Podziemna piekarnia w Brzegu? Co kryją piwnice przy ul. Zakonnic?

3
Pozostałości po białych kafelkach
Reklama

Tomasz Potaczało, brzeski eksplorator i pasjonat historii otrzymał sygnał, że w okolicach Rynku znajduje się stara, podziemna fabryka z czasów wojny. Informacja była nieprecyzyjna, ale po rozmowach z mieszkańcami okolic udało się ustalić punkt zaczepienia.


– To nie w Rynku, tylko przy ul. Zakonnic. Kiedyś słyszałem, że tam działała podziemna piekarnia. Wchodziło się do niej piwnicą– tłumaczył inny brzeżanin.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Chodźmy do szklarza …
Chyba wszyscy brzeżanie wiedzą, gdzie można wymienić rozbitą szybę. Firma przy ul. Zakonnic funkcjonuje od wielu lat. Nie stłukliśmy lustra, ale udaliśmy się właśnie tam z nadzieją, że właściciel może wiedzieć coś więcej na temat podziemnej piekarni. W końcu zakład szklarski znajduje się przy ulicy Zakonnic, o której wspominali mieszkańcy.

– Pracuję tu ponad 20 lat. Przede mną znajdował się tu prawdopodobnie jakiś zakład kamieniarski. Sądzę tak dlatego, że w piwnicy w jednym z pomieszczeń znajduje się bardzo dużo pyłu kamiennego po procesie szlifowania. Jeszcze wcześniej musiała tu być piekarnia lub ciastkarnia. W zakładzie do dziś znajdują się elementy pieca – opowiada pan Leszek.

Na górze piekarnia, a na dole co?
Za wskazówkami właściciela zakładu szklarskiego, przechodzimy korytarzem kamienicy na podwórko, gdzie dopiero trafiamy na wejście do budynku. Posadzka posesji jest częściowo wylana betonem, a w niej kilka „włazów” i „kanałów”. Po zejściu do piwnicy widzimy drzwi, za którymi znajdują się tajemnicze pomieszczenia. Coś w rodzaju trzech niezależnych pokoi. W pierwszym od razu widać dość dużą zamurowaną powierzchnię na ścianie. Jeśli było tam niegdyś  przejście, to wiodło w kierunku kamienicy w Rynku. W drugim pomieszczeniu nie zauważamy nic nadzwyczajnego, oprócz wąskiego przejścia do trzeciego pokoju.

Trzeci pokój z „wannami”
To pomieszczenie mocno różniło się od dwóch pozostałych. Sufit wykonano z łukowatego sklepienia, a w nim trzy metalowo-betonowe „włazy”, które spotkaliśmy na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że pod nami jest to czego szukaliśmy. Wokół pomieszczenia znajduje się 16 boksów, coś w rodzaju betonowych kadzi. Piekarnia? Ciastkarnia? Pozostałości po białych kafelkach i „wanny”, wyglądały raczej jak pralnia, jednak na ścianach brakowało armatury lub pozostałości po niej. To nie koniec naszego zdziwienia …

Zamurowane przejście prowadzi do …
… do zakładu szklarskiego! Gdy byliśmy tam, na dole, pan Leszek usłyszał nasze głosy i zszedł do „własnych podziemi”. W jego zakładzie również znajdują się schody prowadzące w dół. Zamurowane przejście – zamurowało nas samych, gdy zza ściany dochodził niezrozumiały głos. Wiedzieliśmy już wtedy, że podziemnych pomieszczeń jest więcej. Wróciliśmy na górę do właściciela zakładu szklarskiego.

– Usłyszałem wasze głosy i zszedłem na dół. Mój warsztat też ma piwnicę, w której znajdują się zamurowane przejścia. Do tej pory nie wiedziałem, dokąd prowadzą, ale teraz już wiem – mówił pan Leszek.

Metalowe drzwi z wrocławskiej fabryki
Z zakładu szklarskiego do podziemi prowadzą metalowe drzwi. Tomasz Potaczało dostrzegł na nich tabliczkę znamionową z napisem „ CARL TRIPPEL BRESLAU”. Wszystko wskazuje na to, że zostały wyprodukowane w fabryce Carla Trippela. Znany ślusarz w czasie wojny produkował przede wszystkim solidne drzwi przeciwpancerne, przeciwodłamkowe i przeciwgazowe do schronów. Osadzone drzwi jego produkcji, mogą wskazywać, że cokolwiek produkowano w podziemiach przy ulicy Zakonnic, ktoś zadbał o minimum bezpieczeństwa pracowników. Budynek fabryki Carla Trippela istnieje  do dziś we Wrocławiu przy ulicy Rychtalskiej 5. Zakład produkcyjny jest nieczynny, a budynek zamieszkują wrocławianie. A co z podziemną piekarnią w Brzegu? Trudno na podstawie ruin stwierdzić, jaką funkcję pełniły podziemia i czy odbywała się w nich jakakolwiek produkcja. Na pewno nie jest to zwyczajna piwnica. Brzeskie kamienice oraz infrastruktura miasta przeszły wiele zmian, nie tylko w okresie międzywojennym. O Brzegu „nie zapomniały” pociski artyleryjskie i amerykańskie superfortece, które startowały z włoskich lotnisk i bombardowały miasto w 1945r. Gazoszczelne drzwi, schrony przeciwlotnicze i podziemne korytarze między budynkami – to pozostałości po tamtych latach, na które dziś spoglądamy z zadumą.

Dziękujemy wszystkim naszym czytelnikom za przekazywane informacje. Jeśli ktoś z Państwa dysponuje starymi mapkami miasta, fotografiami lub posiada informacje na temat międzywojennego i wojennego Brzegu, prosimy o kontakt na nasz adres mailowy: kontakt@brzeg24.pl

AKTUALIZACJA:
Po opublikowaniu powyższego tekstu, skontaktowała się z nami Pani Roksana i opowiedziała nam zasłyszaną od ojca historię tego obiektu.

– Mój tata urodził się w 1958 roku. Opowiadał mi, że w tym miejscu działała piekarnia. Było to w czasach kiedy szedł do 1 klasy. Na dole w podziemiach były piekarnicze magazyny. Tata pamięta jak stały tam wielkie wory z mąką. Po prawej stronie, wchodząc do bramy, można zobaczyć zamurowane stare gabloty, na których znajdowały się wyroby cukiernicze. Na waszym filmie nie ma też już starych schodów pod metalowym włazem, schody był piękne. Obecna metalowa pokrywa nie pochodzi z tamtego okresu. Z kadzi wynoszono tekturowe i metalowe foremki:  mikołaje, wielkanocne jajka itp. Moi rodzice są już 35 lat po ślubie i wtedy był już tam zakład  szklarski – piec z piekarni  wtedy jeszcze stał. Na właściciela tamtejszej cukierni mówili „kremulka” ale nie wiemy czy tak nazywała się cukiernia czy właściciel lub to dziecięca wyobraźnia. Na samym wejściu do klatki numer 7, po lewej stronie są zakratowane okna, w środku stały ciasta na stołach i mój tato wkładając łapę dostawał gałkę loda. Czasami próbował zwinąć kawałek ciasta ale miał za krótkie ręce. Łopaty do wyciągania chleba z pieca służyły mojemu ojcu za wiosła, gdy zmierzał przez brzeskie zbiorniki wodne.

Takie historię udało mi się usłyszeć dziś od taty 🙂

Pozdrawiam
Roksana

Reklama