Podróż sentymentalna cz.3. Z drugiego planu.

0
Prusy__kosciol.jpg
Reklama

Poprzednie dwa odcinki zawierały chronologiczny opis wydarzeń oficjalnych i planowanych. Wiadomo jednak, że w trakcie każdej takiej wyprawy zdarzają się rzeczy nieprzewidziane, czasem nawet zabawne.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Pierwszego lipca wyjazd odbywał się we wczesno-porannych godzinach sprzed Zamku Piastów Śląskich w Brzegu. Wczesne godziny, to około 5.00 rano. Jeden z autobusów zabierał ludzi z Dobrzynia i tam, niestety, nie udało się wsiąść jednej z pań, która widziała pojazd odjeżdżający i czekając przy swoim domu zorientowała się, że pojechał bez niej. Było już więc o czym rozmawiać, kiedy z wysoko podniesionym ciśnieniem uczestniczka dotarła do Brzegu, dowieziona przez własną córkę. Bardzo podobnie miała się rzecz z jednym z panów z Brzegu, który zawierzył solidności i punktualności korporacji taksówkarskiej, która dzień wcześniej przyjęła zamówienie. Okazało się, że po kilkunastominutowym oczekiwaniu przed własnym budynkiem i wykonaniu kilku telefonów doczekał się taksówki. I w tym przypadku ciśnienie podskoczyło do niebezpiecznych wysokości, ale rzecz zakończyła się szczęśliwie. W liczbie ponad stu uczestników trafiali się potomkowie mieszkańców Prus z wielu różnych zakątków Polski. Najdalej mieli ci, którzy dotrzeć musieli aż z Biłgoraja, ale byli też ludzie spod Gogolina, Przemyśla czy Kłodzka. Najbliżej mieli oczywiście ci z Dobrzynia, Szydłowic, Brzegu, Leśnej Wody oraz Michałowic. Kiedy całe towarzystwo pobyło ze sobą troszkę dłużej, nasunęło się sporo pytań "who is who" – wtedy trzeba było rzeczywiście niezwykłej uwagi, aby idąc w ślad za wywodami opowiadającego, dotrzeć do sedna, zrozumieć i zapamiętać, z których Drozdów, Konstanciuków, Szostaków, Pawlaczków, Lwickich, Załugowiczów, Ciąglewiczów, Mochniaków jest dana osoba. Okazuje się, że aby dotrzeć do sedna nie wystarczyło znać imię ojca, mamy, babci, czy dziadka, ale ważne, albo i najważniejsze było jeszcze dodatkowe określenie, "przezwisko" dające brakujący szczegół. Jak był o Jaśku od kogoś tam, to musiał mieć przydomek "z górki", "z zapłocia", "z dołu", "z wykopów"- to określało niejako miejsce. Aby sprawę jeszcze bardziej uprawdopodobnić, dobrze było podać nazwę uliczki lub też swego rodzaju "dzielnicy". Jest ich w Jampilu (Prusach) bez liku. Są mianowicie: Doły, Zagumienki, Zakopy,Wygony i tzw "uliczki"; Filarowa, Stryjaszkowa, Gabrylkowa, Konikowa, Wirgowa, Gajdowa, Lokajowa, Szklarzowa i wiele innych. Co ciekawe, te nazwy w znakomitej większości dalej funkcjonują .  Podanie więc tak skonstruowanego adresu, dawało dużą pewność prawidłowego określenia osoby. Jeszcze większą dokładność osiągnąć można było po dodaniu do miejsca i nazwiska także "przydomka" – np. Iksiński od Stryjaszka, od Siwego, od Dańka, od Pistołka, od Wojtusia, od Kaspra, od Boja itd. W rozmowach uczestników wyjazdu (zwłaszcza tych starszych) ciągle przebijały się te w/w sformułowania. Śladów byłych mieszkańców Prus jest zresztą więcej, a jednym z bardziej wymownych jest wypisane na ścianie mauzoleum cmentarza Orląt Lwowskich nazwisko Załogowicza, podporucznika urodzonego we wsi Prusy. W trakcie wycieczki doszło do kilku niecodziennych spotkań, jak choćby z Arcybiskupem Mokrzyckim. Jedna z uczestniczek miała osobistą przyjemność rozmowy z arcybiskupem o sprawach Zabużan. We Lwowie, przy kościele Św. Marii Magdaleny, doszło do rozmowy z bliskim nam wszystkim i związanym od lat z Kresami profesorem S. Nicieją. Ze wspomnień z Prus-Jampila narodziły się strofy, którymi pragnę zakończyć opis tej wycieczko-pielgrzymki:

"… zabrzmiał w Jampilu tupot polskich stóp

w niejednej chacie słychać polskie głosy…

Tu stała chata, tu są ślady wrót,

a tutaj dziadku ostrzył sierpy, kosy.

A po mej chacie śladu nawet brak,

ot tylko studnia stoi jak sierota.

Na starym drzewie ostał był się znak

i kawał muru … cenniejszy ud złota.

Łemkom pisany taki sam był los

Stalin przepędził ich też jak bydlęta

Łatwiej więc zabrać w jednej biedzie głos

łatwiej zrozumieć, co to pamięć święta.

Wspomnień i przeżyć jest na parę lat.

Prusy choć inne , piękne jak przed laty.

Świętą miał rację Twój kochany dziad

prawdziwe były też wspominki Taty…"

 J. Rzepkowski

Prusy__modlitwa_na_cmentarzu.jpg

Prusy – modlitwa na cmentarzu

Prusy__Profesor_Nicieja_nasz_dobry_znajomy..jpg

Prusy – Profesor Micieja nasz dobry znajomy

Prusy__takich_chat_jest_raptem_kilka.jpg

Prusy – takich chat jest raptem kilka

 

 

 

Reklama