłosiło się wiele osób, to nadal były braki w męskiej obsadzie. Na początku myśleliśmy, że nie ruszymy z miejsca, kiedy  wszystko się ustabilizowało, spektakl zaczął się „kleić”.  Próby ruszyły pełną parą. W końcowej fazie trwały nawet do pięciu godzin!

– Podsumowując, co można powiedzieć na koniec o teatrze, o sztuce, może co będzie tematem kolejnej premiery?

– Tego, co będzie kolejną premierą, jeszcze nie wiem. Na razie byliśmy skoncentrowani na Walczaku. Dobór następnej sztuki musi być bardzo przemyślany, bo będziemy ją pokazywać na piętnastolecie istnienia Teatru Dnia Niepowszedniego. Nie sądzę, żeby to była kolejna sztuka Walczaka, myślę że teraz poszukamy czegoś innego. To jeszcze jest bardzo odległe i pewnie dopiero we wrześniu zaczniemy poszukiwania. Teraz cieszymy się, że „Rzeka” zaczęła płynąć i chciałabym, żeby znaleźli się ludzie, którzy ciągle będą chcieli przychodzić do teatru.

– Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Rafał Ochociński

Reklama
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA