Wizja – Rozmowa z Henrykiem Mazurkiewiczem w ramach cyklu wywiadów z okazji 25-lecia II LO

0
Reklama

Z okazji 25-lecia powstania II Liceum Ogólnokształcącego w Brzegu, szkoła przeprowadziła cykl wywiadów m.in. z Maciejem Stefańskim, Michałem Siekiem, Henrykiem Mazurkiewiczem, Dariuszem Byczkowskim, Kazimierzem Bartmańskim oraz Iwoną Pasierską. Wszystkie materiały zostały zredagowane przez Mirellę Sołtysiak, nauczycielkę II LO, a rozmowy ze swoimi gośćmi przeprowadziły uczennice: Agnieszka Lechwar i Emanuela Sewioło.


 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

„Wizja. Pan Henryk Mazurkiewicz”

Jak odczytuje Pan metaforę szkoły jako domu, rodziny?
Zacznijmy od domu. Tworzy on cudowną atmosferę, w której dorastamy. Uczy podstawowych zasad komunikowania się, patrzenia na świat i bycia w tym świecie nie punktem centralnym, ale cząsteczką, która przyczynia się do ogólnego dobra. Od dziadka uczymy się historii, od babci – ciepła, od mamy – obsługi chusteczki do nosa, od ojca – dyscypliny. Rodzina kształtuje nas na wszystkich polach życia codziennego. A szkoła? Ona niczym się od tego nie różni. Jeżeli uczeń nie zrozumie, że tworzy rodzinę, to szkoła będzie zbiorowiskiem atomów, które zmierzają w różne strony. Jeżeli nie ma spójności, takiej jak w rodzinie, to szkoła nie będzie integrować ani rozwijać. Szkoła jako babcia pokazuje nam ciekawostki, jako ojciec – pilnuje porządku, jako matka – zatroszczy się o nas. Podstawą jest to, aby uczeń przychodził do szkoły z zainteresowaniem, radością, a nie ze strachem. Przecież nie o to chodzi. Szkoła musi być tak dobra, jak dom. Pierwsze spotkania w naszej szkole były wariackie. Uczniowie mówili do nas – nauczycieli, że kochają tę szkołę, a rodzice przychodzili zadziwieni, że nawet kiedy uczeń miał 38 stopni gorączki, to chciał iść do szkoły. Zarówno w domu, jak i w szkole musimy mieć poczucie akceptacji i przynależności do grupy. Jeżeli szkoła tego nie zapewni, to nie powinna być szkołą.

Czy ten sposób myślenia był decydujący, kiedy zakładał Pan II LO?
Nie zakładałem, że ta szkoła stanie się domem uczniów. Chciałem, aby posiadała przyjazną atmosferę, dawała wspomniane wcześniej poczucie bezpieczeństwa i swobodę w byciu sobą. Chodziłem do szkoły, w której  podstawą był dryl wojskowy, ponieważ były to czasy komunizmu. Nie radziłem sobie z matematyką, fizyką i chemią i przez nauczyciela byłem nazywany tumanem. Dzisiaj jest to niedopuszczalne, a wtedy świadczyło o degradacji pozycji ucznia dla satysfakcji nauczyciela. Nie było w tym żadnej motywacji do rozwoju. Nie byłem traktowany jako Henryk czy jako Mazurkiewicz. Byłem numerem 23. i tego chciałem uniknąć jako nauczyciel. Udało mi się to. Zależało mi, aby w tej szkole nie było numerów, tylko Andrzej, Agnieszka, Michał, Mateusz, Emanuela. Wprowadziłem zwyczaj nie odpowiadania na środku, ale swobodnej rozmowy, tak jak w domu. Taka zresztą była idea i nic się nie zmieniło. Nie tylko nauczyciel odpowiada za ucznia, ale i uczeń za nauczyciela. Szkoła uczy życia w społeczeństwie, dokładnie tak, jak poprzednio wspomniana rodzina.

Jakie mocne strony naszej szkoły dostrzega Pan teraz?
Szkoła jest mocna ze względu na osoby, które ją tworzą. Najmocniejszą stroną szkoły są uczniowie, którzy zawsze stanowią ogromny potencjał. Trzeba go umieć wykorzystać. Oni sami muszą jednak wiedzieć, po co tu przyszli. Drugą mocną stroną szkoły są rodzice. Trzecią – wysoko wykwalifikowane grono pedagogiczne, z naciskiem na język polski, języki, chociaż pewnie uważam tak ze względu na to, że jestem polonistą. Fantazja nauczycieli pracujących w tej szkole pozwala na wykorzystywanie ich wiedzy przez uczniów. Mocną stroną tej szkoły jest fakt, że ludziom się chce.

Czego życzyłby Pan naszej szkole na kolejne ćwierć wieku?
Macie ogromną ilość możliwości. Najważniejsze, żeby chęci zawsze łączyć z działaniem. Jeśli będziecie działać, to nikt nigdy was nie zatrzyma. Musicie w to uwierzyć. Bardzo ważne jest podtrzymywanie tej atmosfery, która tu panuje. Nie wstydźcie się tego, że lubicie tę szkołę. To jest jedyna rzecz, jaką wam polecam. Uznajcie za atut to, że jest tu inaczej (nie inaczej niż w innym ogólniaku w Brzegu). Tu jest inaczej niż gdziekolwiek indziej. Chciałbym za 25 lat zostać przyprowadzony tutaj przez moje wnuki i spotkać was, przyprowadzonych przez swoje dzieci. Życzyłbym sobie, aby zawsze dobrze o tej szkole mówiono i aby zdanie: ukończyłem Herberta było wypowiadane z dumą – tak, jak jest teraz.

Współzałożyciel II LO Henryk Mazurkiewicz

Reklama