Człowiek człowiekowi wilkiem, a kobieta kobiecie wilkołakiem,

0
Reklama
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość

„Jedna baba drugiej babie wsadziła do oka grabie” głosił tekst popularnej ludowej przyśpiewki, w którym to okolicznik miejsca „do oka” zastępowany był nierzadko znacznie bardziej finezyjnym „do d…y”.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI

„Jedna baba drugiej babie wsadziła do oka grabie” głosił tekst popularnej ludowej przyśpiewki, w którym to okolicznik miejsca „do oka” zastępowany był nierzadko znacznie bardziej finezyjnym „do d…y”. Niezależnie of finezji lub jej braku, niezmiennym pozostawał fakt, że przyśpiewkowe grabie zawsze lądowały w części jednego kobiecego ciała, a zostawały tam umieszczane przez ręce należące do innego…również kobiecego. Cóż, okazuje się, że nie ma to jak ludowa mądrość, która mimo swej prostoty, by nie rzec prostactwa, niesie ze sobą nierzadko sporo prawdy. Przekonałam się o tym ostatnio po raz kolejny, tym razem dzięki Britney Spears. Zapewne wielu z szacownych czytelników zdaje sobie sprawę z zaistniałego niedawno incydentu z udziałem wyżej wymienionej. Wiem, że tych  zebrało się ostatnimi czasy całkiem sporo, od hucznego rozwodu, publicznego golenia głowy, włóczenia się po klubach z maleńkimi dziećmi, przez jazdę bez prawa jazdy, zakup pięćsetnego już z serii psa marki chihuahua, na pobiciu parasolem jednego z paparazzich skończywszy.
Nie chodzi mi jednak o żaden z wyżej wymienionych, choć nie znaczy, że nie mniej smutny akt, a mianowicie o akt artystycznego samobójstwa, jaki Britney popełniła podczas rozdania nagród MTV, kiedy to pojawiła się na scenie kompletnie nieprzygotowana, rozkojarzona, sztywna niczym świeżo wykrochmalone prześcieradło mojej babci, a do tego zdająca się nie pamiętać słów do własnej, puszczonej z playbacku piosenki. Całe zamieszanie odbiło się niemałym echem w każdej niemalże gazecie, stacji telewizyjnej czy radiowej, w metrze, na przystanku autobusowym, ptasiej budce  i Bóg wie gdzie jeszcze, jak Stany Zjednoczone Ameryki Północnej długie i szerokie. Zdawało się, że występ Britney przyćmił swoją mega-klapą wszystkie wydarzenia medialne, z wyścigiem o fotel prezydencki włącznie. Każdy miał do wtrącenia swoje trzy centy na temat biednej dziewczyny, przy czym nadmienić należy, że żeńska część zaangażowanej w dyskusję społeczności wtrącała je nader chętnie.
I tu pozwolę sobie przystanąć, bo właśnie w tym miejscu okazuje się, że wspomniana przeze mnie wyżej baba i grabie nie są zjawiskiem typowo nadwiślańskim, co można by przypuszczać, wziąwszy pod uwagę osławianą już tu kiedyś przeze mnie polską życzliwość, lecz kosmopolitycznym, i że tak naprawdę, co przyznaję z ogromnym smutkiem, baby całego świata lubią sobie nawzajem wsadzać owe grabie i czerpać z tego niebywałą satysfakcję.
Jak się to ma do Britney? Otóż tak, że okazuje się, iż wedle żeńskiej części zaangażowanego w „Spearsgate” społeczeństwa, największym grzechem piosenkarki nie był bynajmniej fakt, że, za przeproszeniem, spieprzyła występ, ale, że jest gruba. Dodam, że zarzut ten powtarzany był z dość sporą częstotliwością i padał zazwyczaj z ust pań, które rozmiar 36 widziały ostatnio podczas swojej pierwszej komunii. Osobniczki owe zdawały się wręcz rozkoszować dewagacjami na temat rzekomej tuszy Britney i tego, jak to ohydnie wyglądała w super seksownych kozakach na szpilce i czarnym bikini.
I aż mi się przykro zrobiło, słuchając tych bzdur, bo szczerze życzę wszystkim paniom, by wyglądały równie „grubo” jak Britney Spears podczas opisywanego tu występu. Może wtedy nie musiałyby nienawidzieć jedna drugiej, a mogły skupić się na sprawach nieco ważniejszych, typu walka z seksizmem czy dyskryminacją w miejscu pracy. Czy naprawdę my kobiety potrafimy jednoczyć się jedynie w udręce i rozpaczy niczym bohaterki jednej z piosenek Alicji Majewskiej, które „wychodzą na brzeg”, by ronić łzy za kochankiem, co to odpłynął w siną dal? Dlaczego tak często narzekamy na mężczyzn, podczas gdy same jesteśmy dla siebie wredne i z mistrzowską wręcz precyzją nienawidzimy jedna drugiej?
Pamiętam, kiedy będąc małym dzieckiem odwiedziłam koleżankę, która miała psa. Tak się złożyło, że byłam akurat ze swoim psem, który na widok tamtego wpadł w ślepą, odwzajemnioną zresztą, furię. Oba zwierzaczki skończyłyby za pewne na oddziale intensywnej terapii pobliskiego oddziału weterynarii, gdyby z pomocą nie przyszedł nam ojciec koleżanki, który po bohaterskim rozdzieleniu walczących stron ze stoickim spokojem spytał:
– A to pies czy suka?
– Suka, ja mu na to.
– A to wiadomo. Suka z suką zawsze się pogryzie…
Pozdrawiam ze słonecznej Kalifornii,
Patrycja Hawrylciow

Reklama
Materiał wyborczy Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI