Jednostkę WOPR w Brzegu zasilą płetwonurkowie

0
fot. archiwum / Brzeg24.pl
Reklama
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość
Brzescy ratownicy wodni na co dzień pozostają w pełnej gotowości. W wolnych chwilach zajmują się przeglądem sprzętu i doskonaleniem swoich umiejętności. W tym roku do WOPR-owców dołączą płetwonurkowie. O bieżących działaniach i planach na przyszłość rozmawiamy z Januszem Głowikiem, prezesem brzeskiego WOPR-u.

Redakcja: Na waszej stanicy widać jakieś poruszenie. To przygotowania do sezonu wiosenno-letniego?

Janusz Głowik: Aktywni jesteśmy cały czas. Nasze przyrzeczenie głosi: „bez względu na porę, porę dnia i nocy, musimy udzielić pomocy”. Od kilku dni prowadzimy przegląd sprzętu. To standardowe czynności, które cyklicznie wykonujemy.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego

Redakcja: To może przypomnijmy, jakim sprzętem dysponujecie…

Janusz Głowik: Najważniejszy „sprzęt” to ludzie. Nasza jednostka liczy kilkudziesięciu ratowników. Każdy jest wyposażony w profesjonalne kamizelki, rzutki ratownicze. Do naszej dyspozycji pozostaje także kilka łodzi motorowych i skuter wodny.

Redakcja: Ale nie posiadacie auta, którym moglibyście transportować te łodzie. Zbiórka pieniędzy nadal trwa?

Janusz Głowik: Tak, to prawda. Cały czas prowadzimy zbiórkę i poszukujemy innych źródeł finansowania. Nasza jednostka potrzebuje auto terenowe, bo my kontrolujemy ponad 20-kilometrowy odcinek Odry, a dojazd do większości miejsc odbywa się przez drogi gruntowe i pola. Niektórzy zapytają się – po co my mamy gdzieś dojeżdżać, skoro możemy dopłynąć? -, ale sprawa jest bardziej skomplikowana. Nasza stanica znajduje się w górnym odcinku rzeki i ograniczają nas śluzy, jazy. Dla przykładu podam, że dopłynięcie na brzeską marinę zajmuje ok. 40 minut, a dojazd autem i slipowanie łodzi na marinie, to zaledwie 5 minut. Podobnie wygląda sytuacja jeśli coś zdarzy się powyżej Zwanowic, a w przypadku zagrożenia życia czas ma kluczowe znaczenie.

Redakcja: To przenieśmy się trochę w czasie, do października ubiegłego roku. Odra wówczas znów postraszyła, ale dzisiaj już wiadomo, że powodzi nie było i w zasadzie żadna prognoza jej nie zapowiadała, jednak WOPR-owcy także byli zaangażowani w jakieś działania. Na czym konkretnie one polegały?

Janusz Głowik: Przede wszystkim na obserwacji naszego odcinka rzeki, sprawdzaliśmy stan wałów przeciwpowodziowych, obserwowaliśmy czy jakieś duże konary drzew nie utknęły pod mostami, a także pomagaliśmy np. pracownikom jazu w Lipkach w przedostaniu się na brzeg rzeki. Pozostawaliśmy w koordynacji z Powiatowym Centrum Zarządzania Kryzysowego, w zasadzie byliśmy w gotowości, aby przystąpić do każdego rodzaju działań, np. jeśli byłaby konieczność ewakuacji mieszkańców wyspy. Blisko przez tydzień czasu pełniliśmy całodobowe dyżury.

Redakcja: Otrzymaliście jakieś wsparcie finansowe z powiatu lub miasta? Bo przecież wy nie dysponujecie żadnym budżetem przydzielanym ustawowo.

Janusz Głowik: Otrzymaliśmy paliwo i wsparcie ze strony Powiatu Brzeskiego i Gminy Skarbimierz. Jeśli chodzi o Gminę Brzeg, to złożyliśmy wniosek o pomoc finansową, ale na razie jej nie otrzymaliśmy.

Redakcja: Przejdźmy zatem do teraźniejszości. Wasze działania nie polegają chyba jednak tylko na pływaniu po Odrze, bo z tego co pamiętam, to prowadzicie również jakieś szkolenia…

Janusz Głowik: Szkolenia, szkolenia i jeszcze raz szkolenia. Między innymi wspólnie ze strażakami i policjantami. Prowadzimy także kursy na młodszych ratowników wodnych, sterników motorowodnych, a także kursy tzw. KPP, czyli kwalifikowanej pierwszej pomocy. W tym roku przeprowadzimy szkolenie płetwonurków, ponieważ chcemy mieć kompletną kadrę ratowniczą, jak to się mówi przysłowiowo „od A do Z”.

Redakcja: Mógłby pan rozwinąć ten wątek?

Janusz Głowik: Ratownik musi być wszechstronny. Wchodzi na łódź, musi umieć ją prowadzić, bierze sprzęt ratowniczy, musi umieć go użyć. Czasami bierzemy udział w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych i czekamy na specjalistyczną grupę płetwonurków z Opola lub Nysy. Jeśli wyszkolimy własnych płetwonurków, to będziemy mogli znacznie szybciej przystąpić do działań pod wodą.

Redakcja: No dobrze, ale to chyba znów wiąże się z kosztami, a sprzęt dla płetwonurka nie należy raczej do najtańszych?

Janusz Głowik: Planujemy wyszkolić z naszej grupy osiem osób. Jako jednostka chcemy zakupić dwa kompletne wyposażenia, kombinezony, butle, aparaty oddechowe, a także sprzęt do monitorowania, nawigacji i komunikowania się z płetwonurkiem. Jeden taki zestaw kosztuje ok. 20-25 tys. złotych. Nie jest tanio, ale szukamy sponsorów, prowadzimy rozmowy z różnymi osobami, więc mamy nadzieję, że uda się nam to sfinansować.

Redakcja: Co prawda do sezonu letniego pozostało jeszcze trochę czasu, ale słyszałem, że w tym roku wasi ratownicy będą pilnować kąpieliska letniego na zbiorniku w Głębocku w gminie Grodków. To prawda?

Janusz Głowik: Na razie prowadzimy wstępne rozmowy z dzierżawcami tego terenu. Na dzień dzisiejszy nic więcej nie mogę powiedzieć, ale jeśli dojdziemy do porozumienia, to na pewno mamy wyszkolona grupę ratowników, która jest gotowa zabezpieczyć ten zbiornik wodny.

Reklama
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego