Rusza „garażowe kino” (ciąg dalszy wywiadu)

0
Reklama

Od 6 sierpnia do 11 września, w każdy piątek i sobotę, przed Niezależnym Ośrodkiem Kultury Herbaciarnią będą odbywały się projekcje filmów wchodzących w skład I Przeglądu Filmowego „Cinema Garaż”. Organizatorami imprezy są Stowarzyszenie Żywych Poetów oraz NOK Herbaciarnia. Opiekunem artystycznym Forum Art, a współorganizatorami Sky Piastowskie, Duński Instytut Kultury, Ambasada Danii, Kunst – Danish Arts Agency. Na wszystkie seanse wstęp wolny.

O I Przeglądzie Filmowym „Cinema Garaż” opowiada jego organizator Krystian Ławreniuk ze Stowarzyszenia Żywych Poetów

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

 

 

Nie powiedzieliśmy zbyt wiele o kinie duńskim na brzeskim przeglądzie.
Krystian Ławreniuk: To duńskie kino, które będziemy prezentować tworzy grupa ludzi wywodząca się ze środowiska Larsa von Triera. Tego reżysera chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. I tutaj od razu wielki ukłon w stronę Duńkiego Instytutu Kultury, Ambasady Danii i Kunst – Danish Arts Agency, bo to dzięki nim w ogóle dostaliśmy te filmy. Oczywiście po raz kolejny za pośrednictwem Forum Art, które jest dobrym duchem naszej imprezy. Jak powiedziałem, reprezentacja duńska na naszym przeglądzie to kino spod znaku Larsa von Triera. Jest ono przeróżne. 7 sierpnia zaczynamy od „Nie bój się mnie” – filmu utrzymanego trochę w konwencji thrillera. Będzie film dokumentalny o legendarnym festiwalu duńskim Roskilde, będzie thriller polityczny, będzie film wojenny. Są przeróżne gatunki, ale za każdym razem mamy jednak do czynienia z takim specyficznym spojrzeniem na rzeczywistość, bo jest to kino stricte duńskie; nawet jeśli chodzi o film wojenny, to on porusza temat Danii, która, jak wiesz, na wojnie wiele nie zwojowała. I tak się zastanawiam, bo to jest kraj, który leży raptem tysiąc kilometrów od Polski, 12 godzin samochodem − i jesteś w Danii, przez noc przepłyniesz ze Szczecina do Kopenhagi, to jest blisko. A co my wiemy o tych Duńczykach? Stereotypy każą nam ich łączyć z Niemcami, wiesz… że to są takie małe Niemcy. Pamiętam, że jak lata temu jechałem do Danii, to byłem święcie przekonany, że oni mówią tam po niemiecku, a jeśli nie po niemiecku, to ten duński jest prawie identyczny jak niemiecki. Okazało się, że to jest zupełnie inny język, tylko w brzmieniu trochę przypomina niemiecki, i de facto oni z Niemcami mają bardzo mało wspólnego. Wydaje mi się, że my Duńczyków nie znamy, nie znamy rzeczywistości duńskiej. Myślimy o nich (inny stereotyp): Skandynawowie. Ale to nie jest Islandia, to nie są Norwegowie, oni są bardziej europejscy aniżeli skandynawscy. Są ciekawi i warto byłoby ich lepiej poznać. Zaznajomić się z ich mentalnością, dowiedzieć się jak się w tej Danii żyje. Wydaje mi się, że tych sześć filmów, które przyszykowaliśmy na ten przegląd filmowy, będzie bardzo dobrą okazją do tego, żeby Duńczyków lepiej poznać. Poznać ich przez różne spojrzenia: dokument, thriller, film wojenny…


Czyli wszystkie te filmy mówią o Danii…
Krystian Ławreniuk: Wszystkie one mówią o Danii i wszystkie mówią o różnych losach ludzkich…
To są filmy z ostatnich mniej więcej dziesięciu lat?
Krystian Ławreniuk: Tak, to są nowe filmy… I to jest, jak już mówiliśmy, kino głównego nurtu, które będzie takim fajnym kontrastem. Choćby tego pierwszego i drugiego dnia przeglądu będzie można zobaczyć i porównać „Że życie ma sens” i „Nie bój się mnie”. Z jednej strony produkcja kina niezależnego, ale tego już zaawansowanego, dojrzałego, a z drugiej strony − kino mainstreamowe rodem z Danii.
Wracając na chwilę do kina niezależnego… Bardzo dużo istotnych rzeczy powiedziałeś na ten temat, ale precyzyjna definicja tego, czym jest kino niezależne, wydaje mi się, że czeka dopiero na sformułowanie.
Krystian Ławreniuk: Zapewne. Myślę, że będzie ciężko zamknąć to wszystko w ryzach jakiegoś terminu: że to jest kino niezależne, i już, a to nie jest kino niezależne, i tyle. Takie definicje nie mają większego sensu. Jeśli ktoś się czuje offowy…
Ale można by domniemywać, że ci offowcy dążąc do profesjonalizmu na pewno w przyszłości nie pogardziliby dużym budżetem, dzięki któremu mogliby zrealizować swoje plany, w tym ambitne plany artystyczne.
Krystian Ławreniuk: Są już nawet produkcje niezależne, które mają całkiem niezły budżet. Trzeba by było spytać np. Grzegorza Lipca, co na ten temat sądzi. I ja mam nadzieję, że to będzie możliwe, bo wydaje mi się, że uda się go ściągnąć do Brzegu na ten przegląd. To jest właśnie reżyser ze Sky Piastowskie, i mam nadzieję, że będzie go można o to po prostu spytać.
Przyjęło się sądzić, że ci twórcy tak zwani niezależni, to znaczy niezależni od dużych wytwórni filmowych, od bogatych sponsorów, producentów, mało wprawdzie mają kasy, ale są wolni artystycznie, natomiast gdy pojawia się duża kasa, kończy się artystyczna wolność, bo producenci się wtrącają i to nie wychodzi na dobre filmowi. Ale czy rzeczywiście tak sprawa wygląda?
Krystian Ławreniuk: To zależy od konkretnego przypadku. Ja nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie, bo nie jestem reżyserem, nie zajmuję się filmem od strony twórczej. Mogę jedynie zgadywać. Ale być może będzie okazja − ja bym bardzo sobie tego życzył − aby udało się Grzegorza Lipca zaprosić do Brzegu i właśnie na ten temat porozmawiać. Ale do takiego spotkana trzeba się przygotować, najpierw oglądnąć kilka filmów niezależnych, aby mieć o tym kinie jakieś pojęcie. Bardzo dużo rzeczy się okaże tak naprawdę podczas tego przeglądu. Ja mam nadzieję, że to wszystko będzie ewoluowało. Że to jest dopiero początek. Ja w ogóle jestem w szoku, jak niesamowicie dobrze układa nam się współpraca ze stowarzyszeniem Forum Art. Gdyby nie oni, to zupełnie byśmy leżeli na całej linii. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu tego, że włączyła się w nasze przedsięwzięcie Ambasada Duńska, że włączył się Duński Instytut Kultury, że wszystko to funkcjonuje bez zarzutu. Grupa Sky Piastowskie to jest też oczywiście współorganizator, z racji tego, że ich filmy stanowią dużą część całego wydarzenia.
A kto was wspomaga na terenie miasta?
Krystian Ławreniuk: Oczywiście Herbaciarnia, bo tam będzie się to odbywało. Wspierają nas władze miasta. Mamy honorowy patronat Burmistrza Miasta Brzegu. Miasto jest zresztą bardzo pozytywnie zaskoczone tym pomysłem. Kiedy go przedstawiłem Burmistrzowi, uznał go za świetny i powiedział, że się cieszy, że takie rzeczy się dzieją w Brzegu.
Sztukom wizualnym łatwiej się przebić…
Krystian Ławreniuk: Znacznie łatwiej niż literaturze, a zwłaszcza poezji… Przy okazji, głównym organizatorem tego przedsięwzięcia jest Stowarzyszenie Żywych Poetów, którego jestem członkiem, i warte podkreślenia jest to, że nie zamykamy się w tej naszej poezji, że staramy się robić wiele innych rzeczy. Organizowaliśmy niejednokrotnie, towarzyszące wydarzeniom literackim, imprezy muzyczne. Teraz zaczynamy zajmować się też kinem. Mam nadzieję, że każda dziedzina sztuki będzie miała okazję zaistnieć.
Jakie dziedziny sztuki chcielibyście jeszcze „zagospodarować”?
Krystian Ławreniuk: Jest ich mnóstwo. Ja w ogóle jestem zdania, że jest taka niedobra tendencja w Polsce patrzenia na sztukę jako na coś przeszłego, w sensie − hołdowanie gatunkom, które były, i zajmowanie się tymi gatunkami, a pomijanie albo lekceważenie tych gatunków, które rodzą się i powstają teraz. Dla przykładu, ja bym marzył, aby w Brzegu odbywała się jakaś impreza dla grafficiarzy. Bo się ich traktuje po macoszemu, a to jest przecież fantastyczna sztuka.
To co, tymczasem zapraszamy na „Cinema Garaż”.
Krystian Ławreniuk: Ja zapraszam przede wszystkim na 6 sierpnia, na otwarcie. Tego dnia przed seansem, o godzinie 20.00 zagra grupa Nangpa-La, będą tam przy okazji zbierane pieniądze na inicjatywę „Poeci dla Tybetu”. Ten występ będzie, myślę, miłym otwarciem całego wydarzenia. Potem przejdziemy do filmu „Że życie ma sens”. Wszystkie projekcje są oczywiście darmowe i zaczynają się o godzinie 21.00. Można przyjść, usiąść w ogródku Herbaciarni, kupić sobie piwo albo kawę, zapalić papierosa, oglądnąć film i później podyskutować o nim.

Rozmawiał Adam Boberski
 

Reklama