Rozmowa z Pawłem Kukizem, kandydatem na Prezydenta RP

0
Reklama

Andrzej Duda i Bronisław Komorowski odwiedzili już mieszkańców Brzegu. Organizatorzy tych spotkań wcześniej zastrzegli, że nie wystarczy czasu, by zadawać pytania. Nie wiadomo zatem, jak traktować charakter takich wizyt, ale chyba bardziej turystycznie – opuścili autokar, pozbierali lokalne pamiątki i odjechali. Podczas sobotniego (2.05) „Pikniku majówkowego” w ośrodku rekreacyjnym Sielska Woda czas na rozmowę z nami znalazł Paweł Kukiz i odpowiedział na pytania naszych czytelników.


Red.: Dlaczego preferuje pan 460 okręgów w JOW-ach (jednomandatowych okręgach wyborczych), a nie np. tyle, ile mamy powiatów?

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Paweł Kukiz: Paradoksalnie, im więcej okręgów – tym lepiej, bo ludzie mają lepszy kontakt z kandydatem. Oczywiście, że w dzisiejszej partiokracji te 460 miejsc jest niepotrzebne, bo tak naprawdę decyzje podejmują wodzowie partii. Wystarczyłoby, żeby w sejmie siedzieli: Kaczyński, Kopacz, Palikot, Miller i Piechociński. Reszta posłów to żołnierze partyjni, którzy podnoszą rękę tak, jak im każe wódz. W związku z tym oni dzisiaj nie są potrzebni. Natomiast w jednomandatowych okręgach wyborczych posłowie reprezentują interes obywateli. Im mniejszy okręg, tym lepsza wiedza o kandydacie, mniejsza możliwość zmanipulowania takiej osoby przez pieniądze i media.

Red.: Bardzo dużo mówi się o JOW-ach, ale nie wszyscy wiedzą, co to jest i czemu to służy. Jak pan najprościej zdefiniuje ten system wyborczy?

PK: Nie ma bardziej bandyckiej ordynacji wyborczej niż ta obecna, partiokratyczna. JOW-y są lepsze. To jest najprościej (śmiech). Można wejść na stronę www.zmieleni.pl i przeczytać, co o tym mówią autorytety, jak np. Jan Nowak-Jeziorański czy Pani Staniszkis – wszyscy uważają, że obecna ordynacja jest najdurniejsza. Tą ordynację Amerykanie zostawili w Iraku i Afganistanie. Dlaczego? Bo wódz w partiokracji jest najważniejszą osobą, to on wskazuje nazwiska, które będą łupiły naród. Przez jednego wodza są w stanie skontrolować cały naród. To tak samo jak Angela Merkel kontrolowała Polskę przez Donalda Tuska, którego w momencie wycieku taśm nagranych u Sowy, ewakuowała do Brukseli na wszelki wypadek.

Red.: Ostatnie wybory w Brzegu do Rady Miasta, odbyły się właśnie w okręgach jednomandatowych. Spośród 21 radnych, aż 15 posiada znaczek partyjny. Jak przekonać społeczeństwo, aby przestało głosować na partie polityczne?

PK: Najpierw musi się wzbudzić duch obywatelski. Od razu wszystkiego nie osiągniemy – krok po kroku. Być może my w tej chwili będziemy się uczyć na błędach, ale w następnych wyborach nie wybierzemy już tego kandydata. Natomiast przy obecnym systemie lecimy po równi pochyłej w przepaść. JOW-y nie są receptą na wszystko, ale rozbijają ten „partyjniacki układ Magdalenowy” z 1989r. Oni od tamtego czasu wybierają się sami spośród siebie. Partie mają monopol.

Red.: Służby mundurowe skarżą się, że od 6 lat pozostają bez podwyżek. Czy pana program przewiduje jakiejś reformy w tym zakresie?

PK: To co mówią i obiecują kandydaci (na prezydenta – przyp. redakcja), np. że obniżą podatki, jest kompletną bzdurą, bo oni nie mają takich uprawnień. W jaki sposób prezydent może podwyższyć np. emerytury? No, w jaki sposób? To jest właśnie klasyczna kiełbasa wyborcza.

Red.: Czy według Pawła Kukiza, kandydaci powinni odpowiadać karnie za niezrealizowane obietnice wyborcze? Taka „kiełbasa wyborcza” robi ludziom wodę z mózgów.

PK: Ja jestem ostrożny z tymi obietnicami. Mi nie jest potrzebny żaden straszak i wystarczy mi własne sumienie. Jeżeli coś mówię, to jestem pewien, że mogę ten cel osiągnąć. O sprawach, na które nie mam wpływu po prostu nie mówię. Nie wiem, czy kandydat za niezrealizowane obietnice powinien być karany, ale przede wszystkim nie powinno być takiej możliwości, żeby mówił jedno, a robił drugie i nie ponosił za to żadnej odpowiedzialności poza odpowiedzialnością polityczną. Obietnice to jest sprawa drugoplanowa. Obecnie oni są bezkarni w każdej materii. Moim priorytetem jest doprowadzenia do takiego systemu, gdzie taki Sikorski i Hofman za „kilometrówki” czy Nowak „za zegarki” idą za kraty. Z mojej perspektywy, jako obywatela, któremu Hofman zabrał pieniądze na „kilometrówki” – to on jest złodziejem. On mnie oszukał, pana również, zabrał pieniądze obywatelskie. Największa kara, jaką mógł ponieść – to wyrzucenie z partii. Co się dzieje dalej? W mainstreamowych mediach został „bezpartyjnym specjalistą od polityki”. No, na Boga!

Red.: „Dam ci torbę z darami, auto z alufelgami” to słowa pana piosenki. Nie obawia się pan, że jeśli tą piosenkę usłyszymy 9 maja w rozgłośni radiowej, to będzie to złamanie ciszy wyborczej?

PK: Słyszałem, że jest jakaś akcja szykowana, ale ja nie jestem specjalnie przychylnie do tego nastawiony. Ludzie zrobią, co chcą i na tym to polega.

Red.: Pan Donald Tusk latał helikopterem bodajże do Sopotu, a pan Kaczyński odwiedzał w ten sposób Hel. Czy Paweł Kukiz będzie latał do Łosiowa? Gdzie pan będzie lądował?

PK: Jeśli nawet będę latał, to nie z taką częstotliwością jak premier Tusk do Sopotu. A lądował będę u mnie na ogródku (śmiech). Około dziesięć lat temu kupiłem pole, więc widocznie przewidywałem. To jest duża działka (śmiech)

Dziękujemy za rozmowę

Całą rozmowę (video), można zobaczyć TUTAJ

Reklama