Pierwsza podwyżka od burmistrz Violetty Palus. Śmieci podrożeją – 20%. Początek „fioletowych” porządków?

0
Miał być „program naprawczy”, sztabowcy kandydatki Palus mówili nawet o „fioletowej rewolucji”, ale rzeczywistość maluje się w zupełnie innych kolorach. Niestety, raczej nie na różowo, ale w ponurych i szarych barwach.
Miał być „program naprawczy”, sztabowcy kandydatki Palus mówili nawet o „fioletowej rewolucji”, ale rzeczywistość maluje się w zupełnie innych kolorach. Niestety, raczej nie na różowo, ale w ponurych i szarych barwach.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Miał być „program naprawczy”, sztabowcy kandydatki Palus mówili nawet o „fioletowej rewolucji”, ale rzeczywistość maluje się w zupełnie innych kolorach. Niestety, raczej nie na różowo, ale w ponurych i szarych barwach. Burmistrz Palus już na początku swojej kadencji sięga do kieszeni mieszkańców. Proponuje podwyżkę stawek za śmieci o 20 %. Wszystko w rękach radnych, którzy mogą ją zatwierdzić już na najbliższej sesji.

Podwyżki stawki za gospodarowanie odpadami komunalnymi w naszym mieście, czyli kolokwialnie mówiąc: „za śmieci”, mają od wielu lat podobny scenariusz. Najpierw włodarz miasta, tym razem burmistrz Palus, zaprasza radnych na spotkanie poświęcone „trudnej sytuacji”, związanej z systemem gospodarki odpadami komunalnymi. W skrócie można powiedzieć, że przedstawia w zasadzie prostą sytuację: brakuje w systemie pieniędzy, obecna stawka nie wystarcza, musimy „coś” zrobić. To „coś” to oczywiście podwyżka opłaty dla mieszkańców, czyli antidotum na wszelkie braki w budżecie miasta. Następnie prosi radnych o podjęcie uchwały podnoszącej stawkę za odbiór odpadów.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Reklama


– Zabrakło kasy, najlepiej niech mieszkańcy sfinansują powstałą „dziurę budżetową”, czyli zasypią ją większymi opłatami – tak najkrócej można opisać przesłanie włodarza do radnych.
W bardzo oszczędnych analizach lub prezentacjach radni dostają informacje o tzw. „sytuacji” w systemie gospodarowania opłatami. Dowiadują się z nich, że obecna stawka jest niewystarczająca i powstanie deficyt.

Podwyżka od burmistrz Palus – 20 % więcej

Nowy burmistrz Violetta Palus, mimo że w swojej niedawnej kampanii wyborczej deklarowała „nowe otwarcie” i realizację „programu naprawczego”, w zasadzie podwyżki proponuje dokładnie według powyższego, utrwalonego i stosowanego już przez poprzednika schematu. Najpierw urządza spotkanie z radnymi, na którym „komunikuje” konieczność uchwalenia przez radnych podwyżki jako „antidotum” na problemy systemu gospodarowania odpadami. Następnie na sesję kieruje projekt uchwały, określającej podwyżki stawki za śmieci. W krótkim uzasadnieniu radni dowiadują się też, co „grozi”, kiedy nie poprą pomysłów burmistrz Palus.

– Nieprzyjęcie nowej stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi w wysokości wskazanej w propozycji uchwały spowoduje powstanie deficytu w budżecie, tj. przekroczenie wydatków związanych z funkcjonowaniem systemu w stosunku do uzyskanych wpływów z opłat wnoszonych przez mieszkańców, ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami – tak lakoniczne konieczność podwyżek argumentuje na końcu uzasadnienia swojej uchwały burmistrz Palus.

Burmistrz Palus ustaliła stawkę opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, zbieranymi w sposób selektywny (od red: segregowane odpady), dla właścicieli nieruchomości zamieszkałych w wysokości 30,00 zł od mieszkańca, oraz 60 zł, jeżeli „… właściciel nieruchomości zamieszkałej nie wypełnia obowiązku zbierania odpadów komunalnych w sposób selektywny…”.
Takie ustalenie stawki to dokładnie 20% więcej opłat za śmieci dla mieszkańców miesięcznie.

Podstawowe dane dotyczące obecnego systemu

Z bardzo ogólnikowych zestawień dostarczanych radnym możemy się trochę dowiedzieć o sytuacji i kondycji systemu gospodarowania odpadami w naszym mieście. Z wyliczeń urzędników miejskich wynika, na podstawie dotychczasowych i prognozowanych wydatków, że w 2024 roku ponad 10 milionów złotych będzie kosztować funkcjonowanie systemu. Najwięcej wydamy na tzw. zagospodarowanie odpadów, bo prawie 6 milionów złotych (dokładnie 5 763 200). Pod tym sformułowaniem kryją się głównie po prostu opłaty, jakie gmina uiści za „wysypisko odpadów”, czyli w Zakładzie Gospodarowania Odpadami z Gać. Nieco mniej kosztuje odbiór i transport odpadów komunalnych – 3 708 100 złotych. Dla przypomnienia – taką kwotę płacimy miejskiej spółce Zakładowi Higieny Komunalnej.
Ilość deklarujących uczestnictwo w systemie w 2024 roku (stan na 29.05.2024r.) to 29 609 osób. Od 2021 roku praktycznie nie zmienia się ilość osób składających tzw. deklaracje śmieciowe.

Planowany dochód, jeszcze przez poprzedniego burmistrza Wrębiaka, z tytułu opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi wniesiony przez właścicieli nieruchomości w 2024 r. (przy założeniu starej stawki 25,00 zł/os.) wyniesie 9 360 800 złotych. Według założeń przedstawianych przez burmistrz Palus przewidywane koszty to 10 130 900 złotych, czyli „zabraknie” 770 100 złotych, których burmistrz Palus nie chce „szukać” w budżecie i dopłacać do systemu. Co ciekawe, nawet jeśli radni uchwalą nowe stawki to i tak „zabraknie” kasy. Według przedstawionych wyliczeń będzie „za mało” o 31 100 złotych. Tą kwotę „dopłaty” najwyraźniej burmistrz Violetta Palus już „akceptuje”.

Podwyżki zamiast reformy systemu

Przerzucanie na mieszkańców kosztu finansowania systemu zbiórki odpadów komunalnych poprzez podwyżkę stawki powoduje, że prawdziwe problemy systemu są wciąż nierozwiązane. Nie podejmuje się wysiłków, aby je rozwiązać, ponieważ i tak mieszkańcy „zapłacą” za wszelkie niedoskonałości w wyższej „stawce śmieciowej”. Podwyżki nie rozwiązuję żadnego z problemów widocznego już od paru lat. Mieszkańców traktuje się jak „bankomat”, a radni służą tylko do swego rodzaju „autoryzacji transakcji”, są jak „kod pin” albo „karta do bankomatu”.

Główne problemy systemu gospodarowania odpadami

W trakcie pozorowanej dyskusji z radnymi główna uwaga nie jest skoncentrowana na sposobach zmiany systemu, ale tylko na bieżącym jego zbilansowaniu w postaci podwyżki. Oczywiście, od paru lat przedstawia się zestawienia i prezentacje, w których jak na dłoni widać problemy systemu gospodarowania odpadami, ale po każdorazowym zatwierdzeniu podwyżek temat jakby „umiera”. Problem traktuje się jako załatwiony do „następnej podwyżki”.
Pierwszym, najbardziej jaskrawym problemem, jest niski poziom segregacji odpadów. Ceny odpadów odpowiednio posegregowanych są dużo niższe od cen za tzw. frakcje odpadów zanieczyszczonych. Szczególnie widać to w przypadku tzw. bioodpadów. Stawka za tonę takich odpadów to 246 złotych. Jednak za te same odpady, ale już zanieczyszczone (na przykład poprzez plastik, czy szkło), zapłacimy ponad 4 razy więcej, bo 1033 zł. Do tego dochodzi jeszcze tzw. wymagany poziom segregacji (ściślej: poziom przygotowania do ponownego użycia i recyklingu), którego nasza gmina nie osiąga. W 2023 roku wymagany był na poziomie 35% wobec uzyskanych faktycznie w Brzegu 29%. Za nieosiąganie wymaganych wskaźników gminie grożą kary. W 2024 wymagany poziom to aż 45%.
Drugi główny problem – to ilość osób w systemie. Od paru lat w naszym mieście nie zmienia się ilość osób, które deklarują uczestnictwo w systemie gospodarowania odpadami. Co najbardziej dziwi, przeglądając zestawienia przygotowane dla radnych, ilość osób nie wzrosła nawet w 2022 roku, kiedy na Ukrainie wybuchła wojna i wielu obywateli tego państwa zamieszkało w naszym mieście. Niestety, w Brzegu ilość uczestniczących w systemie wciąż porównuje się do ilości osób zameldowanych. Do tej pory nie wypracowano żadnej skutecznej metody weryfikacji osób, które wynajmują mieszkania w Brzegu, a nie składają deklaracji śmieciowych.
Trzeci problem to dywersyfikacja rodzaju opłat za śmieci. Prościej mówiąc, zmiana sposobu naliczania opłaty dla rożnych rodzajów zabudowy. Na podstawie danych zbieranych przez miasto i przedstawianych radnym wynika na przykład, że poziom segregacji w zabudowie jednorodzinnej, czy szeregowej jest o wiele lepszy, niż w budynkach wielorodzinnych (w blokach). Inne są też koszty wywozu odpadów z tych nieruchomości. Stawki jednak są te same. Przez lata funkcjonowania systemu wywozu odpadów komunalnych nikt nie próbował na przykład określić, jakie zmiany wywołałoby zastosowanie w zabudowie wielorodzinnej ustanowienie stawki za odpady powiązanej z użyciem wody. Taki system jest coraz częściej stosowany w miejscowościach turystycznych, gdzie wynajmujący lokale nie uiszczali opłat od goszczonych turystów, a ustalenie wysokości opłaty na podstawie licznika wodnego pozwoliło ją urealnić.

Palus i Wrębiak – takie samo podejście do problemu śmieci

Podsumowując dotychczasowe działania burmistrz Palus, nie widać żadnej różnicy w podejściu do problemów gospodarowania odpadami w porównaniu do jej poprzednika, czyli Jerzego Wrębiaka. System próbuje się bilansować poprzez podwyżkę dla mieszkańców. Nie podejmuje się poważnej dyskusji na temat rozwiązania problemów. Nie przedstawia się alternatywnych rozwiązań, jak na przykład powiązanie stawki za odpady ze zużyciem wody. Urealniłoby to przecież ilość osób korzystających z systemu. Nie dokonuje się i nie przedstawia radnym takich analiz. Nie przedstawia się szerszej informacji dotyczącej ilości kontroli, o ile takie były przeprowadzane, nieruchomości niezamieszkałych pod kątem posiadania umów na odbiór odpadów oraz o planowanych w tym zakresie działaniach. Zamiast tego oczekuje się od radnych podjęcia uchwały o podwyżce stawki za odbiór odpadów komunalnych, a od mieszkańców… zrozumienia i akceptacji
Nikt nie kwestionuje faktu, że podwyżki mogą wystąpić, ale przynajmniej w sposób podstawowy należałoby uszczelnić system i obciążać mieszkańców w miarę uczciwie. Niestety, od paru lat mamy system, w którym dochodzi do wielu nadużyć, począwszy od nierejestrowania osób w systemie, a skończywszy na braku jakiejkolwiek segregacji. Dotychczasowy system tylko wzmacnia patologie i czyni system coraz mniej wydajnym i bardziej kosztownym. Najgorsze, że za to wszystko płacą mieszkańcy, a nie osoby tworzące i kontrolujące system…

Reklama
Reklama