Cięcia na kolei będą, ale mniejsze niż zakładano

0
Reklama

Zmiany w rozkładzie jazdy będą mniej uciążliwe dla podróżnych. Choć cięcia na kolei będą mniejsze niż zakładano, to likwidacja kilku procent połączeń kolejowych na Opolszczyźnie jest nieunikniona. Obywatelski Komitet Obrony Kolei na Opolszczyźnie kontynuuje swoją akcję protestacyjną przeciwko planowanym likwidacjom połączeń kolejowych.


 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Przypomnijmy, od kilku tygodni lokalne i ogólnopolskie media informowały o tym, iż na Opolszczyźnie może zniknąć aż 20-24% połączeń kolejowych. Planowano cięcia na trasach: Opole – Jelcz-Laskowice, Kępno – Kluczbork, Wieluń Dąbrowa – Tarnowskie Góry, Nysa – Brzeg, Opole – Strzelce Opolskie – Gliwice, Opole – Kędzierzyn-Koźle, Opole – Wrocław, Kędzierzyn-Koźle – Wrocław, Kluczbork – Opole, Kluczbork – Wrocław oraz Nysa – Kędzierzyn-Koźle. Najwięcej połączeń kolejowych miało wypaść na liniach Nysa – Brzeg przez Grodków oraz Nysa – Kędzierzyn-Koźle przez Prudnik, gdzie łącznie do likwidacji przeznaczonych było aż 14 połączeń. Jeśli taki czarny scenariusz byłby realizowany w grudniu tego roku, to przez brak tego środka komunikacyjnego ucierpiałoby 4 tysiące podróżnych. Sam marszałek Andrzej Buła w wywiadach dla lokalnych mediów mijał się z prawdą mówiąc, iż zakładane pierwotnie cięcia nie pozbawią mieszkańców Opolszczyzny dojazdu do pracy, szkół czy na uczelnie. Świadczą choćby o tym wypowiedzi mieszkańców naszego regionu.

– Nie posiadam prawa jazdy, a oferta PKS-ów jest bardzo kiepska. Dlatego dojeżdżam tymi pociągami do pracy, ponieważ jest to jedyny środek transportu, którym mogę spokojnie dojechać i wrócić do celu – pisze Monika Kozyra, z Brzegu.

Kolejny podróżny zwraca uwagę na negatywne skutki decyzji władz województwa Opolskiego, jakie mogą odczuć podróżni. Jednym z nich jest wzrost bezrobocia.

– Zawsze jeżdżę pociągiem z Brzegu do Nysy o godzinie 13: 12, po likwidacji tego połączenia będę musiał zrezygnować z jednej pracy – mówi Bartosz Tomczak, z Opola.

Na wielu trasach nie ma alternatywnych środków transportu, a oferta przewoźników drogowych jest niedostosowana pod potrzeby pasażerów. W niektórych miejscach autobusy nie kursują w godzinach jazdy pociągów. Z kolei na trasie Grodków – Brzeg nie jeżdżą żadni prywatni przewoźnicy (busy).

Okazuje się, że cięcia będą mniejsze niż zakładano. Stanie się tak, bowiem Opolski Urząd Marszałkowski doszedł do kompromisu ze spółką Przewozy Regionalne. W czwartek 25 czerwca w Poznaniu opolski samorząd podpisał porozumienie z Agencją Rozwoju Przemysłu, w sprawie restrukturyzacji największego przewoźnika. Pozostaje także fundusz kolejowy, dzięki którym Opolszczyzna rocznie będzie otrzymywać 4, 9 mln zł, a to pozwala na utrzymanie kolejnych połączeń kolejowych w regionie.

Pociągi opolskich Przewozów Regionalnych, w następnym rozkładzie jazdy mają przejeżdżać 2, 85 mln kilometrów, dla porównania w tym roku nieco ponad 3, 2 mln kilometrów, a to oznacza, że cięcia jednak będą i są nieuniknione. Likwidacja połączeń wyniesie kilka procent, ale nie wiadomo jeszcze, które pociągi przestaną kursować. Kształt przyszłorocznej siatki połączeń będzie znany dopiero we wrześniu po uzgodnieniach z przewoźnikiem i zarządcą infrastruktury.

Dlatego Obywatelski Komitet Obrony Kolei na Opolszczyźnie kontynuuje swoją akcję protestacyjną przeciwko planowanym likwidacjom połączeń kolejowych. Działania w tym zakresie poparli m.in. wójtowie i burmistrzowie gmin, przez które przebiega linia Nysa – Brzeg. Natomiast elektroniczną petycję, którą można znaleźć na stronie www.petycje.pl pod numerem 11374, tylko do 26 czerwca poparło 328 osób. Podpisy pod tym dokumentem będą zbierane do 17 lipca 2015 roku, a następnie cała dokumentacja trafi na biurko marszałka Opolszczyzny.

DK (OKOK)

Reklama