Brzeg zdobyty przez fanów gier

0
Reklama
Reklama
Reklama

Gdy bez mała dziesięć lat temu razem ze znajomymi spędzaliśmy pół dnia przed rozłożonymi na przestrzeni całego pokoju planszami Magii i Miecza raczej trudno było sobie wyobrazić, że kiedyś trzy sale brzeskiego ratusza, na cały weekend zostaną opanowane przez fanów planszówek.



Gdy bez mała dziesięć lat temu razem ze znajomymi spędzaliśmy pół dnia przed rozłożonymi na przestrzeni całego pokoju planszami Magii i Miecza raczej trudno było sobie wyobrazić, że kiedyś trzy sale brzeskiego ratusza, na cały weekend zostaną opanowane przez fanów planszówek. Tak się jednak stało… 31 stycznia i 1 lutego odbył się bowiem po raz pierwszy Brzeski Festiwal Gier Planszowych. Ci, którzy w dobie konsol i komputerów myśleli, że gry planszowe umarły śmiercią naturalną, a z pamięci potrafią przywołać co najwyżej Chińczyka mogli podczas minionego weekendu wyprowadzić się z błędu. Na brzeską imprezę zjechały bowiem setki osób z różnych stron Polski, przywożąc ze sobą dziesiątki różnych gier.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Reklama
Reklama


Dotychczas konwenty miłośników gier planszowych odbywały się w dużych miastach – najbardziej bodaj znanym i posiadającym najdłuższą tradycje jest konwent miłośników fantastyki i gier Krakon. Organizowanie podobnej imprezy w 40-tysięcznym mieście było dość dużym ryzykiem. Gdy jednak pierwszy raz spotkałem się z Panem Krzysztofem Olszewskim i jego żoną Beatą, którzy byli inicjatorami i organizatorami Brzeskiego Festiwalu Gier Planszowych wiedziałem, że pomysł ten nie spali na panewce. Prawdziwi fascynaci – a takimi z pewnością są Państwo Olszewscy – potrafią bowiem zdziałać cuda aby impreza odbyła się w taki sposób jaki została zaplanowana.




To co wyróżniało brzeski festiwal to właśnie bardzo dobra organizacja. Podczas dwóch dni można było wziąć udział w turniejach Carrom i Pitchcar. Można było również pograć w takie gry jak: Blokus, Samuraj, Rush hour, Jungle Speed, Flames of War, Star Wars: miniatures, World of Warcraft, Munchkin, Warhammer 40 000, Lord of the Rings i wiele, wiele innych. Były gry logiczne i ekonomiczne, były karcianki i bitewniaki, gry dla dzieci i dla dorosłych. A co najważniejsze w każdą z nich można było zagrać. Jeśli nie znało się zasad wystarczyło poprosić jedną z osób ubranych w niebieską koszulkę, ta wytłumaczyła wszystko w przystępny sposób. Dla jednych brzeski festiwal był okazją do pogrania z różnymi osobami w ulubione gry, dla innych zapoznania się z nowymi tytułami. Jedni podziwiali, robiące duże wrażenie, makiety gier bitewnych, drudzy głowili się nad tym, która karta będzie mogła przechylić szalę zwycięstwa na ich korzyść. Dla mnie i kilku moich znajomych, których spotkałem w Sali Stropowej podczas festiwalu, była to dobra okazja do zagrania w nową, odświeżoną wersję Magii i Miecza i przypomnienie sobie czasów gdy na półce stało błyszczące C64, a na słowo internet można było się natknąć co najwyżej w słowniku wyrazów obcych.





Jestem pewny, że dzięki Brzeskiemu Festiwalowi Gier Planszowych wiele osób przypomniało sobie o magii jaka emanuje od planszówek, bitewniaków i karcianek. Ja osobiście z tego festiwalu najbardziej zapamiętam wypowiedź kilkuletniego chłopczyka, który podchodząc do swojego rówieśnika spytał – Czy my się przypadkiem nie poznaliśmy na Gratislavii (wrocławski festiwal gier planszowych – przyp. red.)? Właśnie tego typu przypadki pokazują, że gry planszowe i karciane to – wbrew powszechnej opinii – hobby wciąż bardzo popularne i niezważające na wiek czy płeć. Hobby skupiające wokół siebie całe rodziny, tworzące nowe znajomości i pozwalające na odpoczynek od wszechobecnego komputerowego monitora.




Tym bardziej cieszy fakt, że w Brzegu będziemy mieli – w co nie wątpię – cyklicznie odbywający się festiwal gier, niczym nieustępujący Gratislavi czy Krakonowi.


Krystian Ławreniuk

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama