Przestroga dla graficiarzy

0
DSC09600.JPG
Reklama

Graficiarze nie oszczędzą żadnego wolnego miejsca na murze. Najbardziej interesują ich odnowione elewacje.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

 

Z logicznego punktu widzenia to całkiem uzasadnione, bo świeża farba i czyste tło doskonale oddają kolory. Ale problemem jest to, że nie są to miejsca przeznaczone pod malunki, które zazwyczaj są bohomazami zrozumiałymi tylko dla ich autorów. Poza tym na remonty elewacji trzeba wydać niemałe pieniądze.
– Dwa lata temu na remont zabytkowej gloriety w Parku Wolności wydaliśmy z budżetu miasta ponad 60 tysięcy złotych – mówi Joanna Dubas, z wydziału urbanistyki Urzędu Miasta Brzeg. – W tej chwili obiekt znów został zniszczony przez graficiarzy.
Aby wyremontować glorietę, miasto zamówiło specjalną zwężającą się ku górze dachówkę. W całości wymienione zostały owalne okienka, w których szyby też niestety zostały już porozbijane. W trakcie remontu odsłonięta została tablica poświęcona Juliusowi Peppelowi, burmistrzowi Brzegu w latach 1895-1910, którego imieniem został nazwany park.
– Sprawcy z reguły wybierają miejsca mało uczęszczane i działają pod osłoną nocy – mówi Mirosław Dziadek, z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu. – W tym roku udało nam się dwukrotnie złapać graficiarzy.
Choć policjant przyznaje, że nie jest łatwo ująć graficiarzy na gorącym uczynku, to często w identyfikacji pomaga miejski monitoring.
– Dzięki kamerze w Parku Wolności udało nam się zidentyfikować dwóch młodych ludzi w wieku 18 i 20 lat, którzy pomalowali glorietę – mówi Joanna Dubas. – W ich sprawie zapadł już wyrok skazujący.
Wyrok zapadł w czerwcu. Graficiarze będą musieli przez pół roku pracować społecznie po 20 godzin miesięcznie oraz zapłacić po 900 złotych grzywny. Szkody, jakie wyrządzili zostały oszacowane na 1 800 złotych.
Według założycieli parku, glorieta miała być miejscem wypoczynkowo-rekreacyjnym, z której widok rozciągał się na staw parkowy. Tę funkcję chciało jej przywrócić miasto, ale nadal jest miejscem, w którym graficiarze dają upust swojej fantazji, a wandale wyładowują swoją energię.
– Chcieliśmy tam zamontować drewniana ławkę, żeby można było usiąść i odpocząć, ale może i dobrze, że tak się nie stało, bo pewnie też była by już połamana – podsumowuje Dubas.

Rafał Ochociński
 

Reklama