Zamiast marketu, pastwisko dla owiec ?

17
Reklama

To nie prima aprilis – na terenie po byłej cegielni w Brzegu przy ul. Włościańskiej, niebawem może powstać pastwisko dla owiec. Właściciel działki ma bowiem kilka koncepcji na zagospodarowanie tego terenu. Jedną z nich jest również elektrownia słoneczna. Jedno jest pewne – nie powstanie tam hipermarket o pow. powyżej 2000m2.


 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej radni negatywnie zaopiniowali wniosek właścicieli działki o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Taka zmiana pozwoliłaby na wybudowanie w tym miejscu marketu wielkopowierzchniowego. Teraz Krzysztof Toziczka zastanawia się, w jaki sposób zagospodarować ten teren.

– Skoro władzom miasta nie odpowiada hipermarket, to muszę szukać innych inwestorów. Mam gotową ofertę od niemieckiej firmy. W każdej chwili chcą wydzierżawić ode mnie ten teren na 15 lat i postawić tam elektrownię słoneczną – mówi właściciel byłej cegielni.

Jak podkreśla Toziczka, elektrownia fotowoltaiczna byłaby o większej mocy niż ta, która funkcjonuje w Gdańsku. Tamtejszą infrastrukturę wybudowano na 4 hektarach, w Brzegu do dyspozycji pozostaje ich ponad siedem.

– Elektrownia może powstać przy obecnym planie zagospodarowania i nie potrzeba żadnych zmian. Rozważam jeszcze inną opcję, która jest bardziej prawdopodobna. Ogrodzę ten teren i zrobię pastwisko dla owiec, a w zabudowaniach, które się znajdują na działce, uruchomię produkcję pieczarek. Pieczarkarnia już tam funkcjonowała, więc nie będzie problemu, aby szybko ją wznowić – tłumaczy Krzysztof Toziczka.

Mieszkańcy tamtego rejonu i spora większość radnych obawiają się, że gdy powstanie kolejny market, to w okolicy zwiększy się natężenie ruchu, głównie przez auta ciężarowe. Nie udało się ustalić, czy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wydałaby zgodę, aby wjazd na obiekt odbywał się od strony ul. Włościańskiej. Mieszkańcy woleli dmuchać na zimne i nie dopuścić do możliwości powstania wjazdu ulicami Kochanowskiego i Kusocińskiego. Władze miasta miałyby sporo możliwości, aby ustrzec się przed taką możliwością – chociażby ustawienie odpowiednich znaków drogowych na swoich ulicach – jednak takie argumenty nie były w stanie przekonać radnych.

– Zarówno właściciel gruntu, jak i miejscy urzędnicy nie byli w stanie zapewnić radnych, że powstanie inwestycji nie spowoduje uciążliwości dla mieszkańców w zakresie ciężkiego transportu związanego z dostawami, dlatego radni nie zgodzili się na zmianę planu zagospodarowania – wyjaśnia radny Wojciech Komarzyński

– Mój głos przeciwko proponowanej inwestycji w postaci marketu wielkopowierzchniowego – to głos mieszkańców. Byłem na spotkaniu z nimi i musimy uszanować ich opinię na ten temat. Zawsze, w pierwszej kolejności, będę reprezentował interesy mieszkańców – mówi radny Robert Karlikowski

Radna Bożena Szczęsna, wnioskowała o to, aby odroczyć głosowanie i dogłębnie przeanalizować sytuację.  Wniosek nie był formalny i pomysłu radnej nie poddano głosowaniu. To spowodowało, że furtka z dialogiem została zamknięta i zamiast  przejeżdżających samochodów ciężarowych, mieszkańcom może zacząć dokuczać woń pobliskiej pieczarkarni.

– Dla mnie taka decyzja jest niezrozumiała. Głównym argumentem przeciw hipermarketowi były uciążliwości dla mieszkańców, ale zabrakło dobrej chęci, aby sprawdzić, czy możemy ten problem wykluczyć. Uważam, że po to obradujemy, aby rozwiązywać problemy, a nie po to, by iść na łatwiznę i szybko, bez konkretnej analizy problemu, przykrywać go uchwałą  – wyjaśnia radna Bożena Szczęsna. – Część radnych i burmistrz mówili, że przeprowadzono konsultacje społeczną, ale kto o takim spotkaniu został poinformowany i w nim uczestniczył? Żaden radny nie poruszył wątku ekonomicznego. To jakieś nieporozumienie, że w taki sposób rozstrzyga się przyszłość tego terenu i zamyka drogę dialogu z właścicielami i potencjalnymi inwestorami. Gdyby nie podjęto w pośpiechu uchwały, to hipermarket by nie powstał, a my mielibyśmy czas na wyjaśnienie wszystkich obaw mieszkańców. 

Warto zaznaczyć, że obecny plan zagospodarowania tego miejsca zezwala na wybudowanie nawet dwóch marketów. Wydaje się, że ktoś tu nie zachował „chłodnej głowy”, nie skorzystał z możliwości dialogu z właścicielem tej działki, wcale nie uchronił mieszkańców przed ciężarówkami (bo markety o powierzchni poniżej 2000m2 mogą powstać) i zafundował niepewność w postaci pieczarkarni, elektrowni lub pastwiska dla owiec.  Oby właściciel nie mówił o planach na poważnie, bo owce na łące raczej nie będą dobrą wizytówką u bram miasta. Chyba że ma to nawiązywać do „Zielonej Wyspy”.

Reklama