Złoty pociąg, czy kura znosząca złote jaja? [Felieton Tomasza Potaczało]

0
Reklama
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego

Tytuł nawiązuje do artykułu ze stycznia bieżącego roku. Szczerze mówiąc od pewnego czasu przestałem interesować się poczynaniami tzw. odkrywców,  a właściwie „znalazców” złotego pociągu.  Do napisania tego felietonu skłoniły mnie dwa zdarzenia.


Po pierwsze – będąc ostatnio w Cieplicach, tłumaczyłem właścicielowi pensjonatu zawiłości i celowość rozkopywania  nasypu, zamiast, jak słusznie zauważył, przewiercenia go. Mówiąc krótko, mój rozmówca nie mógł zrozumieć po co panowie Piotr i  Andreas rozkopali w trzech miejscach nasyp, wywożąc setki ton ziemi, którą musieli ponownie przywieźć. Dzieląc się z nim moimi spostrzeżeniami na ten temat,  zobaczyłem w oczach mężczyzny  łzy rozżalenia i złości, co nie omieszkał wyrazić niecenzuralnymi słowami.  Po drugie – również w Cieplicach, chwilę po tej rozmowie zobaczyłem w sklepie trunek o złotej barwie  i  nazwie ” złoty pociąg”.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI

Dziś z Państwem chcę się podzielić moimi spostrzeżeniami.  Oczywiście, nie jest moim celem, aby ktoś z Czytelników poczuł się jak wspomniany mój rozmówca. Po prostu czuję się zobowiązany do dokończenia tematu w świetle zaistniałych ostatnio zdarzeń. Ogólny pogląd na sprawę tzw. złotego pociągu w zasadzie nie zmienił się. Genialnie przeprowadzony interes z bardzo dobrym biznes -planem. Kto go stworzył, możemy się tylko domyślać. Złoto  i skarby, zwłaszcza te nieodnalezione, działają na większość ludzi jak kocimiętka na kota, tzn. wyłącza racjonalne myślenie.

W wielkim skrócie
Jakieś 60 lat temu Tadeusz Słowikowski usłyszał, że grupa Niemców, zapewne SS-manów, miała zakopać pociąg z cenną zawartością niedaleko dworca Wałbrzych Szczawienko – tzw. 65 kilometr. Wiele lat spędził na badaniach tego miejsca, włącznie z legalną próbą rozkopania nasypu. W sierpniu 2015 roku  (w czerwcu zmieniła się ustawa o tzw. znaleźnym) Piotr Koper i Andreas Richter,  członkowie Dolnośląskiej Grupy Badawczej ogłosili, że znaleźli pancerny pociąg i zażądali znaleźnego za wskazanie miejsca. Po podpisaniu umowy o znaleźnym,  okazało się, że jest to dokładnie to miejsce, które wskazał pan Słowikowski. Na dowód tego przedłożyli wydruk z georadaru, na którym ujrzeliśmy czołgi  i inne pojazdy wojskowe. W jednym z wywiadów pan Piotr sugerował, że są to unikalne, eksperymentalne  czołgi niemieckiej armii.  Dzisiaj wiemy, że wydruki były spreparowane, co wielu specjalistów starało się udowodnić od początku, jednak ich głos był niczym wołanie na pustyni. Ekspert powołany przez „Gazetę Wyborczą” poformował, że mamy do czynienia z fotomontażem. – „To zdjęcie to fotomontaż, złożony z dwóch obrazów o innej rozdzielczości. Widać to gołym okiem, wystarczy je powiększyć i porównać piksele” – poinformował Wiesław Nawrocki z Zakładu Badań Nieniszczących w Krakowie .

Trzeciego września 2015 roku Stowarzyszenie Dolnośląska Grupa Badawcza wydała oświadczenie, że domniemani odkrywcy złotego pociągu zostali wykluczeni z jej szeregów.

„Stowarzyszenie oświadcza, że nie rości sobie żadnych praw do potencjalnego znaleziska. Informujemy, iż pierwszym inicjatorem zgłaszającym ten temat na zebraniach Stowarzyszenia był Tadeusz Słowikowski (członek Stowarzyszenia) – autor Projektu Badawczego w roku 2003. Z oburzeniem przyjmujemy przypisanie sobie wszelkich praw do potencjalnego znaleziska przez Piotra Kopra i Andreasa Richtera” – napisał w oświadczeniu Zarząd Stowarzyszenia Dolnośląska Grupa Badawcza.

Prawa do skarbu również rościł sobie Skarb Państwa, Światowy Kongres Żydów, rosyjscy prawnicy rządowi, Fundacja Czartoryskich i inni.  Wiceminister kultury Piotr Żuchowski  wyraził przekonanie, że „złoty pociąg istnieje na ponad 99 procent” , bo cóż znaczy kilku specjalistów w stosunku do miliardów w złocie, brylantów, a może i bursztynowej komnaty .

Nawet Discovery dało się nabrać
Oczyszczono teren, którego pilnowali przedstawiciele chyba wszystkich służb mundurowych. Został powołany sztab kryzysowy. Do pracy przystępują specjaliści z Akademii Górniczo –Hutniczej. Wynik badań:  pociągu na pewno  nie ma. Ale wynik kolejnego badania przeprowadzonego przez odkrywców występujących pod nazwą firmy „XYZ” jest zupełnie inny – w tunelu jest zasypany pociąg z okresu II wojny światowej. Mało tego, w filmie wyemitowanym przez kanał Discovery pan Piotr twierdzi, że są tam dwa pociągi. Na dowód tego odkrywcy chcieli zademonstrować na żywo obraz ze słynnego georadaru w terenie, ale przeszkadzało im pole elektromagnetyczne ze znajdującej się nad nimi linii wysokiego napięcia (o tych zakłóceniach pisałem w marcu). W związku z tym jeden z panów trzymał nad urządzeniem parasol pokryty folią aluminiową, co pozostawię bez komentarza. Jaki udało się uzyskać rezultat? Niestety żaden, nie było ani jednego pociągu, a co dopiero dwóch.

Władze Wałbrzycha wycofały się z dalszych badań. Firma XYZ postanowiła odkopać  pociąg „widmo” na własną rękę, występując o stosowne zezwolenia. W międzyczasie znalazcy uruchamiają sprzedaż gadżetów w postaci zapalniczek i sztabek złota  z faszystowskimi symbolami, a  magistrat Wałbrzycha liczy zyski. Z szacunków wynika, że gdyby miasto chciało zapłacić za reklamę, którą zobaczył cały świat przy okazji „złotego pociągu”, musiałoby wydać około 500 mln zł.

Kto nie kopie, ten nie pije szampana
Odkrywcy przystąpili do prac ziemnych i w dalszym ciągu padają „dowody” na istnienie pociągu. Przekopano nasyp w trzech miejscach do poziomu torów biegnącej obok linii kolejowej. I co? Gdzie ten pociąg, który był widoczny na georadarze? Nie ma go, ale dowiadujemy się, że … będą wiercenia! To taka dogrywka jak w meczu piłkarskim. Po niej bywają rzuty karne. No dobrze, niech wiercą. Zrobili to w trochę innym miejscu i na innej głębokości  – 30m. Warto zaznaczyć, że w przeszłości nasyp został już przewiercony w kilku miejscach. Może nie wszyscy wiedzą, ale na nasypie ustawione są słupy linii wysokiego napięcia. Słupy posiadają fundamenty, które wykonuje się na kilka sposobów:  wiertnicami wierci się otwory, a następnie zalewa betonem, wbija się pale lub zakopuje jednoblokowe prefabrykaty.  Niezależnie od metody, konieczna jest ingerencja w głąb gruntu od kilku do nawet 20 metrów. W tym momencie przyszło mi do głowy, że uskok w nasypie, gdzie miał wjeżdżać nasz pociąg, to nic innego jak droga na nasyp, która powstała podczas budowy linii WN lub wiaduktu.

Ale co tam, będą media, będzie ruch w interesie. Tu należy nadmienić, że drogą pana Piotra
i Andreasa ruszyło wielu innych tzw. znalazców. Do urzędów wpływają oficjalne pisma zgłoszeniowe o odkryciu wielu obiektów podziemnych. Krzysztof Szpakowski, zarządca kompleksu Riese zgłasza znalezienie kompleksu o powierzchni bodajże 200ha, ktoś zgłasza sztolnie pod Bolkowem, dwa miesiące temu przystąpiono do prac w poszukiwaniu zakopanej kolumny samochodów w Kamiennej Górze, wczesnym latem w Mamerkach na Mazurach ogłoszono odkrycie być może bursztynowej komnaty.

Skarbów, niestety, wciąż nie widzimy. Wszystkie prace poszukiwawcze zakończyły się fiaskiem. Ostatnio odżyła sprawa nie 65 kilometra, lecz 61 kilometra. Chodzi o linię kolejową odbijającą w tym miejscu do zamku Książ, oczywiście podziemną. Znaleziono nawet trochę śladów w postaci podkładów.

Ile to kosztuje?
W portalu Wyborcza.pl ukazał się artykuł red. Olgi Bierut pt. „Złoty pociąg czy złoty interes?”. Pozwolę sobie na kilka cytatów:

„(…)Turystów tu na potęgę. Na zamku drugie tyle co przed rokiem, zespół 12 przewodników rozrósł się do ponad 40, bo przyjezdni blokowali serwery z rezerwacjami wycieczek. W kasie zamku ze sprzedanych biletów wylądowało ponad 300 tys. zł. A ludzi po knajpkach, popijających chłodne piwko Złoty Pociąg – cena 39 zł za trójpak – jest jeszcze więcej (…)”

„(…) Koper i Richter swojego prawnika polecają jak menedżera. On ich – jak gwiazdy. Tłumaczy: im na pieniądzach nie zależy, ale niech dziennikarze wybaczą, panowie tyle wiedzy zgromadzili przez lata, że nie wypada brać jej za darmo. Tylko za półdarmo: tysiączek, dwa za rozmowę. Jeśli ktoś będzie chciał jakieś zdjęcie, dajmy na to, pracującej koparki, to zrobimy, za odpowiednią opłatą, że odkrywcy stoją, kopią (…)”

„(…) A teraz powróżmy z fusów, mówi prof. Marian Noga, ekonomista, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Że wydany pieniądz robi pieniądz – to wiadomo. Mamy taki mnożnik, wynosi on 25. Jeśli odkrywcy mówią, że wydali 140 tys. zł, to znaczy, że na rynku wałbrzyskim dostaniemy z tego 3,5 mln złotego interesu (…)”

„(…)Menedżer aktorów nie chce zdradzić żadnych szczegółów, to tajemnica handlowa. Ale ci, którzy negocjowali, puszczają w obieg informacje: jedna z polskich telewizji zapłaciła za wywiad z Koprem i Richterem, którzy stawki negocjowali 17 dni, kilkanaście tysięcy złotych. Mało! Amerykanie za towarzyszenie w spacerach po ziemi nad złotym pociągiem mieli dać 100 tys. Dalej mało! Wideo zza rusztowania nagrywa ktoś z rodziny odkrywców. Za 500 euro można kupić ujęcia na plecy robotników, nogi sapera, rozjazdy i dojazdy na ziemię, pokazujące wszystko i nic, w stylu weselno-festynowym (…)”

Czy już wiecie po co rozkopuje się nasyp, zamiast go przewiercić?! Swoją drogą szkoda, że nie odnaleziono tego pociągu. Z drugiej strony w dalszym ciągu jest czego szukać. Legenda żyje nadal. Ja stawiam na Górę Sobiesz obok Piechowic.

Tomasz Potaczało

Reklama
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI