Po czterech, prawomocnych sądowych zwycięstwach z Gminą Brzeg i byłym burmistrzem Jerzym Wrębiakiem, redakcji Panoramy i portalu Brzeg24.pl znów się grozi pozwami za nasze artykuły. Tym razem sądową batalię zapowiedział prezes miejskiej spółki PWiK w Brzegu. Artur Stecuła ma nawet sądowe doświadczenie, bo już kiedyś zeznawał przeciwko naszej redakcji, jako świadek Wrębiaka, ale i tę sprawę wygraliśmy. Teraz to sam prezes zapowiada pozew, bo jego zdaniem naruszyliśmy dobre imię spółki PWiK. Pomijając tego typu fantasmagorie, niezawisły sąd rzeczywiście może być idealnym miejscem, w którym przedstawimy wszelkie dowody na to, o czym informowaliśmy w naszym artykule.
Sprawa dotyczy artykułu pt. „Ulicę Oławską w Brzegu zaczęło zalewać zanim wyłączono oczyszczalnię. Radni miejscy mają szansę, aby tej sprawy nie „zamieść pod dywan”. Na wszystkie nasze twierdzenia posiadamy nie tylko naocznych świadków, ale także niepodważalne dowody, m.in. zdjęcia i filmy wideo z zabezpieczonymi metadanymi, datą i godziną, z której kanalizacji, i w których miejscach woda oraz ścieki wdzierały się na ul. Oławską. Pan prezes Stecuła najpewniej o tym nie wiedział, bo w swoim oświadczeniu twierdzi, że nasz artykuł bazował „na domysłach autora”. A więc do dzieła panie prezesie, z pokorą czekamy na pozew i na sali sądowej będziemy wyjaśniać, czy pisaliśmy w oparciu o fakty i konkretne materiały dowodowe, czy – jak pan twierdzi – „o domysły”.
Artur Stecuła po prostu kłamie i manipuluje
Sama groźba sądem ze strony prezesa PWiK, to jeszcze nic. Artur Stecuła w swoim oświadczeniu po prostu kłamie i manipuluje, a w osobnym piśmie do naszej redakcji próbuje wcielić się w rolę kogoś na wzór wydawcy lub redaktora naczelnego! Stecuła bowiem twierdzi, że opublikowaliśmy artykuł nie czekając na jego odpowiedzi w związku z naszym wnioskiem o dostęp do informacji publicznej. Szkopuł w tym, że ten sam prezes Stecuła jakby nie zdawał sobie sprawy, że nasz artykuł był oparty o już dostępne informacje, czyli odpowiedź burmistrz Brzegu na interpelację radnego, publiczne wystąpienie samego Stecuły na sesji rady miejskiej, dokumenty z biuletynów informacji publicznej czy wspomniane materiały jak zdjęcia i filmy wideo będące w naszym posiadaniu od pierwszego dnia zalewania ul. Oławskiej. Natomiast to, co odpowiedział prezes Stecuła na nasz wniosek o dostęp do informacji publicznej, będzie dopiero przedmiotem kolejnego artykułu. „NADredaktorze Stecuła” – cierpliwości.
To jednak wciąż nic. Prezes Stecuła zwyczajnie kłamie i swoim absurdalnym oświadczeniem próbuje wmówić, że w naszym artykule napisaliśmy coś, czego w rzeczywistości nie napisaliśmy. Ale żeby zobrazować ten poziom manipulacji, przytaczamy cytat z naszego artykułu zawarty już w samym leadzie: – „Posesje, piwnice i najniżej położone mieszkania na ul. Oławskiej znalazły się pod mieszaniną ścieków i wód powodziowych, ponieważ miejska infrastruktura kanalizacyjna znajdująca się pod wałami i murami przeciwpowodziowymi nie została odpowiednio zabezpieczona!”
Po pierwsze, już na wstępie artykułu stwierdzamy, że Oławską zalało, bo nie została zabezpieczona MIEJSKA infrastruktura kanalizacyjna pod wałami i murami oporowymi. Po drugie, nie wskazujemy, że jest to infrastruktura należąca do PWiK, co wyimaginował sobie pan prezes. Artur Stecuła obrócił przysłowiowego kota ogonem i tłumaczy się z czegoś, czego nikt mu nie zarzuca. Kłamliwie sugeruje, że w naszym artykule są „nieprawdziwe informacje”, bo PWiK nie posiada na swojej infrastrukturze kanalizacyjnej w ul. Oławskiej bezpośrednich wylotów do Odry z kanalizacji ogólnospławnej i sanitarnej.
Pan Stecuła równie komediancko mógłby w swoim oświadczeniu napisać, że w naszym artykule są „nieprawdziwe informacje”, bo PWiK nie posiada kosmodromu, chociaż o kosmodromie też nie wspominaliśmy słowem. A wracając do kanalizacji, to być może PWiK nie posiada kolektorów z ujściem do Odry, ale pan Stecuła doskonale wie, kto takie wyloty posiada? No wie pan, czy pan nie wie? A może i to uda się ustalić w sądzie?
O czym dalej w swoim oświadczeniu komunikuje prezes PWiK? Czytajmy: – „Dopóki oczyszczalnia działała, całość ścieków trafiających do niej była transportowana rurociągiem pod Odrą na Wyspę. Wybijała wówczas tylko woda powodziowa z kanalizacji deszczowej i występowały podsiąki wód gruntowych”.
Kłamstwo panie Stecuła! Jesteśmy w posiadaniu zdjęć i materiałów wideo, które jasno wskazują, że jeszcze w trakcie działającej oczyszczalni woda i ścieki zaczęły wlewać się kanalizacją nie tylko na ul. Oławską, ale także na ul. Filozofów. Ta mieszanina ścieków i wody powodziowej wybijała nie tylko kanalizacją deszczową, ale także kanalizacją oznaczona jako ksD (sanitarno-deszczowa? ogólnospławna?),którą na co dzień lecą ścieki sanitarne (m.in. w ten sposób zalało niektóre piwnice, na co też posiadamy dowody), czy właśnie poprzez kanalizację ks400 na ul. Filozofów. A jaka kanalizacja panie Stecuła znajduje się pod ul. Filozofów? Burzowa, czy może jednak sanitarna lub ogólnospławna? A może znów geoportal się myli, dziennikarz kłamie, a prezes Stecuła ma świętą rację? Ustalimy zatem w sądzie, kiedy i czyją kanalizacją zaczęło zalewać ul. Oławską, także od strony ul. Filozofów.
Żeby nie przynudzać przejdźmy do kolejnych zarzutów pod naszym adresem prezesa Stecuły, które mają rzekomo potwierdzać, że naszym artykułem naruszyliśmy dobra osobiste PWiK. Uwaga – wymagana będzie koncentracja. Prezes Stecuła w swoim wezwaniu do naszej redakcji uważa, że w naszym artykule sugerowaliśmy, że spółka PWiK celowo zalała ściekami ul. Oławską, by ratować oczyszczalnię, podczas gdy w rzeczywistości w naszym artykule nie ma ani jednego zdania na ten temat, niczego nie sugerowaliśmy, ale za to kilkukrotnie wprost stwierdziliśmy, dlaczego zalało ul. Oławską. Dodatkowo – i wręcz przeciwnie niż twierdzi prezes Stecuła – napisaliśmy, że Oławską zaczęło zalewać zanim wyłączono oczyszczalnię, czyli jej wyłączenie nie było bezpośrednim powodem zalania!
Przyczyna zalania Oławskiej, to brak zabezpieczenia miejskiej kanalizacji
Panie Stecuła, gdyby nie doczytał pan wcześniej, to ponawiamy okazję i cytujemy nasz artykuł, w którym wyjaśniamy, kiedy i dlaczego zalało ul. Oławską. To są nasze słowa:
- „Nieprawdą jest, że ta część miasta została podtopiona, bo wyłączono oczyszczalnię ścieków”
- „Posesje, piwnice i najniżej położone mieszkania na ul. Oławskiej znalazły się pod mieszaniną ścieków i wód powodziowych, ponieważ miejska infrastruktura kanalizacyjna znajdująca się pod wałami i murami przeciwpowodziowymi nie została odpowiednio zabezpieczona!”
- „(…) ulica Oławska zaczęła być zalewana poprzez kanalizację zanim wyłączono oczyszczalnię i przepompownię”
- „Wszystko dlatego, że miejska infrastruktura kanalizacyjna nie została odpowiednio zabezpieczona przed powodzią. Brak tzw. klap zwrotnych na kolektorach lub nieprawidłowe ich zastosowanie spowodowało, że wody powodziowe z Odry zaczęły przedostawać się kanalizacją na ulicę”
Wielokrotnie w naszym artykule zaznaczamy, co spowodowało zalanie ul. Oławskiej, czyli brak zabezpieczenia MIEJSKIEJ KANALIZACJI, ale ani razu, że ta kanalizacja NALEŻY do PWiK! Natomiast dlaczego ta kanalizacja nie została zabezpieczona, niech wyjaśnią odpowiednie organy kontrolne, o czym również apelujemy w naszej publikacji. Być może dlatego jej nie zabezpieczono, bo komuś na tym nie zależało, bo wówczas trochę więcej wody pojawiłoby się na wyspie i dlatego ten ktoś ma gdzieś, czy mieszkańców ul. Oławskiej – stosując sesyjną frazeologię Artura Stecuły – „za przeproszeniem zaleją gówna”.
No przecież to pan panie prezesie Stecuła używał na sesji takiego słownictwa! Być może teraz się pan wstydzi, natomiast to wcale nie oznacza, że to panu nie zależało na zabezpieczeniu kanalizacji miejskiej przed powodzią. Dziwi i zaskakuje fakt takiego wzmożonego poruszenia z pana strony akurat w tym pojedynczym wątku, tym bardziej, że jak sam pan podkreśla, kanalizacja wpadająca do Odry nie jest infrastrukturą PWiK, a więc w jaki sposób posiadłby pan kompetencje decyzyjne o zabezpieczeniu bądź nie zabezpieczeniu infrastruktury nienależącej do PWiK? Przecież w tym co pan próbuje uskuteczniać, brakuje podstawowej logiki.
Ale Artur Stecuła poszedł o krok dalej i zarzuca nam również nieprawdę odnośnie kolektora ks500, który znajduje ujście bezpośrednio do Odry. W naszym artykule zapytaliśmy, czy taki kolektor w ogóle istnieje, do kogo należy i czy został zabezpieczony przed powodzią? No i teraz – UWAGA – my publicznie stawiamy pytanie, a prezes Stecuła już dostrzega „nieprawdziwe informacje i naruszenie dóbr PWiK”! Dlaczego nieprawdziwe? Bo oznaczenie w geoportalu zdaniem Stecuły ma być błędne i jako „ks” wskazuje na kanalizację sanitarną, natomiast zdaniem prezesa jest to kanalizacja burzowa. Szanowny prezesie, idź pan na całość i pozwij do sądu geoportal, bo rozumując pana logiką, to geoportal sugeruje, że ks500 jest sanitarny.
Idźmy dalej… prezes Stecuła twierdzi, że to redakcja sugeruje, że jest to kanalizacja sanitarna PWiK, a w rzeczywistości redakcja jedynie publicznie dopytuje, czyj jest kolektor oznaczony w geoportalu jako ks500 i czy został zabezpieczony przed powodzią? No ale to wystarczyło, prezes PWiK stwierdził, że redakcja sugeruje, że jest to kanalizacja sanitarna, czyli że należy do PWiK… Ręce opadają, a to wciąż nie koniec. Prezes Stecuła w swoim oświadczeniu potwierdził, że kolektor ks500 (ten, o który pytaliśmy w naszym artykule), został sprawdzony przez PWiK po powodzi i PWiK potwierdza, że taki kolektor tu cytat: „(…) istnieje i nie ma zainstalowanej klapy burzowej, a wspomniany wylot jest połączony z kanalizacją deszczową odwadniającą jezdnię drogi i posesje przy ul. Oławskiej. Infrastruktura ta nie jest własnością Przedsiębiorstwa”.
Można prezesie? Prawie można, bo zapomniał pan dopisać do kogo ten kolektor należy, jeśli nie do PWiK. Wie pan w ogóle, czy pan nie wie? Może „niczyj”? Trudno, ustalimy na sali sądowej. Na dzisiaj potwierdził pan tylko tyle, że do Odry wpada niezabezpieczony przed powodzią wylot kanalizacyjny połączony z kanalizacją deszczową. Miło, że tym samym potwierdził pan nasze wcześniejsze ustalenia, o których pisaliśmy w naszym artykule, a więc to, że kanalizacja na ul. Oławskiej znajdująca się pod wałami i murami oporowymi NIE JEST zabezpieczona przed powodzią.
Prezes Artur Stecuła nie zastraszy nas pozwami sądowymi
Inne części wezwania prezesa PWiK, w którym wzywa nas do zaprzestania naruszenia dóbr PWiK i grozi nam sądem, oceniamy niemniej absurdalnie i niedorzecznie. Na przykład w naszym artykule przytoczyliśmy niepokojącą część odpowiedzi sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Doroty Niedzieli z 2015 roku na interpelację poselską. O samej interpelacji (już bez odpowiedzi) mówił na jednej z ostatnich sesji Rady Miejskiej sam prezes PWiK. Konkretnie chodzi lokalizację biogazowni działającej przy oczyszczalni ścieków. My oczywiście odszukaliśmy odpowiedź ministerstwa i zacytowaliśmy wszystko to, co dotyczyło właśnie tej konkretnej sprawy, czyli lokalizacji biogazowni. Co więcej, zaapelowaliśmy do prezesa Stecuły, aby wyjaśnił tą sprawę, zamknął ten wątek i pokazał, że ministerstwo się myli, a co zrobił prezes Stecuła? Zarzucił nam, że nie zacytowaliśmy całej odpowiedzi ministerstwa, która w ogóle nie dotyczyła wątku wątpliwej lokalizacji biogazowni! Aż dziw bierze, że prezes nie zarzucił nam braku cytatu o budowie jakiejś „żabki” w centrum miasta, i tu bijemy się w pierś, że o „żabkach” nic nie napisaliśmy.
Podsumowując ostatnią działalność pisarską prezesa Artura Stecuły, również wyrażamy wolę oświadczenia, dlatego oświadczamy, że nasz artykuł pt. „Ulicę Oławską w Brzegu zaczęło zalewać zanim wyłączono oczyszczalnię. Radni miejscy mają szansę, aby tej sprawy nie „zamieść pod dywan”, został przygotowany z najwyższa starannością dziennikarską w oparciu o informacje publiczne, oficjalne dokumenty urzędowe, relacje z przebiegu sesji rady Miejskiej Brzegu, zdjęcia i materiały wideo z przebiegu zagrożenia powodziowego, a także o relacje wielu poszkodowanych powodzią osób. Każde twierdzenie w naszym artykule polega na prawdzie i jest podparte przynajmniej kilkoma niepodważalnymi dowodami. Prezes PWiK Artur Stecuła nie zastraszy nas pozwami sądowymi, co już w przeszłości próbował czynić, dlatego pozostając w dziennikarskim obowiązku będziemy informować o kulisach i przyczynach zalania ściekami oraz wodą powodziową ul. Oławskiej. A prezesa PWiK trzymamy za słowo, że pozwie nas do sądu, gdzie w sposób niezawisły i niezależny udowodnimy po raz kolejny swoją rację i zasadność dziennikarskiej działalności.