… do adrenaliny. Niewiele osób wie, że w Brzegu jest miejsce, gdzie można poskakać na desce, rolkach i innych ekstremalnych maszynach.
Brzeskie Stowarzyszenie Sportów Ekstremalnych „Boneless”, zorganizowało ostatnio zawody deskorolkowe na terenie skateparku. Wkrótce zorganizują następne.
– Poprzednie zawody pierwszego dnia przyciągnęły do naszej hali około trzydziestu deskorolkowców (wśród zawodników do 16-ego roku życia). Drugiego dnia, podczas konkursu OPEN było już czterdziestu. Wliczając kibiców, zebrało się tu ponad sto osób. Dlatego organizujemy kolejną imprezę na naszym torze, już niedługo, w dniach 2-3 września – powiedział prezes „Boneless” Mikołaj Baranowski.
SSE „Boneless” powstało ponad 3 lata temu. Założyło je 15 członków, którymi w większości byli deskorolkowcy z Brzegu. Hala skateparku mieści się za miejskim targowiskiem, pomiędzy ulicami Łokietka a Trzech Kotwic, na dawnym terenie Radjaxu. Jest otwarta popołudniami, najczęściej od godziny 18.00.
– Spotykamy się zawsze, gdy są do tego chętni. Przeważnie ludzie jeżdżą dla samej zabawy, czasem startują też w zawodach. Oprócz deskorolkowców, mamy tu również fanów rolek i bmx-ów. Rampy zbudowaliśmy z własnych środków i dzięki pomocy miasta. Startujemy w konkursach na dotacje dla związków i stowarzyszeń, co daje nam środki na funkcjonowanie. Stowarzyszenie liczy obecnie około 40 członków, część nie jest jeszcze zarejestrowana, więc nie potrafię dokładnie powiedzieć. Dodatkowo ich liczba stale rośnie. Najmłodsi mają 6 lat, najstarsi 27 – relacjonuje wice prezes stowarzyszenia Marcin Piotrowicz.
Aby zacząć jeździć na desce wystarczy niewiele. Najtańsza deska, na której da się już pojeździć kosztuje ok. 100 zł. Dalsze koszty rosną w zależności od poziomu, na jaki się wstępuje. Profesjonalna deska, to już koszt rzędu 500 zł. Nazwa stowarzyszenia „Boneless”, w wolnym tłumaczeniu oznacza „mniej kości” lub nawet „bez kości”. Jest to sport ekstremalny, więc zdarzają się wypadki, ale wbrew pozoru nie przytrafia się to często.
– Nasze stowarzyszenie stale się rozrasta, jest coraz więcej chętnych do jeżdżenia na desce, a potrzebne są pieniądze na naprawy sprzętu, konserwację toru, a przede wszystkim na czynsz hali i media. Miasto dało nam pieniądze na rozruch, ale dalej sami musimy się utrzymać – powiedział na zakończenie Mikołaj Baranowski.
bond