PRZED ROKIEM 1989 cz. 4

0
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

SYSTEM KONAŁ DŁUGO
Raz wydawało się, że to już długo nie potrwa, innym razem władza robiła lub mówiła  coś, co świadczyć miało o jej desperacji i woli przeżycia – choćby po trupach.

SYSTEM KONAŁ DŁUGO
Raz wydawało się, że to już długo nie potrwa, innym razem władza robiła lub mówiła  coś, co świadczyć miało o jej desperacji i woli przeżycia – choćby po trupach. Ale i zmęczenie społeczeństwa powodowało stopniowe kurczenie się struktur i wpływów podziemia, a ciągły nacisk aparatu represji stawiał pod znakiem zapytania skuteczność przyjętego programu „długiego marszu”. Najcenniejszym osiągnięciem „Solidarności” – jak wskazywał w 1985r. na łamach pism podziemnych Zbigniew Romaszewski – było jej przetrwanie: powszechność oporu, jego rozległość, działania podejmowane nawet w najmniejszych miastach, to ogromny przełom w społecznej świadomości. W znaczących pismach Solidarności podziemnej i w wielu wydawnictwach opozycji demokratycznej pojawiły się przeciwstawne koncepcje dalszego rozwoju wydarzeń. W tym właśnie okresie, w różnym zestawie osobowym , ścisłe brzeskie kierownictwo struktur podziemnych spotkało się w Brzegu i w innych miastach z liczącymi się regionalnymi i krajowymi liderami. Wypada tu wymienić przynajmniej spotkania: z Władysławem Fraseniukiem, Piotrem Bednarzem, Janem Winnikiem, Konelem Morawieckim, Lechem Wałęsą, Sewerynem Jaworskim, Wojciechem Myśleckim, Janem Całką, Tadeuszem Mazowieckim, Markiem Muszyńskim, Antonim Lenkiewiczem, Tadeuszem Jedynakiem, Janem Waszkiewiczem. Po okrutnym zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki, dalej toczyła się brutalna walka o ograniczenie wpływów duchowieństwa. Jej wyrazem były napaści „nieznanych sprawców” na związanych z opozycją księży (np. na ks. Andrzeja Bardeckiego, torturowanie ks. Tadeusza Zalewskiego w kwietniu i grudniu 1984r., częste napaści na ks. Jerzego Suchowolca) czy np. podpalenia samochodów, nawet biskupów (np. ks. kardynała Henryka Gulbinowicza). Trwała szeroko zakrojona, prowokacyjna akcja likwidacji krzyży w szkolnych klasach. Działania takie leżały w gestii IV Departamentu MSW, zgodnie z maksymą rzecznika rządu Jerzego Urbana: „Kościół usłyszy od władzy, że socjalizmu nie da się przeczekać”.
28 kwietnia 1986r., siódma rano. Stacja pomiarowa w Mikołajkach mierzy radioaktywność powietrza. Jest wyższa od normalnej pół miliona razy! Niebezpieczny jest radioaktywny jod 131, który może powodować raka tarczycy. Skażony pył mógł już opaść na pastwiska i przedostać się do krowiego mleka. Z porannych wydań gazet usunięto informację o katastrofie, a obecny na nocnej naradzie w KC Jerzy Urban, nie chciał przekazywać żadnego komunikatu o zagrożeniu radioaktywnym, bo „dzieci nie pójdą do szkół, większość dorosłych do pracy, stopniowo zamrze całe życie w kraju”. Katastrofa w Czarnobylu (26.04.86r.) i utajnienie prawdziwych danych o skarżeniu radioaktywnym kraju skompromitowały władzę, stając się równocześnie głównym czynnikiem bujnego rozkwitu istniejących już od jakiegoś czasu grup i klubów ekologicznych, zakładanych i wspieranych przez środowiska związane z „Solidarnością” jako jedna z nowych form jawnej działalności. Innym charakterystycznym zjawiskiem, szczególnie po amnestii z 1986r., stały się uliczne happening. Najgłośniejsze urządzała Pomarańczowa Alternatywa we Wrocławiu pod wodzą Waldemara Frydrycha: przełamywały one trwające od czasu stanu wojennego; strach i obojętność, ośmieszając ideologię i tragifarsę rzeczywistości PRL. Radykalizm zbuntowanego pokolenia „dzieci Solidarności” wyrażały również inne środowiska młodzieżowe, które zaznaczyły swą obecność głównie podczas ulicznych „zadym”: np. powstały nieco wcześniej Ruch Społeczeństwa Alternatywnego i działająca wśród młodzieży szkół średnich Federacja Młodzieży Walczącej.
 POMYSŁY I DZIWNE ROZMOWY DORADCóW Z KOR-u
Wśród pojawiających się wówczas programów, analiz, propozycji „wyjścia z sytuacji bez wyjścia”, gdy w praktyce wybierać można było jedynie między trwaniem w opozycji a kolaboracją, pojawił się esej Michnika „Takie czasy …rzeczy o kompromisie”. Był on wypowiedzią na temat kształtu przyszłej ugody… W artykule Jana Lityńskiego w „Tygodniku Mazowsze” autor stwierdzał, że przesłuchania jakim on z kolegami byli poddawani w więzieniu to w istocie były negocjacje polityczne. Wróżył też w tym tekście istotną rolę w procesie porozumienia ministrowi Kiszczakowi i w ogólne aparatowi policyjnemu. Później przyszła koncepcja paktu antykryzysowego zgłoszona przez Geremka. Z drugiej strony propozycje przezwyciężenia stagnacji, a jednocześnie dalszego trwania w opozycji i przygotowania się do sytuacji, gdy konieczne okaże się przyjęcie władzy, najwyraźniej reprezentował Czesław Bielecki, krytykujący postawy ugodowe i kompromis zawierany słabości oraz potępiający  „paktowanie z czerwonym”. Od dawna znane było zdecydowanie negatywne stanowisko Kornela Morawieckiego i „Solidarności Walczącej” oraz Grupy Roboczej Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” skupiającej działaczy KK sprzed 13 grudnia 1981r.(m.in. A. Gwiazda, S. Jaworski, M.Jurczyk, J.Kropiwnicki, A.Słowik, S.Wądołowski) domagającej się zwołania statutowych władz „Solidarności” z 1981r. (z wyjątkiem zdrajców), które określiłyby kształt Związku. Jej działacze sprzeciwiali się formie wyznaczenia przez Wałęsę kierowniczych gremiów odbudowywanej „Solidarności”. W grudniu 1986r. zespół: Ciosek, wysoki funkcjonariusz PZPR, Urban, ówczesny rzecznik rządu i najbliższy współpracownik gen. Jaruzelskiego, gen. z MSW Pożoga, opracował tekst dla Jaruzelskiego i Kieszczaka. „Propozycja niektórych posunięć na rok 1987”. Pochwalił niedawną amnestię dla politycznych, podkreślił konieczność zmian gospodarczych. Liberałowie jak na tamte czasy, gdyby nie rozdział „Uderzenia w opozycję”. Proponowali tam m.in. konfiskatę „mieszkań własnościowych i wilii, w których stwierdzono prowadzenie działalności konspiracyjnej”. A przecież w tamtych czasach podziemne pisma i książki drukowane były często w prywatnych mieszkaniach i domach. W takich mieszkaniach ukrywali się działacze Solidarnościowego podziemia. Gdyby komuna zastosowała taką konfiskatę, mogłaby zniszczyć podziemie. Kiepskie mieszkania – to wszystko, co mieli ludzie wspierający w tamtych czasach podziemie czy kolportujący bibułę. Drukarnie podziemne zaś to często były marne domki letniskowe lub piwnice podmiejskich domów jednorodzinnych. W tamtych czasach utrata mieszkania lub domu była w ramach jednego ludzkiego życia praktycznie nie do odrobienia dla normalnych ludzi, którzy nie mogli liczyć na znajomości.
TRZECIE BANKRUCTWO PRL
Pod koniec lat osiemdziesiątych po raz kolejny załamał się cały system gospodarczy PRL. Rozbudowany przemysł nie był w stanie obsłużyć nawet branży spożywczej, która dostarczała jedną trzecią  towarów na rynek. Kraj był zacofany także pod względem infrastruktury. Żeby uświadomić skalę tego problemu, szczególnie młodym czytelnikom, podam tylko jeden z wielu tysięcy przykładów. W 1987r. w Polsce przypadało 12,2 aparatu telefonicznego na 100 mieszkańców, gdy średnia w Europie wynosiła 40. Co trzydzieste gospodarstwo domowe miało telefon. Prawie 8 tys. miejscowości nie miało jakiegokolwiek kontaktu ze światem. Około 30 tys. abonamentów nie mogło korzystać z telefonów całodobowo  z powodu ręcznie obsługiwanych central. Obywatel PRL czekał na telefon 10-12 a często dużo więcej  lat. Nie sposób było normalnie kupić czarno –  białego telewizora, nie mówiąc o kolorowym. Części do samochodów można było kupić po znajomości albo na giełdzie Bemowie, bo w Polmozbycie ich nie było. Przywrócić równowagę miał wzrost cen żywności. 1 lutego 1988 r. rząd ogłosił najwyższe od sześciu lat podwyżki cen żywności. Podobnie jak w wcześniej nic one jednak nie dały. Inflacja wyniosła 85%.
ROZSYPUJ?CY SIę KOLOS
Ogłoszenie „głosnosti” i „pieriestrojki” oraz odrzucenie doktryny Brezniewa ograniczonej suwerenności państw satelitarnych de facto oznaczały zgodę Kremla na niepodległość Polski. 14 lipca 1988r. Jaruzelski i Gorbaczow spotkali się w Warszawie. Gorbaczow zgodził się na wprowadzenie zmian ustrojowych w Polsce i dodał, że Polska sama musi rozwiązać swoje problemy gospodarcze i nie może liczyć na pomoc ZSRR. Powodem tolerancyjnego stanowiska Moskwy były potężne kłopoty gospodarcze ZSRR, które wyjaśnił Gajdar w wywiadzie dla „Rynków Zagranicznych”. – ZSRR i kraje socjalistyczne były silnie uzależnione od importu artykułów rolno – spożywczych. W 1983r. ZSRR zakupi 11 mln. t. żywności, wydając na to jedną trzecią zapasów walutowych. Wydatki na ten cel rosły z roku na rok, sięgając w połowie lat osiemdziesiątych około 22mld. dolarów. Sytuację pogorszył fakt, że ZSRR nie potrafi produkować nic, poza pewnymi rodzajami uzbrojenia, co można było sprzedać za walutę wymienialną. Produkcja eksportowa wynosiła zaledwie 2% całej produkcji. Była to immanentna cecha socjalistycznej gospodarki w tym wydaniu, które trwało od 1928/1929r. Cała gospodarka i jej egzystencja zależały od sprzedaży ropy i gazu. Komunizm upadł na wskutek niewydolności ekonomicznej, braku demokracji i wolności, przez politykę konfrontacji militarnej, która dla ZSRR okazała się samobójcza. Rozpadł się jak domek z kart nie w wyniku rewolucji czy przegranej wojny. Ciekawe czy ktoś z czytelników wie, kto wypowiedział po latach te dwa ostatnie zdania?

Zbigniew Oliwa

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama