Ksiądz Andrzej Siemiński jak wszyscy księża przebywający w Grodkowie w parafii p.w. Św. Michała Archanioła jest misjonarzem ze zgromadzenia Św. Wincentego A' Paulo. Reguła misyjna nakazuje by co kilka lat księża misjonarze zmieniali swoje miejsce pobytu. Do Grodkowa trafił cztery lata temu po 20 letnim pobycie w Zairze. W Afryce zaznał tego wszystkiego, co może czekać na Europejczyka rezygnującego z wygód i żyjącego w warunkach niewiele lepszych od tych w jakich żyją ubodzy i najubożsi. Z opowiadań księdza Andrzeja często można było usłyszeć, czym jest służba misjonarza w Zairze.
Ksiądz Andrzej Siemiński jak wszyscy księża przebywający w Grodkowie w parafii p.w. Św. Michała Archanioła jest misjonarzem ze zgromadzenia Św. Wincentego A' Paulo. Reguła misyjna nakazuje by co kilka lat księża misjonarze zmieniali swoje miejsce pobytu. Do Grodkowa trafił cztery lata temu po 20 letnim pobycie w Zairze. W Afryce zaznał tego wszystkiego, co może czekać na Europejczyka rezygnującego z wygód i żyjącego w warunkach niewiele lepszych od tych w jakich żyją ubodzy i najubożsi. Z opowiadań księdza Andrzeja często można było usłyszeć, czym jest służba misjonarza w Zairze.
Jak często ocierał się o różne niebezpieczeństwa, jak musiał chcąc przetrwać i przeżyć jeść to, czego w świecie cywilizowanym nikt by nie tknął, jak cierpiał głód i pragnienie . Nie brakowało też obrazów grozy, gdy pijani rebelianci w poszukiwaniu pieniędzy, alkoholu czy benzyny przykładali do skroni lufy karabinów. Jak czasem na granicy cudu było zdobycie dla swoich podopiecznych lekarstw, czy żywności. Jak tygodni trzeba było na o, by dotrzeć do najodleglejszych miejsc swojej misji. Jak trzeba było pracować fizycznie i być dla tamtejszych ludzi nie tylko kapłanem ale często i lekarzem, zaopatrzeniowcem i wybawicielem od głodu. Afryka nie skąpiła też chorób i to z powodu nich ksiądz Andrzej musiał pożegnać się z czarnym lądem.
Afryka, jej ludzie, surowe warunki, nauczyły księdza Andrzeja sporego dystansu do tego, czym żyją ludzie w tzw cywilizowanym świecie. Stąd też ksiądz Andrzej, jak nikt inny przylgnął w Grodkowie do ludzi z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego , był im kapelanem. Pomagał tym ludziom czekającym na spotkanie z wiecznością przygotować się do przejścia. Pensjonariusze ZOL-u uwielbiali Jego wizyty duszpasterskie, sposób rozmowy, spokój i pogodę ducha. Niósł nadzieję, siłę do zmagania się z chorobą i przynosił im Pana Boga. Drugą grupą, która niezwykle przywiązała się do księdza Andrzeja byli chorzy, których regularnie odwiedzał w ich domach. Grodkowskie koło byłych żołnierzy AK oraz Sybiracy mieli w nim też swojego duchowego opiekuna, z którym niezwykle się zżyli. Ksiądz Andrzej chętnie jeździł też z różnymi grupami modlitewnymi na pielgrzymki. W roku ubiegłym obchodził właśnie w Grodkowie 25 lecie swojego kapłaństwa. W dniu 24 czerwca na mszy o godz. 10.00 przedstawiciele wszystkich tych, których wymieniłem powyżej a także wielu innych stanęło posłusznie w kolejce do swojego duszpasterza, by podziękować Mu za Jego posługę i wszelkie dobro zapewniając, że będą księdza mieć dalej w swojej pamięci i polecać będą Opatrzności Bożej. Ksiądz Andrzej decyzją swoich przełożonych został skierowany do parafii Św. Józefa we Wrocławiu.
J. Rzepkowski