U pani Haliny potwierdzono Covid-19. Kobieta zmarła na drugi dzień, córka apeluje do innych

0
fot. skan pozytywnego wyniku badania na obecność koronawirusa
Reklama

W piątek (14. sierpnia), w szpitalu zakaźnym w Kędzierzynie-Koźlu zmarła mieszkanka gminy Lewin Brzeski. Kobieta wcześniej przebywała w Brzeskim Centrum Medycznym, gdzie pobrano wymaz do badania na koronawirusa. Test we wrocławskim laboratorium okazał się pozytywny.


Rodzina zmarłej 66-letniej kobiety zdecydowała się porozmawiać z nasza redakcją, aby przestrzec innych przed bagatelizowaniem choroby. Ze względu na dobro bliskich pani Haliny, którzy obecnie przebywają w kwarantannie, nie informujemy o dokładnym miejscu zamieszkania.

– To wszystko potoczyło się błyskawicznie. Na początku sierpnia mama była dwa razy u dentysty. Na 14. sierpnia miała jeszcze zaplanowany zabieg na żylaki. Wszystko było dobrze, nic nie wskazywało, że tak to się zakończy. Nawet nie wiemy, gdzie mogła się zarazić. Może w jakimś sklepie, może u dentysty… – opowiada ze łzami w oczach córka pani Haliny i dodaje:
– Coś niepokojącego zaczęło się z soboty na niedzielę (8-9 sierpnia), mamę zaczął boleć brzuch i pojawiła się gorączka. Dzwoniła do przychodni i prosiła o wizytę, ale lekarka nie przyjechała. Powiedzieli, aby kupiła sobie syrop. Stan mamy pogarszał się bardzo szybko, we wtorek pojawiły się trudności z oddychaniem, w środę była już bardzo słaba i blada, aż w końcu przewróciła się w domu. Przyjechała karetka i zabrali ją do szpitala w Brzegu. Dowiedziałam się, że stan zdrowia jest bardzo poważny, że to zapalenie płuc, ale pobrali wymaz na koronawirusa i czekają na wynik – dodaje pani Beata.

Dokumentacja medyczna potwierdza relację córki zmarłej. Z karty informacyjnej leczenia szpitalnego wynika, że mieszkanka gminy Lewin Brzeski została przyjęta na SOR w Brzegu w środę 12. sierpnia z dusznościami, znacznym osłabieniem i gorączką 39ºC. W czwartek (13. sierpnia) pobrano wymaz w kierunku SARS-Cov-2. Tego samego dnia o godz. 14:27 wrocławskie laboratorium przyjęło próbkę do badania. O godz. 21:33 był już wynik:
– „Wynik: Pozytywny. Metoda: Przeprowadzono łańcuchową reakcję polimerazy w czasie rzeczywistym (Real-Time RT-PCR) w obecności starterów i sond, komplementarnych do dwóch niezależnych fragmentów genomu koronawirusa SARS Cov-2 (gen ORF1ab oraz gen N). Jako matrycy użyto RNA wyizolowanego z materiału pobranego od pacjenta. Interpretacja wyniku: Wynik pozytywny oznacza, że wykryto dwa badane geny (ORF1ab oraz N). Wykrycie wskazanych genów świadczy o obecności wirusa SARS Cov-2 w badanej próbce” – czytamy w dokumencie laboratorium diagnostycznego.

Wówczas zdecydowano o przewiezieniu pacjentki ze szpitala w Brzegu do szpitala zakaźnego w Kędzierzynie-Koźlu. Pani Halina trafiła tam w piątek (14. sierpnia) o godz. 1:39. Jej stan zdrowia był już ciężki.

– W piątek (14.08 – od red.) rano, w szpitalu w Brzegu dowiedziałam się, że mamę przewieziono do Kędzierzyna-Koźla. Nikt jeszcze wtedy nie powiedział mi, że wykryto u niej koronawirusa. Dopiero jak zadzwoniłam do Kędzierzyna-Koźla, to lekarz poinformował mnie, że sanepid będzie się z nami kontaktował, bo mama ma Covid-19. Powiadomiłam pracodawcę i od razu pojechaliśmy do domu. Około godz. 19 zadzwonili do nas ze szpitala zakaźnego i powiedzieli, że mama zmarła – mówi pani Beata.

Lekarze walczyli o życie pani Haliny przez blisko godzinę: – „O godz. 16:45 na monitorze zauważyliśmy, że pacjentka się osunęła. Podłączono kardiomonitor – asystolia. Podjęliśmy resuscytację krążeniowo-oddechową. Podano 1 mg adrenaliny i zaintubowano pacjentkę. Prowadzono RKO przez 55 minut bez efektu (…) O godz. 17:40 stwierdzono zgon” – czytamy w dokumentacji medycznej szpitala zakaźnego.

Co było bezpośrednią przyczyną śmierci 66-letniej kobiety na razie nie wiadomo. W statystykach ministerstwa zdrowia oraz opolskiego sanepidu (na dzień 19. sierpnia), nie ma przypadku śmiertelnego mieszkanki powiatu brzeskiego. Być może lekarze uznali, że przyczyną były choroby współistniejące, np. astma oskrzelowa, która towarzyszyła pacjentce, a może przepływ informacji między szpitalami a służbami monitorującymi stan epidemiczny jest nieco opóźniony.

– Ogólnie to panuje chaos. Jak gdzieś się dzwoni, to z reguły nikt nic nie wie. Siostra z synem otrzymali informację z sanepidu w Brzegu, że mają być na kwarantannie i policja ich kontroluje w domu. Mi również powiedziano, że mam być na kwarantannie w swoim mieszkaniu we Wrocławiu, ale sanepid z Wrocławia nic o tym nie wie i mnie nikt w domu nie kontroluje. A przecież także miałam kontakt z mamą. Oczywiście ja i tak mam świadomość żeby nie wychodzić i po prostu czekam na jakieś instrukcje. Nie wiemy nawet kiedy będzie pogrzeb mamy i czy będziemy mogli w nim uczestniczyć. Bez względu na wszystko chcę zaapelować do osób, które lekceważą koronawirusa i myślą, że go nie ma. Ludzie robią sobie żarty, wyśmiewają to zagrożenie, a ono jest, tylko dopóki ktoś nie przekona się na własnej skórze, to nie uwierzy. Niestety nasza mama się przekonała. Wirus sprawił nagłe pogorszenie stanu zdrowia i zabrał mamę w ciągu tygodnia. Szczególnie muszą uważać osoby bardziej narażone, osłabione innymi dolegliwościami – podsumowuje córka zmarłej w piątek (14.08) pani Haliny.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Reklama