Anonimowy donos na radnych  uruchomił „machinę urzędniczą” i będzie postępowanie wyjaśniające

0
Reklama

Wojewoda Opolski zwrócił się do przewodniczącego Rady Miejskiej Brzegu o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego w związku z otrzymanym pismem od „zaniepokojonych mieszkańców” (tylko tyle widnieje w nagłówku – od red.). Anonim informuje w liście, że „w Brzegu żądzą mieszkańcy ościennych gmin”, a korespondencja bez podpisu została rozesłana także do lokalnych mediów (tak wynika z listu, chociaż do naszej redakcji nie dotarła). Chodzi o rzekomy “brak stałego zamieszkiwania” (sformułowanie użyte przez przewodniczącego Rady Miejskiej Brzegu Jacka Niesłuchowskiego) na terenie gminy Brzeg przez radną Jadwigę Kulczycką i radnego Grzegorza Chrzanowskiego.


Zgodnie z Kodeksem Wyborczym, prawo wyborcze przysługuje obywatelowi polskiemu oraz obywatelowi Unii Europejskiej, który najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat oraz stale zamieszkuje na obszarze tej gminy. Nikt nie ma wątpliwości, że radni spełniają pierwsze kryteria, jednak anonim poddaje pod wątpliwość miejsce ich zamieszkiwania. W ślad za „zaniepokojonymi mieszkańcami” poszły służby wojewody i zobligowały przewodniczącego Rady Miejskiej Brzegu do przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Takie działanie może wydawać się kontrowersyjne, bowiem radni składali przed wyborami oświadczenia przed komisarzem wyborczym. Wprawdzie nie są one składane pod rygorem odpowiedzialności karnej, ale sama procedura przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego nie precyzuje, w jaki sposób i jakie inne dokumenty są w stanie potwierdzić zamieszkiwanie na terenie danej gminy.

– Prowadzę w Brzegu działalność gospodarczą , płacę tutaj podatki i również tutaj zamieszkuję. Składałem w tej sprawie stosowne oświadczenie i naprawdę nie wiem dlaczego, komu i w jaki inny sposób mam udowadniać stan faktyczny. Wracając do treści anonimu, jest w nim napisane, że „w Brzegu żądzą mieszkańcy ościennych gmin”. Nie wiem zatem dlaczego anonim wymienia moje nazwisko czy radnej Kulczyckiej? – komentuje sprawę radny Grzegorz Chrzanowski.

– Wiadomo, że Brzegiem nie rządzi dwoje opozycyjnych radnych tylko burmistrz z zatrudnionymi przez niego zastępcami i innymi osobami. Proszę tylko zwrócić uwagę na dwóch wiceburmistrzów. Zarówno pan Kostrzewa jak i pan Witkowski nie są mieszkańcami Brzegu wobec czego należałoby zgodzić się z tą częścią anonimu. Ale proszę też zwrócić uwagę jakie są tego konsekwencje choćby z tytułu wielkości budżetu miasta. Otóż dieta, którą otrzymują radni nie jest opodatkowana i w przypadku radnego opozycyjnego jest najniższą z możliwych i wynosi 1000 zł. Wynagrodzenie zastępcy burmistrza jest opodatkowane i niestety podatki z tego tytułu wpływają do gminy, w której wiceburmistrz jest zameldowany. Wniosek? W związku z prowadzoną polityką kadrową przez pana Wrębiaka spore pieniądze z tytułu podatku PIT omijają brzeski budżet. Ja od lat prowadząc działalność gospodarczą zarejestrowaną w Brzegu płacę tu podatki. Mógłbym podawać zdecydowanie więcej przykładów, w tym bardziej kontrowersyjnych jednak pytanie które mi się nasuwa brzmi – kto i dlaczego to robi? I najważniejsze dlaczego brak mu odwagi by podpisać się z imienia i nazwiska by było wiadomo z kim prowadzić dyskusję
– podsumowuje radny Grzegorz Chrzanowski.

– Od dwóch lat mieszkam w Brzegu. Zanim zdecydowałam się startować w wyborach złożyłam odpowiedni wniosek w Urzędzie Miasta, dzięki któremu nabyłam prawo wyborcze w Gminie Brzeg. W ślad za tym wnioskiem wysłano nawet strażników miejskich w celu przeprowadzenia wywiadu środowiskowego wśród moich sąsiadów. Następnie wydano mi odpowiednią decyzję, a dodatkowo, jak każdy radny, złożyłam oświadczenie komisarzowi wyborczemu. Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić? Może pan przewodniczący rady to poświadczy, który przecież doskonale wie gdzie ja mieszkam – zastanawia się radna Jadwiga Kulczycka.

W kuluarach mówi się, że autorem anonimowego listu może być ktoś ze środowiska samorządowej władzy. Zarzuty w stosunku do radnych opozycyjnych miałyby podważyć ich wiarygodność, co stanowiłoby zemstę za krytykę i ujawnianie niewygodnych faktów o działalności władzy. Nawet jeśli stawiane tezy w anonimie nie potwierdzą się, to nikt nie odpowie za nieuzasadniony donos i uruchomienie urzędniczej machiny, a przy okazji odwróci uwagę od ważnych spraw w mieście. Do sprawy będziemy wracać.

Reklama