7 milionów 650 tysięcy złotych mieszkańcy Brzegu zapłacili więcej za wodę i miejskie ciepło

0
Reklama

W Brzegu, od 2015 r. pan Wrębiak jako pierwszy z burmistrzów naszego miasta zaczął wyciągać pieniądze w ramach dywidendy ze spółek miejskich. W czasie czteroletniej kadencji wyniosły one aż 3 miliony 450 tysięcy zł z Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji sp. z o.o. (PWiK) oraz 4 miliony 200 tysięcy zł z Brzeskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej sp. z o.o. (BPEC)*. Oznacza to, że mieszkańcy naszego miasta zapłacili 7 milionów 650 tysięcy złotych za wodę i miejskie ciepło więcej niż było to konieczne…


Czym są owe dywidendy i skąd spółki wzięły pieniądze na ich wpłaty do miasta?
Dywidenda to część rocznego zysku spółki akcyjnej dzielona między akcjonariuszy odpowiednio do posiadanych przez nich akcji. Oczywiście zgodnie z kodeksem spółek handlowych art. 191 § 1 wspólnik ma prawo do udziału w zysku wynikającym z rocznego sprawozdania finansowego i przeznaczonym do podziału uchwałą zgromadzenia wspólników. Wobec tego przepisu burmistrz – jako reprezentujący zgromadzenie wspólników spółek PWiK oraz BPEC – miał prawo tę dywidendę pobrać i zasilić nią budżet miasta.
Burmistrz posiadając większy budżet może następnie wydatkować więcej pieniędzy na rozmaite sprawy. Może drukować za nasze budżetowe pieniądze foldery reklamowe, które ukazują go jako wspaniałego zarządcę, pokazują na pięknych zdjęciach remontowane chodniki, staw przy ul. Korfantego, czy ścieżki w parkach. Może zamówić za grube tysiące złotych usługę filmowania obrad sesji Rady Miejskiej, które to nagranie nie jest przeznaczone dla mieszkańców tylko ginie gdzieś w szufladach Urzędu. Może także wydatkować więcej środków na nagrody, których beneficjentami są np. popierający go radni miejscy. Może w końcu zatrudnić kolejną osobę w wydziale Promocji Urzędu Miasta w celu robienia zdjęć i kręcenia filmów, które gloryfikować będą burmistrza – dając mu jednocześnie większe szanse podczas każdych następnych wyborów. Czy to słuszne i sprawiedliwe?

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Maksymalizacja zysków kosztem mieszkańców
Wracając do merytoryki tematu – biorąc pod uwagę fakt, iż spółki komunalne (miejskie) są specyficznymi podmiotami, powstałymi dzięki pieniądzom podatników i w celach, które mają służyć podatnikom – to przyjmuje się w literaturze, że celem podstawowym tychże spółek jest zaspokajanie potrzeb mieszkańców, a nie maksymalizacja zysku. Nie jest koniecznym wypracowywanie imponujących zysków z tytułu dostarczania wody, odbioru ścieków, czy doprowadzenia ciepła miejskiego do domostw, gdyż chęć wypracowania dużego zysku będzie zawsze wiązała się z podnoszeniem cen wody i ciepła.
Przyjmuje się także, że owszem – przedsiębiorstwa komunalne mogą wypracowywać zyski, ale ich skala nie jest priorytetem. Kwestią najważniejszą jest natomiast fakt, że zyski te powinny służyć rozwojowi i zabezpieczeniu przedsiębiorstwa w przyszłości.

Dywidendy jako ukryta forma opodatkowania brzeżan
Wypracowane przez załogę ewentualne zyski, nie powinny być wydatkowane poprzez budżet miasta przez urzędnika – osobę pełniącą stanowisko burmistrza na cele kontrowersyjne z punktu widzenia przejrzystości i poszanowania finansów publicznych. Dywidendy ze spółek komunalnych są po prostu kolejną, ukrytą formą opodatkowania mieszkańców. Właśnie głównie z tego powodu wypracowane zyski firm miejskich powinny pozostać w przedsiębiorstwach.
Po pierwsze – Przedsiębiorstwo, które ten zysk wypracowało powinno systematycznie przekazywać jego część na kapitał zapasowy, którego głównym przeznaczeniem jest pokrycie ewentualnych, przyszłych strat. Wystarczy sobie wyobrazić awarię kotła, jego wybuch czy też zalanie infrastruktury wodociągowej, w tym np. oczyszczalni ścieków, przez napierającą wodę podczas powodzi. Z konsekwencjami tych tragicznych w skutkach zdarzeń – w pierwszej kolejności będzie musiało sobie poradzić samo przedsiębiorstwo i jego załoga. Abstrahując od jakiejś formy pomocy, czy ubezpieczenia – bezsporny jest fakt, iż jeżeli spółka posiada kapitał zapasowy na odpowiednim poziomie – zdecydowanie łatwiej poradzi sobie ze skutkami tragedii. To jest właśnie element zabezpieczenia przedsiębiorstwa w przyszłości. Natomiast jego rozwój dzięki zyskom, które firma wypracowała, będzie widoczny w modernizowaniu infrastruktury przedsiębiorstwa czy inwestycjach w nowe technologie.

To mieszkańcy są właścicielami spółek
Po drugie – Częścią wypracowanego zysku firma powinna podzielić się z pracownikami, np. w formie systematycznych podwyżek wynagrodzeń, choćby z tytułu inflacji. Należy pamiętać i uszanować, że to załoga wypracowała zysk w firmie, a nie urzędnik – burmistrz.
Po trzecie – Częścią zysku spółka powinna podzielić się także z mieszkańcami, bo w istocie to mieszkańcy są właścicielami spółek komunalnych, które utworzyli ze swoich podatków. Burmistrz tylko przez swoją kadencję zarządza tymi firmami poprzez osoby przez niego skierowane do Rad Nadzorczych tych spółek, które kolejno tworzą składy osobowe Zarządów spółek.
Szanowni państwo, jeżeli 21. października podczas wyborów samorządowych obdarzycie zaufaniem ludzi ambitnych, aktywnych, odważnych i wykształconych, którzy chcą dla nas zmieniać Brzeg i wprowadzić go na szybką ścieżkę rozwoju, tj. kandydatów z Komitetu Wyborczego Wyborców NIE dla Więzienia TAK dla Połączenia deklaruję, że proceder wyciągania budżetowej łapy przez burmistrza po pieniądze wypracowane przez przedsiębiorstwa i ich załogi zakończy się.
Pieniądze pozostaną w spółkach zasilając po części ich kapitał zapasowy, kolejna część należąca się załodze przeznaczona będzie na bezpieczny wzrost wynagrodzeń, kolejna część będzie tą, dzięki której unikniemy nadmiernych podwyżek za te usługi.

Podsumowanie – czy liczy się tylko utrzymanie stołków?
Zakładając służebną rolę miejskich spółek wobec brzeskiego społeczeństwa wyciągam prosty wniosek. Mieszkańcy Brzegu przez ostatnie 4 lata zapłacili w rachunkach 7 milionów 650 tysięcy złotych więcej za wodę i miejskie ciepło niż było to konieczne. Przyjmując prowadzenie miejskich firm z założeniem bilansowania wielkości przychodów z kosztami – wówczas zakładając zerowy wynik czy też minimalny zysk, pieniądze te mogły być przeznaczone na obniżkę cen usług przez nie świadczonych.
Osoby myślące zdroworozsądkowo podważać faktów nie będą. Osobami innymi – opowiadającymi wszem i wobec historie o wyższości burmistrza – ponad innymi mieszkańcami, na potrzeby tego tekstu zajmować się nie będziemy. Każdy inteligentny czytelnik wie, że dla takich osób mottem przewodnim jest „a po nas choćby potop”, więc skutki niewłaściwego zarządzania zasobami gminy w ujęciu finansowym i prognozowania przyszłości w aspekcie szans i zagrożeń dla naszego pięknego miasta, nie spędzają im snu z powiek. Dla takich osób liczy się tylko to czy utrzymają swoje stołki w różnych miejscach uzależnionych od burmistrza, czy też będą miały szansę obsadzić nowe, wyższe stołki – dla nich tylko wygodne. Takie osoby nie leżą w sferze zainteresowania autora niniejszego artykułu.

Grzegorz Surdyka
mgr ekonomii, absolwent Akademii Ekonomicznej w Poznaniu oraz
Wyższej Szkoły Bankowej
we Wrocławiu, Radny Brzegu
*Źródło: Kopia odpowiedzi na interpelacje

Reklama