Obniżka pensji samorządowców okazją do populistycznych zagrywek?

0
Reklama

Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 15 maja 2018 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych ma spowodować obniżenie uposażenia m.in. wójtów, burmistrzów czy starostów, a także ich zastępców. Decyzję mają podejmować radni, jednak coraz częściej pojawiają się sprzeciwy. Część opinii prawnych wskazuje bowiem na niekonstytucyjność rządowego rozporządzenia, dlatego w wielu miastach i gminach w całym kraju za obniżką pensji włodarzy nie głosuje nawet… polityczna opozycja.


Rządowy pomysł „na zaciskanie pasa” niewątpliwie jest pokłosiem ujawnienia wysokich premii, jakie sami przyznali sobie ministrowie. Niektórzy samorządowcy wolą sprawę przemilczeć, inni mówią głośno, że nie zgadzają się z ponoszeniem konsekwencji za rozrzutność ministrów i premiera, ale są też tacy, którzy wykorzystują samo rozporządzenie i okres przedwyborczy do głoszenia obłudnych haseł.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Burmistrz Brzegu będzie zarabiał miesięcznie 9.660,00 zł + dodatek za wieloletnią pracę (mniej o 1.501,80 zł niż do tej pory)
Kwestia wynagrodzenia Jerzego Wrębiaka pojawiała się w mediach już wcześniej. Tuż po objęciu funkcji burmistrza, Rada Miejska uchwaliła jego uposażenie w wysokości: wynagrodzenie zasadnicze 5.400,00 zł, dodatek funkcyjny 2.100,00 zł oraz dodatek specjalny 3.000.00 zł. W maju 2016 roku radni postanowili jeszcze podnieść Wrębiakowi pensję – o 840,00 zł (wynagrodzenie zasadnicze 6.000,00 zł, dodatek funkcyjny 2.100 zł oraz dodatek specjalny 3.240,00 zł), a jak poinformowała na jednej z sesji przewodnicząca Barbara Mrowiec – „sprawę pilotował” radny Janusz Żebrowski (ten sam, który znalazł pracę w jednej z miejskich spółek w 2015 roku).

Ówczesną uchwałę pomagała przygotować sekretarz Krystyna Nowakowska – Bider, jednak ten akt prawny naruszał ustawę o finansach publicznych, bowiem burmistrz zarabiał więcej niż dopuszczało prawo. Bubel prawny funkcjonował przez pół roku, ale Jerzy Wrębiak zwrócił nadwyżkę, a w listopadzie 2016 radni zmienili uchwałę i zmniejszyli zarobki włodarza miasta o 178,20 zł (wynagrodzenie zasadnicze 6.000,00 zł, dodatek funkcyjny 2.100 zł oraz dodatek specjalny 3.061,80 zł).

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej (28. czerwca br.) znów pojawiła się uchwała regulująca pensję Jerzego Wrębiaka. Wspominane rozporządzenie rady ministrów określa wynagrodzenie zasadnicze i zmienia je z kwoty „od 4.500,00 do 6.000,00” na kwotę „od 3.600,00 do 4.800,00”. W uzasadnieniu podjętej uchwały czytamy, że w związku ze zmianami obowiązujących przepisów, konieczne jest dostosowanie do nich wynagrodzenia burmistrza. Wrębiakowi zmniejszono zatem – z konieczności – wynagrodzenie zasadnicze z dotychczasowego maksimum 6.000,00 zł na nowe maksimum 4.800,00 zł i jednocześnie zwiększono procentowy dodatek specjalny (wysokość zależy od sumy wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego) z 37,80% do maksimum 40%. Ostatecznie burmistrz Brzegu stracił 1.200,00 zł wynagrodzenia zasadniczego i 301,80 zł dodatku specjalnego. Odnośnie dodatku za wieloletnią prace, nagród jubileuszowych oraz dodatkowych wynagrodzeń rocznych, nic się nie zmieniło i wciąż będą przysługiwać gospodarzowi miasta.

Obniżka pensji o 1.501,80zł, wynikająca z konieczności, stała się dla Wrębiaka powodem do trzykrotnego już oznajmienia facebookowemu światu, że będzie zarabiał miej, a pieniądze nie są najważniejsze i szkoda, że wiele osób nie dopuszcza do siebie myśli, że można robić coś dla miasta i lokalnej społeczności bezinteresownie, ze zwykłej uczciwości.

Komentarze burmistrza zniesmaczyły nawet jego partyjną rodzinę. – To jest szczyt hipokryzji, że burmistrz zmuszony rządowym rozporządzeniem do obniżenia zarobków próbuje teraz publicznie wmówić mieszkańcom, że będzie zarabiał mniej, ale pieniądze to nie wszystko i że tak naprawdę pełni tę funkcję bezinteresownie. Przecież do tej pory zarabiał ustawowe maksimum i wciąż jego wynagrodzenie będzie na maksymalnym poziomie dopuszczalnym przez prawo. Dlaczego nie zaprotestował, jak radni podnosili mu wynagrodzenie? Tak się chciał „nachapać”, aż później musiał oddawać – mówi jeden z czołowych członków Prawa i Sprawiedliwości w regionie.

– Przecież, jak ktoś spojrzy w oświadczenia majątkowe, to złapie się za głowę. Zarabia i będzie zarabiał ponad dwukrotnie więcej niż do czasu kiedy został burmistrzem. Za jedną kadencję grubo ponad pół miliona złotych, więc nie na miejscu jest pisanie, że robi to bezinteresownie – dodaje inny działacz Prawa i Sprawiedliwości.

Lokalne struktury PiS mają świadomość, że część mieszkańców da się nabrać na populistyczne hasła Wrębiaka, bo nie wszyscy rozumieją nowe przepisy, ale niebawem ogłoszą jego kandydaturę w wyborach samorządowych i trudno będzie im tłumaczyć zachowanie ich kandydata mieszkańcom, którzy zarabiają 5 razy mniej od burmistrza i naprawdę działają na rzecz miasta bezinteresownie, w ramach np. wolontariatu i działalności społecznej.

Radni powiatowi nie obniżyli pensji staroście. Opozycja mówi, że należało to zrobić, ale nie opierając się na niekonstytucyjnym rozporządzeniu rady ministrów
Również 28. czerwca br., nad obniżeniem wynagrodzenia dla starosty brzeskiego procedowali radni powiatowi. Wysokość zarobków Macieja Stefańskiego określa uchwała z grudnia 2014 roku: wynagrodzenie zasadnicze 6.000,00 zł, dodatek funkcyjny 2.100,00 zł, dodatek specjalny 2.997.00 zł oraz dodatek za wieloletnią pracę 1.200,00 zł. Obniżka dla Stefańskiego miała wynieść ok. 1.680,00 zł, ale za tą propozycją nie głosowała nawet opozycja.

– „Normalnie jaja – bunt powiatowych radnych PIS vs. pełne posłuszeństwo tych z miasta. Hipokryzja w najczystszej postaci. Prezes z Nowogrodzkiej zdecydował „pod publiczkę”, że za idące w dziesiątki tysięcy nagrody dla ministrów PiS ukarze samorządowców. Koledzy partyjni starosty Stefańskiego zdecydowali jednak, że liderowi powiatowego PISu – jak wykrzyczała w sejmie była premier Szydło – „te pieniądze się po prostu należały”. Taki z niego lider! Burmistrz Brzegu jest widocznie mniej „zasłużony” od starosty, więc „pod publiczkę”, przyjął karnie decyzję prezesa PiS i radnych. Ciekawy jestem, jak prezes Kaczyński skomentowałby tę groteskową sytuację. Nie zmienia to jednak faktu, że obniżka wynagrodzeń samorządowców, wg mnie, ale również radcy prawnego starostwa, w oparciu o niekonstytucyjne rozporządzenie jest nie do przyjęcia. Nie możemy procedować uchwał niezgodnych z konstytucją, bo PiS-owski wojewoda ich nie uchyli i karnie wykona wolę prezesa” – mówi Jacek Niesłuchowski, przewodniczący klubu radnych PO.

„Zaproponowałem więc wykreślenie niekonstytucyjnej podstawy prawnej odnoszącej się do ww. rozporządzenia i wtedy moglibyśmy podjąć uchwałę o obniżeniu wynagrodzenia starosty. Są ewidentne przesłanki ku temu, jak opinia do wykonania budżetu RIO z zastrzeżeniami (jedyna taka wśród wszystkich powiatów w na Opolszczyźnie!), brak nadzoru nad BCM powodujący idące już w 15 mln zł długi BCM, czy wreszcie ostatnia afera w Wydziale Komunikacji w Starostwie, gdzie ginęły pieniądze mieszkańców. Ale nie było na to zgody radnych, więc nie chcąc głosować niekonstytucyjnych uchwał, nasz klub nie wziął udziału w tym głosowaniu” – dodaje lider powiatowych struktur PO.

O niekonstytucyjnym rozporządzeniu mówi także Jacek Hargot, radny powiatowy Towarzystwa Rozwoju Ziemi Brzeskiej – W mojej ocenie to rozporządzenie jest po prostu złe. Także opinia prawna przedstawiona na sesji wskazywała na niekonstytucyjność tego aktu prawnego.

Rzeczywiście, opinia kancelarii prawnej wskazuje na niezgodność z ustawą zasadniczą: „(…) powstają uzasadnione wątpliwości, czy omawiane rozporządzenie jest zgodne z zasadami konstytucyjnymi. Regulacja ta może być uznana za niezgodną z art. 2 Konstytucji (zasada ochrony praw nabytych – red.) albowiem arbitralnie i bez uzasadnienia ogranicza wynagrodzenie za pracę osób, które uzyskały je w sposób legalny zgodnie z obowiązującymi przepisami. Taka regulacja godzi również w zasadę zaufania obywateli do państwa, racjonalnego pracodawcy (lojalności państwa wobec obywatela). Wprowadzając w życie omawiane rozporządzenie nie wykazano bowiem, że zachodzi szczególna sytuacja, w której konieczne jest wprowadzenia przedmiotowych przepisów, pozbawiając praw nabytych osoby zatrudnione w samorządzie. Powołano się jedynie na bliżej niedoprecyzowane poczucie sprawiedliwości społecznej oraz realizacji społecznych postulatów (czyli kogo?) bez wskazania, dlaczego konstytucyjne zasady i gwarancje, winny ustąpić bliżej niesprecyzowanym oczekiwaniom społecznym. Ponadto wydanie przedmiotowych przepisów nie było poprzedzone jakimkolwiek konsultacjami, co również godzi w podstawową zasadę pogłębiania zaufania obywateli do państwa.(…)”

Autorzy opinii, czyli Kancelaria Waszczuk i Partnerzy, powołują się również na opinie prawne sporządzone na zlecenia m.in. Związków Miast Polskich sporządzone przez radcę prawnego prof. UAM dr hab. Krystiana M. Ziemski, radcy prawnego dr Mariusza Bidzińskiego oraz prof. dr hab. Huberta Izdebskiego odnośnie niezgodności przepisów rozporządzenia z dnia 15 maja 2018 r. z przepisami ustawy o pracownikach samorządowych, ustawą z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych polegającymi m.in. na przekroczeniu delegacji ustawowej, braku zachowania trybu przewidzianego w w/w ustawie, co narusza nie tylko przepisy ustawowe ale i art. 92 Konstytucji.

– Mając na uwadze rozporządzenie, sam osobiście wnioskowałem do Zarządu Powiatu o obniżenie mojego wynagrodzenia. Przewodniczący rady przygotował uchwałę i decyzja należała do radnych. Mnie nawet nie było na ostatniej sesji, bo tego dnia miałem umówione spotkanie w Ministerstwie Infrastruktury w Warszawie, ale wiem, że żaden radny powiatowy nie zagłosował za przyjęciem tej uchwały. To nie działa tak, że starosta sam może decydować o swoich zarobkach. Tylko w naszym województwie przypadków o niepodjęciu takich uchwał jest kilka, więc myślę, że decyzje o obniżeniu uposażeń wójtów, burmistrzów czy starostów zapadną na wyższym szczeblu. Dodam tylko, że moje wynagrodzenie przez 12 lat nie było na maksymalnym, dopuszczonym prawem pułapie, a jeśli zapadnie decyzja o jego obniżeniu, to nie będę miał nic przeciwko temu – komentuje Maciej Stefański, starosta powiatu brzeskiego.

Reklama