„Chwalcie cieniste gaiki”

0
chwalce.jpg
Reklama

W sobotę 26.03.2011 r. w Niezależnym Ośrodku Kultury „Herbaciarnia” zaszło słońce nadziei. W mroku, podświetlony jedynie czerwonym poblaskiem, wystąpił zespół Gorthaur. Formacja wpisuje się w popkulturową estetykę określaną jako gotyk.Trzech odzianych w czerń muzyków, przestrzennymi ale pełnymi brudu, dźwiękami namalowało w wyobraźniach słuchaczy krajobrazy rodem z „Opowieści niesamowitych” Edgara Alana Poe. Czarne szkielety drzew, powietrzne duszne od atmosfery smutku i melancholii, rozszerzająca źrenice groza.
Swego czasu psycholog Carl Gustav Jung, jeden z uczniów Zygmunta Freuda, stworzył teorię archetypów. Ego, a więc świadome „ja” unosi się w nieuświadomionej przestrzeni duchowej, w której występują zręby energetyczne mające wpływ na element świadomy i najczęściej nim sterujące. Mowa tu właśnie o archetypach, które naukowiec upersonifikował i każdemu przydzielił królestwo określonych emocji, zachowań, potrzeb. Za relacje damsko-męskie odpowiada przykładowo u mężczyzny Anima, u kobiety Animus. To jakby kobieca część męskiej świadomości i męska część żeńskiej, wpisany w psychikę obraz drugiej połówki domagający się urzeczywistnienia w świecie materialnym. Jednym z najpotężniejszych zrębów energetycznych, który zwykle ma najsilniejszy wpływ na młode jeszcze nie rozwinięte ego jest Cień – kompleks wszystkich lęków od tych ogólnoludzkich, jak strach przed śmiercią, przed samotnością i porzuceniem, po indywidualne negatywne doświadczenia zamiecione pod dywan nieświadomości i skutecznie uprzykrzające życie. Cień znajduje swoje odbicie w kulturze jako wyobrażenie piekła, szatana czy bajkowych smoków. Jung twierdził, że warunkiem rozwoju duchowego jest zmierzenie się z tą rzeczywistością i poznanie jej. Ego wizualizuje się tu jako rycerz walczący z bestią aby zdobyć nagrodę, w postaci wewnętrznego spokoju i harmonii. „I żyli długo i szczęśliwie” jak zwykle kończą się bajki
Bardzo sugestywnym obrazem Cienia we współczesnym świecie jest subkultura metalowa i gotycka. Zamiłowanie do emblematów kojarzących się ze śmiercią, demonami czy  obłędem, odziane w czerń dzieciaki w trupich makijażach, mroczna muzyka z połamaną melodyką i wokalem, który niejednokrotnie bardziej  przypomina odgłosy z egzorcyzmów. Zespół Gothaur wpisuje się blisko tej estetyki choć prezentuje jej mniej radykalną formę, która może okazać się całkiem strawna i smaczna nawet dla „niewtajemniczonych”. Ciekawe jest instrumentarium formacji. Klawisze, 6-cio strunowy bas, wokal i komputer. Wydawałoby się, że bazując na takim sprzęcie ciężko jest stworzyć muzykę, która niosłaby ten specyficzny „cienisty” ładunek energetyczny trafiający w gusty długowłosych w skórzanych kurtkach. Nic jednak bardziej mylnego. Muzycy wyczarowali z elektroniki na tyle brudu, że i soczysty krzyk wybrzmiewał na jego tle całkiem przyzwoicie i bezpretensjonalnie. Perkusja z komputera bazująca na uprzestrzennionych syntetycznych dźwiękach rodem z muzyki lat 80 tych tylko dodawała mrocznych posmaków. Do tego bas to jednostajnie pulsujący i wgniatający w ziemię, to wypuszczający się na melodyjne obszary melancholijnej refleksji oraz klawisze przyjmujące barwy od elektroniczno chropowatych, przez przenikliwe mroźno wichrowe po schizofrenicznie rozedrgane jakby z horroru. Wokalista stojący nieruchomo i dumnie niczym kapłan nihilistycznego nabożeństwa urzekał niską i aksamitną barwą głosu przechodzącą raz w demoniczny krzyk raz w niepokojący szept. Choć rytmy przypominały popowo taneczne, funeralna, tragiczna, skręcająca w patos melodyka prowadziła raczej w stronę posępnej zadumy. Poza własnymi kompozycjami zespół zagrał także utwory takich formacji jak Type O Negative czy Depeche Mode.
Pochodząca z Kłodzka formacja ma za sobą całkiem długą historię i liczne zmiany składu. Występowała między innymi w roku 1998 na słynnym gotyckim festiwalu „Castle Party” w Bolkowie gdzie niewiele brakowało a wygrałby główną nagrodę. Brzeskiej publiczności koncert bardzo się spodobał i został przyjęty z niemałymi owacjami. W końcu jak mówi przysłowie „nie taki diabeł straszny” i nawet w mrocznych dźwiękach możemy znaleźć wiele prawdy o nas samych. Tomasz Kafel

Reklama