Żałoba po wolsku

0
barcickim.jpg
Reklama

W dostojnym, majestatycznym i przede wszystkim przedwyborczym nastroju odbyły się właśnie obchody rocznicy wyjątkowej katastrofy. Wszyscy widzieli, jak one wyglądały i co żałobnicy mówili. Komentować tego nie ma sensu. Wcześniej mieliśmy rocznicę śmierci papieża, a pod koniec miesiąca minie cztery lata od śmierci B. Blidy. Powinno się u nas ogłosić kwiecień miesiącem żałoby narodowej.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

       Można sądzić, że zestawienie tych trzech wydarzeń jest nie na miejscu, że różnią się przecież od siebie itd. Jest jednak coś, co wszystkie te wydarzenia łączy – spisek. Papież zmarł w sędziwym wieku, ale pewnie jeszcze trochę by pożył gdyby wcześniej nie dosięgły go kule zamachowca, które miały wpływ na późniejsze papieskie dolegliwości. Do dziś nie wiadomo czy ktoś za zamachem na papieża stał i jaki miał interes w jego śmierci, a jak nie wiadomo, kto za jakimś zamachem stoi, to na pewno są to Ruscy. Samolot pod Smoleńskiem spadł z niewyjaśnionych dotąd przyczyn. Mgła, błędy pilotów i olewanie niemal wszystkich procedur przez załogę i organizatorów lotu to zbyt banalne powody, by brać je pod uwagę. Prawdziwe powody pozostaną niewyjaśnione dopóty, dopóki winy na siebie nie wezmą Rosjanie. Dla świętego spokoju powinni oni to zrobić. Nie wyczerpali przecież wszystkich dostępnych form nacisku na samolot zamierzający lądować we mgle. Gdyby posłali naprzeciw swoje myśliwce albo oddali ostrzegawcze strzały z baterii przeciwlotniczych zapewne pomogliby załodze samolotu i obecnym na pokładzie jej zwierzchnikom w podjęciu decyzji o wyborze alternatywnego lotniska. Do dziś Ruscy do swoich zaniedbań przyznać się nie chcą, a na domiar złego podmieniają pamiątkowe tablice z patriotycznych na swoje. To ewidentny spisek i wyraz pogardy dla polskich patriotów.  Trzeba dodać, że nie pierwszy, bo najpierw upokorzono polską stronę skandalicznym raportem MAK-u.

       Trzecia tragedia – śmierć Barbary Blidy to spisek szczególny. Samobójstwo prominentnej działaczki SLD było bowiem wymierzone bezpośrednio w dobre imię IV RP i jej zamiłowania do prawa, a zwłaszcza sprawiedliwości. Podczas rutynowego najścia funkcjonariuszy ABW i towarzyszącej im ekipy filmowej o zwykłej dla takich czynności porze posłanka nie tylko się zastrzeliła, ale starała się obarczyć winą za swoją śmierć Bogu ducha winnych funkcjonariuszy IV RP. Strzeliła sobie w pierś wykręcając nienaturalnie nadgarstek, co miało upozorować szamotaninę z funkcjonariuszką ABW. Odgłos strzału w sobie tylko znany sposób stłumiła do tego stopnia, że nikt z przebywających w jej domu strażników prawa i sprawiedliwości go nie słyszał. Następnie powycierała dokładnie pistolet usuwając z niego swoje odciski palców, pozamieniała funkcjonariuszom kurteczki, wykonała setki telefonów ze służbowych aparatów swoich gości, zaprosiła kilkadziesiąt osób, które skutecznie pozadeptywały wszystkie ślady i nie chciała wpuścić policyjnej dochodzeniówki. Po wykonaniu wszystkich tych czynności, jak to zastrzeleni mają w zwyczaju, padła martwa. Na jej przebiegłości poznała się na szczęście prokuratura, która właśnie po blisko dwóch latach doszła do wniosku, że śledztwo w sprawie zacierania śladów w domu Blidów najlepiej umorzyć. Prokuratura Okręgowa w Łodzi, która na spisku Blidy się poznała ma swojego rzecznika. On to właśnie stwierdził, że „w kontekście materiału dowodowego zgromadzonego w śledztwie brak jest    przesłanek do przyjęcia, że doszło do niedopełnienia obowiązków ze strony funkcjonariuszy publicznych”, a o zacieraniu przez nich śladów w ogóle nie może być mowy.  W tym przypadku znamy niemal całą prawdę. Dopełnieniem prawdy będzie udowodnienie udziału w spisku Blidy tajnych służb Rosji, ale to akurat może okazać się trudne.

       Pomników papieża mamy dosyć, Lecha Kaczyńskiego właśnie się budują, a wkrótce powstaną te, które upamiętniać będą dzielnych funkcjonariuszy służb IV RP.

Marcin Barcicki

Reklama