Zielone ludki
Luty to krótki miesiąc. Ledwo minął jego półmetek, a media już nafaszerowały nas sporą ilością ciekawych wydarzeń. Raz po raz słyszymy o aferach w polskim wojsku. Tym razem poszło o żołnierzy z VI. Brygady Powietrznodesantowej z Krakowa. Okazuje się, że niektórzy oficerowie tej jednostki dorabiali na boku, organizując nielegalnie skoki spadochronowe dla cywilów z grubym portfelem. Zielone ludki
Luty to krótki miesiąc. Ledwo minął jego półmetek, a media już nafaszerowały nas sporą ilością ciekawych wydarzeń. Raz po raz słyszymy o aferach w polskim wojsku. Tym razem poszło o żołnierzy z VI. Brygady Powietrznodesantowej z Krakowa. Okazuje się, że niektórzy oficerowie tej jednostki dorabiali na boku, organizując nielegalnie skoki spadochronowe dla cywilów z grubym portfelem. Prokuratura wojskowa zarzuca podejrzanym, że bez pozwolenia wykorzystywali sprzęt państwowy. Można to rozumieć w dwojaki sposób. Albo chłopaki w czerwonych beretach nie podzieliły się z kim trzeba i nie dostały odgórnej zgody, albo – podniebne skoki miały się odbywać bez sprzętu (czytaj: bez spadochronu!). Tak czy inaczej, proceder trwał ponad 5 lat. Dla mnie, najbardziej bulwersująca jest tutaj sprawa dopisywania sobie tej lewizny do czasu pracy. Przedsiębiorczy wojacy brali za to niezłe (dodatkowe) pieniądze. Miałem okazję przez kilka lat służyć w tej jednostce i przekonać się na własne oczy i uszy, że wielu oficerów tej „elitarnej” brygady, to nie są świętoszki (intelektualni geniusze też nie). Mało kto wie, że w Wojsku Polskim rodzaj zajęć i ilość oddanych spadochronowych skoków, oprócz przełożenia na zwiększone wynagrodzenie, może mieć także wpływ na skrócenie stażu pracy, niezbędnego do uzyskania (wysokiej) wojskowej emerytury. W wielu polskich aeroklubach skaczą ze spadochronem miłośnicy podniebnych przygód i podwyższonej adrenaliny. Kilkunastoletnie dziewczęta i chłopcy, jeśli tylko stać jest na to ich zamożnych rodziców, coraz częściej korzystają z tego typu rozrywki. Gdy jedni za przyjemność płacą, inni, za to samo – dostają spore (finansowe) gratyfikacje. To jest jakiś absurd! Aby wejść do samolotu, wznieść się wysoko w powietrze i oddać się przyjemności lotu ze spadochronem – wojsko, za każdy taki numerek, każe sobie zapłacić. Nie wystarczy im umowa o pracę, dobra pensja i wcześniejsza emerytura. Przyszli emeryci (czterdziestoletni!) za byle jakie świadczenie żądają od naszego państwa dodatkowej kasy. Ostatnio jest głośno także o tym, że zawodowa kadra WP – odmawia wyjazdu na poligon, bo „to się im nie opłaca”. Ja dałbym tym leniwym cwaniaczkom jeszcze jedną premię: za… każdy oddany strzał na ćwiczeniach. Oczywiście, za wyjątkiem tego we własną stopę.
Podróbka premiera
Nie tylko brzeska Platforma boryka się z problemami. Jadąc wrocławskim tramwajem już po chwili mogłem się dowiedzieć, że Grzegorz Schetyna niedługo zostanie nowym premierem. Ponoć (obecny) marszałek ma już plan przejęcia władzy i swój kompletny rząd. Wersji obsady ministerialnych foteli jest na razie kilka. Najczęściej powtarza się nazwisko przyszłego ministra zdrowia – Bartosza Arłukowicza (obecnie) posła SLD. Dotychczas Donald Tusk sprytnie pozbywał się swoich konkurentów. Teraz przyszedł czas na Schetynę. Ale jak widać – Grzesiu się nie poddaje. Przeciwnie, szykuje się do ataku. W przerwach, pomiędzy politycznym knuciem, premier (jeszcze obecny) nadal zajmuje się zaklinaniem rzeczywistości. Ostatnio, jeden z jego ministrów skrytykował Polaków wyjeżdżających w okolice Egiptu i rozpoczęła się pokazowa ewakuacja zagrożonych rodaków. A jeszcze niedawno – rzecznik polskiego MZS – nie widział w takich wyjazdach niczego nadzwyczajnego. Premiera (tego obecnego) coraz to częściej krytykują fachowcy od gospodarki. Nawet „przyjazne” PO media – mają kłopoty z chwaleniem rzekomych osiągnięć rządu. Tuskowi zarzuca się strach przed wdrażaniem reform, zadłużanie państwa i podnoszenie podatków. Kilka dni temu wyleciał z roboty szef GUS-u. Dane ekonomiczne, wypływające z jego urzędu, nie pokrywały się z opowieściami rządu o „zielonej wyspie”. Okazuje się, że firmy, które miały u nas inwestować – nie inwestują, a wiele istniejących – wycofuje się z naszego rynku. Przyszłe emerytury miały rosnąć, ale wielu pracusiów już dzisiaj się zastanawia, czy kiedykolwiek zobaczy jakieś pieniądze. Podatki miały się obniżać, a rosną, zaś planowane na 9,8% bezrobocie – kolejny raz przekracza poziom 13,5% i należy do najwyższych w Europie. W dodatku w zeszłym tygodniu, zamiast obiecanego przez PO zniesienia podatku Belki, rząd zajął się uszczelnianiem krytykowanego systemu. Zlikwidowane będą jednodniowe lokaty oszczędnościowe, nie wymagające dotychczas odprowadzenia podatku od lokat bankowych obywateli. – Czy to jest ten sam Premier sprzed kilku lat, czy może… np. Jaś Fasola?!
Marek Popowski