Kolejna kradzież kasetki z miejskiego szaletu. Rabuś wpadł na gorącym uczynku [wideo]

0
fot. KPP w Brzegu
Reklama

Miejska toaleta w Brzegu od początku stała się obiektem zainteresowania nie tylko ze względu na swoją funkcjonalność. Szalet, a dokładniej system poboru opłat, wciąż kusi złodziei „łatwym zarobkiem”. 23 listopada br. urządzenie zostało skradzione już po raz piąty od czasu otwarcia – teoretycznie – wandaloodpornego obiektu.


Przypomnijmy, pierwszy „skok na szalet” miał miejsce w grudniu 2017 roku, niespełna 2 miesiące po zmodernizowaniu i otwarciu toalety. Obiekt został zamknięty na 8 tygodni, do czasu aż wymieniono kasetki i zamontowano kamery leśne, tzw. fotopułapki. Niestety, po tygodniu znów ukradziono kasetki, a toaleta była nieczynna. Władze miasta postanowiły zainwestować w lepszy monitoring, i dopiero wtedy wymienić „skarbonki” do pobierania opłat oraz ponownie otworzyć miejski szalet. Tak też się stało w połowie kwietnia 2018 roku, jednak to rozwiązanie również nie odstraszyło chętnych na złotówki, bowiem w nocy z 30 kwietnia na 1 maja sprawcy obrabowali część męską i damską. W tym przypadku policjanci ustalili i zatrzymali autorów kradzieży i mogłoby wydawać się, że złodzieje zaczną omijać brzeski przybytek.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

To, że taka teoria była złudna potwierdziło się w połowie października. Dwie osoby znów dobrały się do automatów wrzutowych i okradły wandaloodporny szalet. Publiczna toaleta znów została zamknięta do czasu wymiany kasetek, jednak wznowienie funkcjonalności nie trwało zbyt długo.

– 23 listopada policjanci z Brzegu na gorącym uczynku zatrzymali 17-letniego mieszkańca miasta, który wyrwał kasetkę z pieniędzmi, a swoim działaniem spowodował straty na ponad 1 200 złotych. Młody mężczyzna wpadł dzięki czujności pracownika obsługującego miejski monitoring. Do tego zdarzenia doszło kilka minut przed godziną 21:00 – informuje mł. asp. Patrycja Kaszuba, oficer prasowy KPP w Brzegu.

17-latek w chwili zatrzymania był nietrzeźwy, w organizmie miał 2 promile alkoholu. Swoim łupem nie cieszył się zbyt długo, szczególnie, że sporo monet pogubił uciekając. Mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem, za co grozi nawet 10 lat więzienia.

Ta sytuacja pokazuje jednak, że ani monitoring, ani konsekwencje prawne nie odstraszają potencjalnych wandali i złodziei. Może czas najwyższy zmienić system poboru opłat na taki „antykradzieżowy” lub całkowicie z niego zrezygnować, bo dotychczasowe rozwiązanie zwyczajnie się nie sprawdza i prawdopodobnie przynosi więcej strat niż zysków. W dodatku każdorazowo taka sytuacja powoduje zamknięcie toalety nawet na kilka tygodni, a przecież wyremontowana za ponad 190 000 zł miała służyć mieszkańcom i turystom – nie toaletowym rabusiom.

Reklama