Dwa lata obserwowali usychające drzewa, aż w końcu wycieli. Wcześniej nikt nie widział potrzeby pielęgnacji i leczenia

1
Reklama
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego

Nikt nie ma wątpliwości, że chore drzewa, których nie da się odratować żadnym sposobem, należy usunąć. Ale wątpliwości pojawiają się wtedy, kiedy przez dwa lata nie wykonuje się żadnych zabiegów leczniczych, a jedynie obserwuje obumierającą zieleń. Tak właśnie było z klonem pospolitym i bukiem pospolitym na Placu Niepodległości w Brzegu.


Dwa drzewa z niemal całkowitym posuszem zostały wycięte na początku stycznia bieżącego roku. Od razu trzeba wyjaśnić, że nie zachorowały po remoncie Placu Niepodległości, bo ten był przeprowadzony w 2008 roku, a więc 12 lat temu. 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego

Ale zacznijmy od początku. O wycince drzew w centrum Brzegu dotąd nie pisały żadne media, a jedynie 3 stycznia br. na portalu społecznościowym radnej Anny Głogowskiej pojawił się wpis: „Nowy rok, nowe wycinki. Sami doprowadzimy do samozagłady”.

Na drugi dzień Urząd Miasta w Brzegu wydał komunikat o rzekomych nieprawdziwych informacjach, nie wskazując co jest nieprawdą i gdzie te „nieprawdziwe informacje” zostały opublikowane. Szybko jednak się okazało, że wycinka jest całkiem prawdziwa. Wnioskował o to organ gminy, czyli burmistrz miasta, a pozwolenie wydał Powiatowy Konserwator Zabytków Radosław Preis, który – tak na marginesie – jest także koalicyjnym radnym miejskim burmistrza Jerzego Wrębiaka.

Co ciekawe, komunikat Urzędu Miasta w Brzegu doskonale wyjaśnił przyczynę wycinki, czyli „zły stan zdrowotny, tj. susz gałęziowy obejmujący 60-90% koron drzew”, ale jednocześnie wskazywał, że opieka nad tymi drzewami polegała jedynie na „dwuletniej obserwacji stanu zachowania drzew w okresie ich wegetacji”.

Aby nie pominąć ważnych informacji postanowiliśmy dopytać brzeski magistrat, czy rzeczywiście opieka gminy nad tymi drzewami w ostatnich dwóch latach sprowadzała się tylko do „obserwacji”, czy jednak wykonywano jakieś cięcia pielęgnacyjne, cięcia sanitarne, nawadnianie i napowietrzanie systemu korzeniowego, zabezpieczanie ubytków, zwalczanie szkodników i chorób grzybowych.

Okazuje się, że nie. W ciągu ostatnich dwóch lat nic nie wykonano, oprócz obserwacji. W przesłanej do nas odpowiedzi znajdziemy wytłumaczenie na wszystko, nawet to, jakie prace wykonuje się za pomocą świdra glebowego, ale nie ma nic na temat przeprowadzonych zabiegów leczniczych lub pielęgnacyjnych na dwóch wyciętych drzewach. Również z niewyjaśnionych względów dowiadujemy się, że „radykalne prace pielęgnacyjne” byłyby nieskuteczne, w tym przypadku redukcja korony drzew sięgałaby 60% i 90%, tyle tylko, że przecież tak duży posusz nie wystąpił w ciągu jednego dnia, a my pytaliśmy o zwyczajną pielęgnację (nie radykalną) w okresie dwóch lat, która miałaby właśnie zapobiec tak dużemu obumarciu drzew. Wcześniej, w poprzednich latach (nie określono w jakich), w ramach bieżącego utrzymania usunięto tylko z klonu susz gałęziowy, drewno nie wykazywało zmian chorobowych, a rany po cięciach się zabliźniły.

Zdaniem inspektor ds. zieleni UM w Brzegu, nawożenie, nawadnianie i napowietrzanie systemu korzeniowego było niemożliwe ze względu na rodzaj nawierzchni placu w obrębie drzew. W odpowiedzi nie brakuje także sprzeczności. Na początku dowiadujemy się, że podczas dwuletniej obserwacji drzew nie stwierdzono na zasychających liściach żadnych patogenów czy szkodników (co ma być argumentem do braku podstaw przeprowadzania zabiegów leczniczych), ale w dalszej części pisma czytamy, że w 2020 roku na pniach pojawiły się owocniki grzybów i w tej sytuacji podjęto decyzję o wycince. A teraz uwaga – rozwojowi infekcji grzybowych sprzyjały obfite deszcze i wysoka temperatura, a wcześniej dowiadujemy się, że długość życia drzew zdecydowanie obniża się m.in. przez „trwające od lat susze”.

Reasumując, z której strony nie popatrzeć, to dla tych drzew nie było szans. Przede wszystkim dlatego, że rosły w Brzegu, w trudnych, miejskich warunkach. Nie dało się ich nawet nawadniać, nie miały żadnych patogenów i szkodników dlatego ich nie leczono, ale miały infekcje grzybowe, dlatego je ścięto. Na rozwój infekcji wpływ miały obfite opady deszczu i wysoka temperatura, ale to trwające od lat susze skracają życie drzew. Wiadomo także, że jednym z wyciętych drzew był klon pospolity, a w ramach rekompensaty nasadzone zostaną klony polne, które mają tolerować suszę, zwarte i utwardzone podłoże.

Poniżej publikujemy treść naszego pytania oraz odpowiedź UM w Brzegu:

„W związku z komunikatem Urzędu Miasta w Brzegu z dn. 4 stycznia 2021 r., w sprawie wycinki dwóch drzew na Placu Niepodległości, proszę o informację, czy w ciągu ostatnich dwóch lat Gmina Brzeg wykonywała lub zlecała jakiekolwiek czynności mające na celu poprawę kondycji zdrowotnej wyciętych drzew?
Z opublikowanego przez Urząd Miasta w Brzegu komunikatu wynika, że wniosek o wycinkę Gmina Brzeg złożyła, tu cytat: „po dwuletniej obserwacji stanu zachorowania drzew”.
Jeśli jednak Gmina Brzeg oprócz „leczniczej obserwacji” wykonywała np. jakieś inne działania (cięcia pielęgnacyjne, cięcia sanitarne, nawadnianie i napowietrzanie systemu korzeniowego, zabezpieczanie ubytków, zwalczanie szkodników i chorób grzybowych, itp.), to proszę o przekazanie takich informacji wraz z kopią zlecenia i otrzymanej faktury”.

 

 

Reklama
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego