Znamy kulisy poszukiwań zaginionego brzeżanina – „Nawet przez chwilę nie zwątpiłem, że on tam jest”

0
Reklama

W niedzielny (21.02) poranek policja wydała komunikat o zaginionym 45-letnim mężczyźnie. Służby ratunkowe wszczęły poszukiwania na dużą skalę. W akcję poszukiwawczą byli zaangażowani funkcjonariusze policji, strażacy oraz psy wyszkolone do tego typu zadań. Ostatecznie zaginionego mężczyznę odnalazł Paweł Raczkowski. Tego dnia pomagał bratu dowożąc pizzę. Kierowca restauracji „Prima” w Brzegu zgodził się opowiedzieć nam swoją historię.


 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

– Około godziny 16:00 dostarczyłem pizzę do jednego z domów przy ulicy Herberta. Tuż obok, w oknie przychodni, zobaczyłem mężczyznę, który coś pokazywał rękoma i kręcił głową, ale w tych gestach nie było nic nadzwyczajnego. Znam z widzenia tego człowieka, jednak w tym dniu byłem cały dzień w pracy i nie wiedziałem jeszcze wtedy, że media obiegła informacja o tym, że jest on poszukiwany. Wróciłem do restauracji … – relacjonuje brat właściciela „Primy”.

– Około godziny 21:00 dowiedziałem się, że w Brzegu trwają poszukiwania zaginionego mężczyzny. Jak zobaczyłem w Internecie zdjęcie, wsiadłem w auto i pojechałem na policję, bo przecież kilka godzin temu widziałem tego pana w przychodni. Wskazałem funkcjonariuszom miejsce i wtedy się zaczęło … Drzwi były zamknięte, a w oknie nikogo nie było. Świecili latarkami, pukali, wołali, ale ten człowiek nie pokazywał się. Policjanci w pewnym momencie zaczęli się zastanawiać, czy mówię prawdę. Dało się odczuć, że mi nie wierzyli, ale ja nawet przez chwilę nie zwątpiłem, że on tam jest – mówi Paweł Raczkowski.

Policjanci nie mając pewności, że zaginiony znajduje się w obiekcie, nie mogli wyważyć drzwi lub wybić okna i wejść do przychodni. Na miejsce przybył człowiek z kluczami, jednak to nie pomogło, bowiem zamek został uszkodzony od wewnątrz. To wskazywało, że w środku rzeczywiście ktoś może się znajdować. Osoby postronne postanowiły działać na granicy prawa.

-Kierowca, który przywiózł pizzę mojemu synowi twierdził, że widział zaginionego w oknie. Dziwna sytuacja, bo pukaliśmy i wołaliśmy, ale on nie dawał znaku życia. Na miejscu nie było właściciela budynku i policja nie mogła podjąć żadnych działań związanych z wejściem do przychodni. Wspólnie z sąsiadem postanowiliśmy, że spróbujemy otworzyć okno na parterze. Udało się „rozbroić” mechanizm uchylny tego okna i je otworzyć. Ten zaginiony znajdował się na pierwszym piętrze budynku i był bardzo wystraszony – opowiada starosta brzeski Maciej Stefański.

– Cieszyłem się podwójnie. Poszukiwany się odnalazł, ale przede wszystkim był cały i zdrowy. Tam, na górze był częściowo rozebrany, tak jakby szykował się do snu. Nie wiem, jak długo tam przebywał i jak się tam znalazł … najważniejsze, że już jest z rodziną – komentuje całą sprawę Paweł Raczkowski.

Rodzina 45-latka, który na co dzień wymaga opieki, zaginięcie zgłosiła w niedzielę (21.02). W toku poszukiwań, udało się ustalić, że ostatni raz był widziany na ulicy Rybackiej w sobotę około godziny 16. Starosta Maciej Stefański, który mieszka tuż obok przychodni, mówi nam, że placówka medyczna w soboty raczej jest nieczynna. Informacja o nieczynnym ZOZ-ie w soboty znajduje się również na stronie internetowej.  Zakład Opieki Zdrowotnej przy ulicy Herberta prowadzi przychodnie chorób płuc oraz psychiatryczną, ale oprócz tego prowadzi również usługi w zakresie terapii uzależnienia i współuzależnienia od alkoholu. Czasami spotkania prowadzone są w soboty. Prawdopodobnie pan Marek dostał się do budynku właśnie wtedy. Kierownik placówki medycznej nie chciał komentować sprawy do czasu zakończenia postępowania.

Paweł Raczkowski. Pomagał bratu w pracy – pomógł odnaleźć zaginionego mężczyznę

Prima Brzeg

Reklama