Wirtuoz wszelkich pokręteł

0
1.jpg
Reklama

Rozmowa z Marcinem Baranem

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Krystian Ławreniuk: Ludzie kojarzą cię głównie jako człowieka siedzącego na imprezach Brzeskiego Centrum Kultury (i nie tylko) za konsolą. W Brzegu jesteś znany jako akustyk, gość nagłaśniający większość tutejszych imprez. Na co dzień zajmujesz się jednak muzyką i dźwiękiem w szerszym wymiarze.

Marcin Baran: Tak, pracuję jako realizator dźwięku na imprezach BCK, ale działam również przy organizacji koncertów – choćby ostatniej „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy”, podczas której nagłaśniałem wszystko z wyjątkiem kapeli disco polo i zespołu z Klubu Wojskowego. Zajmuję się również nagraniami. W wolnych chwilach gram też na perkusji, ale traktuję to bardziej jako hobby oraz formę relaksu i nie pokładam  w tym nadziei na sukces zawodowy. W tej chwili jestem właśnie po pierwszej próbie nowej formacji, którą składamy do kupy z Krzysztofem Pasionkiem i Arkiem Zalewskim – mega utalentowanym, brzeskim wokalistą. Jedną z ostatnich lokalnych kapel, z jaką miałem do czynienia w ostatnim czasie, była „Mania Rysia”. To właśnie Rych, jej lider, określił mój zawód jako „wirtuoz wszelakich pokręteł” (śmiech).

Akustykiem BCK zostałeś dość przypadkowo. Nie było cię w Polsce trochę czasu. Uczyłeś się w Wielkiej Brytanii, a tu nagle wielki powrót w rodzinne strony. Jak to dokładnie wyglądało?

Z BCK to nie do końca taki przypadek. Mieszkając w Anglii szukałem pracy poza jej granicami. Zerkałem również na polskie ogłoszenia i tak trafiłem na informację o wolnym etacie w naszym Centrum Kultury. Pomyślałem, że powrót do Brzegu, z nowymi doświadczeniami i umiejętnościami, nie jest złym rozwiązaniem i zdecydowałem się spróbować swoich sił stając do konkursu. W Anglii mieszkałem od 2006 roku. Studiowałem dziennie przez trzy lata w Burton Collage na kierunku Sound Engineering and Music Technology. Później pracowałem w wielu miejscach jako realizator dźwięku – począwszy od lokalnych klubów muzycznych i nagrań w domowym studiu, po prace w studiu nagraniowym z prawdziwego zdarzenia. Z czasem trafiłem nawet na narodowy festiwal – „Acoustic Festival of Britain”, co było dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Po drodze zrobiłem też dla BBC Radio Derby kilka nagrań live z koncertów. Dzięki tym doświadczeniom poznałem masę utalentowanych muzyków, z którymi do dziś utrzymuje dobre kontakty i staram się, w miarę możliwości, zapraszać ich do Brzegu. 

Wyszło na to, że w pewnym sensie otworzyłeś trasę relacji UK – Brzeg. Dzięki twojej inicjatywie udało się ściągnąć do Brzegu choćby Call me Unique – wspaniałą, czarnoskórą wokalistkę z Birmingham, która zakochała się w naszym mieście. 

Rzeczywiście, udało się tu ściągnąć trochę ludzi. W zeszłym roku owocem wcześniej wspomnianych doświadczeń było zaproszenie chłopaków z grupy „Tilted Smile” – laureatów pierwszego miejsca „Jack Daniels Festival” w Londynie w 2006 roku. Zespół w ramach nagrody odbył małą trasą po Stanach Zjednoczonych i nagrał album w legendarnym studio, w którym nagrywali m.in.: Elvis Presley, Johnny Cash czy U2. W Brzegu kapela zagrała w amfiteatrze i klubie „Semafor” – moim zdaniem robiąc w nim jeden z najlepszych koncertów, jakie kiedykolwiek odbyły się w naszej okolicy. Oprócz rockowego trio „Tilted Smile”, w tym samym czasie, odwiedziła nas „Call me Unique” – jamajskiego pochodzenia wokalistka z Birmigham, która wraz z brzeskimi muzykami, Grześkiem Bukowskim i Mateuszem Dwornikiem, zagrała kameralny koncert w restauracji „3 Życzenia”, a potem, już w nieco większym gronie (wraz z Szymonem Chudym i Radkiem Pilarzem), dała czadu na scenie brzeskiego amfiteatru. „Call me Unique” wróciła do Brzegu we wrześniu 2013 roku wraz z czołówka polskiego jazzu: Maciejem Fortuną, Przemkiem Raminiakiem, Bartkiem Kuczem, a także Frankiem Parkerem z Chicago. W tym składzie nagraliśmy na scenie BCK płytę live, która powinna się ukazać niebawem. Z Maciejem Fortuną poznałem się podczas nagłaśniania brzeskiej edycji festiwalu „Jazz nad Odra” i tak od słowa do słowa powstała formacja „Maciej Fortuna Electric Quatretet and Call me Unique”. Wraz z tymi muzykami, jako realizator dźwięku, odbyłem w zeszłym roku pierwszą mini trasę w Polsce. To, co działo się na koncertach w Warszawie czy Sopocie było fantastyczne, a finał trasy w nowo otwartym klubie „Brzeska Scena” był naprawdę „unikatowy”. Nie spoczęliśmy oczywiście na laurach i mamy już plany na następną trasę, która najprawdopodobniej odbędzie się już latem tego roku.

Ściąganie do Brzegu zagranicznych wokalistów lub polskich muzyków z najwyższej półki nie jest przypadkiem porywaniem się z motyką na słońce?

Absolutnie nie. Jako pracownik BCK mam ogromną nadzieję, że uda się w przyszłości jeszcze lepiej wypromować naszą placówkę i zawitają do nas gwiazdy wielkiego formatu, które będą miło wspominały Brzeg. Mamy plany otwarcia studia nagraniowego w BCK i jestem wręcz pewien, że gdy ono powstanie, to będziemy w nim gościć artystów wysokiej klasy. Na najbliższe Dni Księstwa Brzeskiego udało nam się, wraz z dyrektorem Jackiem Ochmańskim, zaprosić kolejną grupę z Wielkiej Brytanii – „Big Rhino”, która właśnie wydala swój krążek. Toczą się już również rozmowy dotyczące drugiej edycji „Music Camp”. Jest szansa, że na tym festiwalu zagra miedzy innymi „Thee Deadtime Phiharmonic” – świetna postpunkowa grupa, również z UK. W przyszłości marzy mi się zaproszenie Roz Bruce – byłem producentem jej debiutanckiego albumu, a wiem, że teraz supportuje na Wyspach solowe formacje byłych muzyków „Iron Maiden”. 

Wspomniałeś o „Brzeskiej Scenie”. Mocno udzielasz się w tym pubie. Wraz z jej właścicielem – Kerajem – staracie się stworzyć w Brzegu knajpę muzyczną podobną do tych, które można znaleźć w UK.

Tak, po powrocie z Anglii i podjęciu pracy w BCK brakowało mi w tym mieście klubu muzycznego z prawdziwego zdarzenia. Kiedy Jacek Ochmański zaczął prace jako dyrektor BCK powiedział, że jednym z jego marzeń i planów jest powrót dawnego „TipTopu”. Wtedy wystarczyło już tylko jedno – najemca, który będzie chciał stworzyć klimatowe miejsce pamiętając przy tym, że jest to centrum kultury i trzeba robić w tym lokalu kulturę, a nie kolejną dyskotekę z rodzaju umpcy – umpcy (śmiech). Tak pojawił się Radek Scibior i klub „Brzeska Scena”. Od otwarcia, które miało miejsce we wrześniu ubiegłego roku, odbyła się w nim cała masa koncertów – od rocka i metalu, poprzez szanty, aż po jazz. Jeśli chodzi o ten lokal, to plany na przyszłość są wielkie, ale o tym można będzie powiedzieć przy innej okazji.

Dzięki wielkie za rozmowę i powodzenia w dalszym robieniu zamieszania na brzeskiej scenie muzycznej.

Również dziękuję.

1.jpg

 

 
Reklama