Burmistrz obiecał remont drogi i chodników. Mieszkańcy czują się oszukani

5
Reklama

Każdej władzy najlepiej wychodzą obietnice. Z ich realizacją bywa jednak różnie. O ile „kiełbasa wyborcza” przestaje ludziom smakować, o tyle w zapewnienia powyborcze większość wierzy i czeka na ich spełnienie. Taką obietnicę od burmistrza Brzegu otrzymali mieszkańcy ulic Reymonta i Tuwima.


W kwietniu 2015 roku ponad 100 mieszków podpisało się pod prośbą do Jerzego Wrębiaka, aby zaplanował w możliwie najbliższym terminie wykonanie remontu ulic Reymonta i Tuwima. Miesiąc później nadeszła oczekiwana odpowiedź.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

– Pan burmistrz odpisał nam, że Urząd Miasta planuje w ramach bieżącego utrzymania dróg gminnych wykonać remont zniszczonych nawierzchni jezdni i chodników na naszych ulicach. Niestety mijały kolejne miesiące, ubytki w drodze się powiększały i w grudniu 2015 roku napisaliśmy kolejne pismo z prośbą o przeprowadzenie remontu zdegradowanych dróg i chodników – mówi pan Adam Warchoł, mieszkaniec ul. Tuwima.

Tym razem odpowiedź również była obiecująca. Co prawda mieszkańcy zostali poinformowani, że w pierwszej kolejności władze miasta planują remont jezdni i chodników w ciągu ulicy Fredry oraz chodników na ul. Partyzantów i Młynarskiej, ale zaraz po przeprowadzeniu zaplanowanych remontach Gmina miała zlecić remont chodników wraz z wymianą krawężników, a następnie remont jezdni na całej szerokości  ul. Tuwima i Reymonta.

Minął rok, a konkretnie 14 miesięcy, jednak mieszkańcy nie doczekali się nawet tych krawężników, nie wspominając o chodnikach i nakładce bitumicznej na jezdni.

– Postanowiliśmy znów poprosić o spełnienie wcześniej danych nam obietnic i 17 marca 2017 roku wystąpiliśmy z kolejnym pismem do pana burmistrza. Tym razem nawet nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Czuliśmy się nie tylko oszukani, ale także zlekceważeni, dlatego w lipcu poprosiliśmy o interwencję pana posła Pawła Grabowskiego  – tłumaczy pan Adam.

Biuro poselskie wystąpiło do burmistrza Brzegu z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej w zakresie deklarowanej mieszkańcom inwestycji. Odpowiedź Jerzego Wrębiaka wyklarowała sytuację o tyle, że remont obu ulic miałby kosztować ok. 550 tys. złotych, a miasto nie zabezpieczyło w budżecie na rok 2017 tych pieniędzy. Dla oczekujących mieszkańców stało się jasne, że przez ostatnie 2 lata obiecywano im coś, co nie doczeka się realizacji. Ponadto burmistrz Brzegu zasugerował posłowi Pawłowi Grabowskiemu, aby ten podjął inicjatywy w zakresie stworzenia instrumentu finansowanego dla samorządów, który pozwoli uzyskać dofinansowanie zewnętrzne na remonty dróg osiedlowych.

– Na prośbę mieszkańców podjęliśmy interwencję u pana burmistrza, bo to jest moim obowiązkiem. Jestem zdania, że złożone obietnice należy spełniać, a jeśli samorząd nie dysponował zabezpieczonymi środkami, to nie powinien składać takich deklaracji. Oczywiście pan burmistrz miał prawo postąpić inaczej, ale mieszkańcy będą mieli prawo ocenić te działania podczas wyborów. Propozycję, że ja miałbym w jakiś sposób poszukać sposobu finansowania dla składanych obietnic burmistrza uznaję za mało elegancką spychologię. Chcę również podkreślić, że wszystkie moje interwencje na wniosek mieszkańców nie wynikają z sympatii czy antypatii do władz miasta lub innych instytucji, którym zadajemy pytania – komentuje Paweł Grabowski, poseł Kukiz ’15.

Dziś można próbować usprawiedliwić władze Brzegu na różne sposoby, bo budżet miasta nie jest studnią bez dna, a planowanych inwestycji jest wiele. Przyćmić niespełnioną obietnicę tak naprawdę można każdym innym zrealizowanym zadaniem w mieście, jednak wszystkie tego typu argumenty pozostaną jedynie wymówką. Co na to rozczarowani mieszkańcy?

– Mamy dość obiecanek. Czekamy na konkretną decyzję w sprawie drogi i chodników, na których można wyrżnąć orła. Mamy wnuki i nie możemy z nimi wyjść na spacer, bo obie drogi przerażają – komentują Krystyna i Walerian Kamińscy.

– Jesteśmy rozczarowani i rozżaleni brakiem konkretnych decyzji pana burmistrza. Oczekujemy realizacji wcześniej składanych obietnic –  dodają państwo Przemysław i Ewa Iwanyszczuk.

– Ten remont jest konieczny. Nie mamy chodnika, którym można bezpiecznie się poruszać. Matki z wózkami muszą chodzić ulicą, co powoduje zagrożenie dla zdrowia lub życia. Nadmieniam, że jestem członkiem Towarzystwa Rozwoju Ziemi Brzeskiej, gdzie poruszaliśmy sprawę ulicy Tuwima, ale otrzymałem negatywną odpowiedź – komentuje pan Józef Kruczek.

–  Jestem zbulwersowany pismem pana burmistrza w związku z brakiem realizacji tego remontu. Chciałbym dodać, że mam dziecko niepełnosprawne na wózku, a stan drogi Reymonta uniemożliwia nawet dojazd do kościoła – mówi pan Zenon Sieniecki.

– Jesteśmy mieszkańcami ul. Reymonta od 30 lat. Ulice na osiedlu południowym zostały wybudowane w latach siedemdziesiątych i od tego czasu praktycznie nie były naprawiane. Co więcej, różne firmy wykonywały wykopy np. przyłącza energetyczne i wodociągowe. Po wykopach powstawiano łaty, które z biegiem lat dodatkowo zdeformowały nawierzchnię. Jezdnia i chodniki, przy których znajduje się nasza posesja są bardzo zniszczone, a odcinek w pobliżu kościoła Miłosierdzia Bożego jest wykonany jeszcze z trylinki, która ma liczne uszkodzenia i braki w nawierzchni. Odcinek ten jest dużym wyzwaniem dla mieszkańców, w szczególności dla osób na wózkach inwalidzkich i matek z małymi dziećmi – podsumowują państwo Ryszard i Małgorzata Lew.

Należy zaznaczyć, że społeczność osiedla nie zwracała się o pomoc do radnego ze swojego okręgu. Ten jednak sprawę zna od dawna i nie zamierza odpuścić. – Składałem w tej sprawie interpelacje, aby remont został uwzględniony w budżecie gminy. Poparli mnie koledzy radni, jednak nasz wspólny wniosek nie został uwzględniony. W trakcie roku budżetowego również dopytywałem o możliwości zrealizowania tej inwestycji, ale ciągle słyszałem, że gmina nie ma pieniędzy. Nie zamierzam na tym poprzestać i będę wnioskował o zabezpieczenie środków finansowanych w przyszłorocznym budżecie – mówi radny miejski Eugeniusz Zwierzchowski.

Reklama