W poniedziałek (5.10), media obiegła informacja o próbie zuchwałej kradzieży dębu z brzeskiego parku. Rzekomy sprawca, miał pociąć wielkie drzewo i przygotować je do wywiezienia. Sprawą zajęła się policja, która bardzo szybko umorzyła dochodzenie, bowiem drzewo zostało złamane przez silny podmuch wiatru, a następnie pocięte przez strażaków.
– W sobotę 26 września, około godziny 17:00 otrzymaliśmy zgłoszenie o powalonym drzewie w Parku Wolności. Zadysponowani na miejsce zdarzenia strażacy potwierdzili tą informację. Dąb został złamany na wysokości 3 metrów i stwarzał zagrożenie dla osób poruszających się ścieżką parkową. W celu usunięcia zagrożenia został pocięty na kawałki, po czym wykonaliśmy materiał zdjęciowy – wyjaśnia st. kpt. Dariusz Kulawinek, rzecznik PSP w Brzegu.
Urzędnicy, sprawę rzekomego zniszczenia i próbę kradzieży dębu zgłosili na policję. Jak poinformował nas Mirosław Dziadek z brzeskiej policji – sprawa została wyjaśniona i umorzona. To zwyczajne nieporozumienie.
Według ustawodawcy, strażacy mają 14 dni na poinformowanie odpowiedniego organu o prowadzonych – tego typu – działaniach. Rzecznik Urzędu Miasta jest przekonany, że podjęte kroki przez magistrat i nagłośnienie sprawy w mediach było standardową procedurą w takich przypadkach.
– Nie posiadaliśmy żadnej wiedzy o tym, że drzewo zostało pocięte przez straż pożarną. Musieliśmy zareagować i powiadomić policję. To standardowa procedura – tłumaczy Tomasz Dragan.