Zbliża się dzień wyborów. Sięgam pamięcią do obiecanek Flatpormy Kolesiowskiej sprzed 4 lat i nie widzę, aby podatki w Polsce się obniżyły, jak było to szumnie zapowiadane.
Propagandowa mistyfikacja
Zbliża się dzień wyborów. Sięgam pamięcią do obiecanek Flatpormy Kolesiowskiej sprzed 4 lat i nie widzę, aby podatki w Polsce się obniżyły, jak było to szumnie zapowiadane. Przeciwnie – wzrosły. Straszono nas wtedy, że jak PiS-iory dojdą do władzy, to cena benzyny może sięgnąć nawet 5 złotych. Wczoraj na stacji tankowałem po 5,20. Gospodarka miała się umocnić, a wraz z nią nasza kochana złotówka i poziom życia obywateli. Tymczasem, w 2007 roku za dolara płaciliśmy 2,60 zł, za euro 3,70, a za franka (uwaga: 2,20 zł). To, że frank szwajcarski z powodu kryzysu poszedł w górę o ponad 80%, to można jeszcze pominąć. Ale spadek wartości złotówki do dwóch znaczących walut na świecie jest widoczny i szkodliwy dla kraju. Rozwój Polski kuleje. Wprawdzie Kolesie z Flatpormy od dłuższego czasu karmią nas medialnymi wrzutkami o rozwijającej się gospodarce, jednak fakty mówią, co innego. Przedkładane na dane o wzroście gospodarki o ponad 4,1% brzmi fajnie. Jednak jest to wzrost wartości (w złotówkach) towarów wytworzonych i sprzedanych, w porównaniu z wartością uzyskaną w zeszłym roku. Rządowi propagandyści jakby zapomnieli o tym, że w tym okresie inflacja wzrosła z 2,8 do ponad 8,2%. Tzn. że mamy do czynienia ze spadkiem oraz utratą siły nabywczej, także naszych portfeli. Fabryki telewizorów, sprzętu agd, samochodów, odzieży oraz branża turystyczna – zmniejszają zatrudnienie z powodu braku klientów. A Flatpormie stale słupki jakoś dziwnie rosną. Owszem z powodu budowy obiektów sportowych i dróg na Euro 2012 wyprodukowano trochę więcej asfaltu i złomu. Nie wolno zapominać, że wiele pieniędzy, to nie są wypracowane w kraju środki, tylko miliardowe dotacje z Unii europejskiej. Bez tych prezentów byłaby zupełna klapa. Pamiętajmy, że przeciętny Kowalski w ostatnim roku kupił dużo mniej towarów pierwszej potrzeby i żyje dużo skromniej. A propos autostrad. Jechałem ostatnio drogą A-4 i na odcinku Gliwice-Katowice specjalistyczne maszyny usuwają tysiące metrów nowej nawierzchni. Ktoś, 2 lata temu, zamiast porządnej roboty wykonał tam wielokilometrową fuszerkę. W innych miejscach w Polsce nie jest dużo lepiej. W pobliżu Torunia widziałem robotników budujących wiadukt. Tempo prac było wręcz zabójcze, ale zastanawiające jest, czemu wieczorem (po zmroku) zasuwali oni po ciemku, bez jakiegokolwiek oświetlenia. Już widzę, jak ten wiadukt będzie wyglądać po kilku latach eksploatacji. Obecny rząd koalicyjny tworzy fikcję i chwali się jakimiś ogólnikami. Mają one potwierdzać, jak w ostatnich latach wiele zrobiono dla małych firm w Polsce. Jeśli któryś z przedsiębiorców nie zgadza się z moją opinią, że przez cztery lata robiono nas wyłącznie w konia, to proponuję mu zastanowić się nad tym, co on (osobiście) otrzymał ostatnio od państwa, za wyjątkiem wzrostu opłat i podatków. Oczywiście, że nic. Postanowiłem zrobić wśród znajomych małą sondę (badanie). Pytanie brzmiało: czy obawiasz się kolejnych rządów Kolesiów (?). Odpowiedź brzmiała tak. Obawiam się Flatpormy: 72%. Nie obawiam się: 18%, a 10% nie wie, czy już należy zacząć się obawiać. Nie sugeruję nikomu na kogo głosować, ale powiem tyle. Czas skończyć z biedą, czas pomóc przedsiębiorcom, czas podnieść żebracze pensje pracownikom i czas na poważne zmiany!
Marek Popowski
Katastrofa „stratega” Kowalczyka, Popowskiego, Oliwy, Tyczyńskiego, Zatoniowej, Huczyńskiego, Gila, Stefańskiego, Niedźwiedzia, Barcickiego i ich wybrańców: Byczkowskiego wiecznie kandydującego i Sanockiego z Marsa. Krajczy przez to towarzystwo popierany też przerżnął. Jesteście beznadziejni!!!!!!!!!!!!!
Katastrofa „stratega” Kowalczyka, Popowskiego, Oliwy, Tyczyńskiego, Zatoniowej, Huczyńskiego, Gila, Stefańskiego, Niedźwiedzia, Barcickiego i ich wybrańców: Byczkowskiego wiecznie kandydującego i Sanockiego z Marsa. Krajczy przez to towarzystwo popierany też przerżnął. Jesteście beznadziejni!!!!!!!!!!!!!
Popowski, napisz cos teraz po wyborach. Jak widzisz ludzie nie są tacy durni jak sądziłeś do tej pory. Gdzie podział się twój ulubiony PiS? Gdzie Amin z Bykiem? Gdzie Kowalczyk? Dlaczego nic nie piszecie?
Niektórzy jeżdżą po świecie aby się czegoś dowiedzieć. A ty w d… byłeś i g… widziałeś. Siedź na tyłku w Brzegu i płacz Wyborco zakichany.
Rządowe gnojki z PO tak się rozwydrzyły, że niedługo będziemy musieli się do nich modić, a nie do Boga. Na prowincji nie jest lepiej.
Popowski, po co jeździć po Toruniach, czy po całej Polsce? Poptarz co sie dzieje w Brzegu? Stadion nie może być otwarty i funkcjoniować, bo władze boją sie kibiców. Miał byc hotel, jest galeria. W starostwie powiatowym aż huczy od stawianych zarzutów korupcyjnych i nieprawidłowosciach. A ty biedny pajacu, jak koziołek Matołek po szerokim szukasz świecie, tego co jest bardzo blisko.
Prostacką propagandą można obrzydzić ludziom nie tylko PiS i kościół, ale także samo życie. Plujcie na wszystko. Zobaczymy za jakiś czas, co Wam zostanie.
Jeden z ważniejszych pisiorów w Brzegu na ulicy powiedział mi.Obcy, czy wiesz jaki przedmiot w szkole jest najbardziej znienawidzony przez młodzież?Powiedziałem ,że nie wiem.Odpowiedział religia!Tak sobie narobił kościół pazernością po upadku komunizmu.Teraz młodzież dorasta i będzie głosować.Tak na Palikota,bo chcą żyć w normalnym państwie.Ja też chcę takiego państwa .Dlatego głosuję na Jana Palikota.
Ja oddam głos na Ruch Palikota.
Krycha, Twoje słowa to miód na moje skołatane serduszko. Zagońmy kler do kościołów,dośc rozpasania się czarnych.
Nasza Polska zmienia się na naszych oczach.Polacy mają dość państwa klerykalnego.Mają dość kościoła i jego polityki fiskalnej.Nasi obywatele chcą by ludzie kościoła byli traktowani tak jak wszyscy obywatele,by płacili podatki i wycofali się z instytucji państwowych.Ja też tego chcę i będę głosować na Palikota,bo to wyrazisty polityk.Dość mam obłudnych świętoszków z partii fundamentalnych,którzy mówią coś innego co robią.
Na Palikota ?
http://www.fakt.pl/Lider-Ruchu-Palikota-byl-skazany-za-,artykuly,115746,1.html
Pozdrawiam wszystkich zwolenników Palikota.Jestem ciekaw czy brzeskie pisiory po wyborach będą sobie robić fotki tak chętnie w lokalnych gazetach z klechami.Podejrzewam,że brzeski pisior- ten ważny ma już cykora i nie wie jak się zachować.Szczególnie ,że SLD, również w Brzegu uaktywni się anty – klerykalnie.I co zrobi ten ważny brzeski pisior,czy będzie uważał,że dalej można tak dryfować bez wyrazu-zobaczymy.Idą ciekawe miesiące w naszym mieście i kraju.Głosujmy na Palikota!
CIĄG DALSZY – DLACZEGO NIE piss?
***I wreszcie powód czwarty – destrukcyjny wpływ na społeczeństwo. To wynik budzenia i podsycania agresji, wrogości i niechęci czy wzajemnych animozji oraz braku zdolności do rzeczywistej debaty. Sposób wyrażania poglądów, zwalczania konkurentów i niezdolność do szanowania reprezentujących inne poglądy, doprowadziły do głębokich podziałów na „my” i „oni”.
Nawet w rodzinach i kręgach przyjaciół. Jest teraz gorzej jak w PRL-u, bo wtedy taki podział, choć zdecydowanie bardziej uzasadniony, nie sięgał aż tak głęboko i nie rodził tak wielkiej interpersonalnej agresji i chorobliwej podejrzliwości.
Aroganckie twierdzenie „tu jest Polska” z zawartą w nim sugestią „a tam – nie”, wiele jątrzących zachowań i wypowiedzi, to cyniczna i bezwzględna gra na nastrojach Polaków, obliczona na tworzenie podziałów w celu osiągania korzyści politycznych. PiS buduje swą pozycję na rynku partyjnym na wzbudzaniu i podsycaniu wrogości, zarówno w kraju, jak i w odniesieniu do relacji międzynarodowych, starając się przy tym pokazywać sympatyczną i spokojną twarz. To wyjątkowa obłuda. Czy można za czymś i
kimś takim głosować?
Podobnie jak poprzednio – o powyższej sprawie można CIĄG DALSZY – DLACZEGO NIE piss?
dyskutować, ale nie o innej warstwie, czyli bezwzględnym wykorzystywaniu aparatu państwa do celów partyjnych, co – pod różnymi, szczytnymi często, hasłami – robiło PiS w latach 2005-2007, tak, że wielu nasuwało się rozwinięcie skrótu IV RP w postaci: Rzeczpospolita Prokuratorska.
To prawda, że tylko znikoma część Polaków (pełnoprawnych obywateli i – co gorsze – ich rodzin) zderzyła się boleśnie z tym wymiarem funkcjonowania państwa w tzw. IV RP, w której część ukierunkowanego politycznie i partyjnie aparatu ścigania oraz sprawiedliwości w poczuciu całkowitej bezkarności niszczyła ludzi, pozostawiając ich w poczuciu kompletnej bezradności.
To jednak nie zmienia faktu, iż nastąpiło psucie państwa w najbardziej wrażliwym jego fragmencie, czyli aparacie sprawiedliwości. Bezwzględne i pełne arogancji, trwające zresztą dotąd, zachowanie ówczesnych szefów służb i ministerstwa pogłębiały pewność siebie podległych im funkcjonariuszy, którzy – jak pisał aforysta – „brak talentu nadrabiali brakiem charakteru”, a nad którymi rozciągnięto parasol ochronny nie w odniesieniu do służby państwu, ale do wysługiwania się przełożonym.
Fundamentalne zasady państwa prawa, czyli domniemanej niewinności i rozstrzygania wątpliwości na korzyść podejrzanego były ignorowane lub traktowane fasadowo. Stworzono atmosferę, w której uznanie w dochodzeniu, iż nie doszło do przestępstwa traktowane było jako porażkę aparatu ścigania. Skutki tych działań w wielu sytuacjach trwają jeszcze do dzisiaj, bo aparat sprawiedliwości nie potrafi sobie z nimi poradzić. Warto dodać, że uruchomiono mechanizmy kamuflażu i zacierania śladów, na tyle
skuteczne, że trudno jest komukolwiek coś udowodnić, a odpowiedzialni za tę degenerację państwa drwiąco odnoszą się do oskarżających ich o nadużycie swoich funkcji i władzy.
Według zapowiedzi prezesa PiS nawiązanie do tego modelu, w przypadku powrotu jego partii do władzy jest całkiem realne, zważywszy plany personalne partii dotyczące obsady stanowisk oraz trwanie w przekonaniu, iż działania w latach 2005-2007 na tym polu były słuszne.
***Po trzecie – problem moralności. Trzeba mieć kiepską pamięć, dużo naiwności lub złą wolę, by dawać wiarę rozpowszechnianym przez PiS twierdzeniom o swej przewadze na tym polu nad konkurentami politycznymi.
Jak się bowiem ma do moralności celowe opóźnienie zatrzymania PiS-owskiego ministra sportu na okres tuż po wyborach w 2007 roku tylko po to, by nie zaszkodziło to wynikowi wyborczemu tej partii?
A zawiązywanie koalicji z dobranym dobrowolnie, bez przymusu, partnerem z równoczesnym uruchamianiem służb państwa przeciw jego liderowi i wicepremierowi rządu? A tajne nagrywanie rozmowy z tymże wicepremierem przez ministra? A produkowanie (nie tropienie!) sytuacji korupcyjnych wobec przedstawicieli opozycji? Chciałoby się jeszcze zapytać: ile takich sytuacji wyprodukowano wobec przedstawicieli PiS-u? I co ze sprawami, np. „białostocką”, w które uwikłani były osoby związane z PiS-em: czy
równie starannie i szybko nimi się zajmowano jak innymi?
Polityka nie jest najlepszym obszarem życia do organizowania konkursu moralności, ale wychwalanie PiS-u na tle konkurentów zakrawa na kpinę. Jest wręcz przeciwnie – tak pełnego obłudy i fałszu sposobu funkcjonowania na polskiej scenie politycznej trudno przypisać innej partii. Wydawało się, że jest szansa, by to się zmieniło, ale katastrofa smoleńska pochłonęła wśród ofiar prawie w komplecie tę część PiS-u, zgrupowaną wokół prezydenta L. Kaczyńskiego, która dawała na to nadzieję. Pozostali
jeszcze przez chwilę próbowali – w kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego, ale zostali szybko odsunięci przez przedstawicieli twardego nurtu dominującego w PiS w latach 2005-2007. Dzisiaj większość z nich tworzy
CIĄG DALSZY – DLACZEGO NIE piss?
Za każdym razem, na użytek wyborczy tworzono specjalny wizerunek, do którego nas niezmiennie przekonywano. Trudno się dziwić – wszak to pisowskiemu piarowcowi przypisuje się motto socjotechniczne: „ciemny lud wszystko kupi”. Twórcy obecnej kampanii liczą, i – jak dotąd niewiele się mylą – że Polacy zapomnieli i o przytoczonym socjotechnicznym motywie przewodnim każdej kampanii PiS-u i o tym jak krańcowo różne wizerunki prezesa i partii, zmieniane niemal z poniedziałku na wtorek, przedstawiano
im w ostatnim bardzo krótkim okresie. Rzadziej niż powinni stawiają sobie pytanie, który z tych wizerunków jest prawdziwy i czy to fair, tak manipulować wyborcami.
Dopuszczony ponownie do władzy PiS zapewne skoncentruje się, podobnie jak w kadencji 2005-2007, na rozdmuchiwanych kilku stosunkowo łatwych zadaniach, przy okazji których będzie uderzał w konkurencję polityczną. Dla przykładu – hasło „odchudzenia” państwa, będzie wykorzystane do wprowadzenia swoich w miejsce innych. Polityczne gry będą też prowadzone na linii zdominowany przez inne ugrupowania samorząd – administracja rządowa.
Z cienia wyjdą prawdziwe, a nie kampanijne i bilboardowe twarze partii, co zresztą zapowiedział mimochodem prezes PiS na początku września. Będą urządzane pokazowe nagonki w dawnym stylu. Nie tyle dla walki z korupcją, ale dla – z jednej strony – walki z konkurencją polityczną i jej zastraszenia oraz – z strony drugiej – dla „przykrycia” braku realizacji większości z obietnic. Tak było i nie ma powodu, by wierzyć, że będzie inaczej, bo PiS ludzi traktuje instrumentalnie i – tak naprawdę – ich
nie lubi, a w dodatku – nie szanuje, choć usiłuje robić wręcz przeciwne wrażenie.
***Po drugie – to problem Państwa. Prawdą jest, że w relacjach zewnętrznych musimy być wyczuleni na utrzymanie rzeczywistej suwerenności, ale także widać, że chwiejąca się Unia ma przed sobą ogromne wyzwanie gospodarcze i – w tych warunkach – łatwiej powinno dać się wynegocjować akceptowalną formę dalszej współpracy.
Mądry, wolny od obsesji, małostkowości i kompleksów rząd stwarza szansę na mocną pozycję negocjacyjną w kontekście dwóch aspektów: wspomnianych działań dyscyplinujących oraz perspektywy finansowej 2014-2020, na której właściwym kształcie musi nam bardzo zależeć.
Nie znajduję jednak argumentu, że najlepiej z tego zadania wywiąże się PiS, a nawet mam przeświadczenie, że tak nie będzie. Tym bardziej w obliczu ostatnich, zupełnie bezsensownych i niczym nie sprowokowanych ataków prezesa PiS na naszego zachodniego sąsiada, od lat najbardziej życzliwego Polsce, a zarazem największego płatnika netto w Unii Europejskiej. PiS po prostu nie dysponuje wskazanymi wyżej przymiotami, a nawet jest ich zaprzeczeniem.
Dalczego nie piss?
PiS buduje swą pozycję na rynku partyjnym na wzbudzaniu i podsycaniu wrogości, zarówno w kraju, jak i w odniesieniu do relacji międzynarodowych, starając się przy tym pokazywać sympatyczną i spokojną twarz. To wyjątkowa obłuda. Czy można za czymś i kimś takim głosować?
Stoimy wobec najtrudniejszego od wielu lat wyboru: między państwem PO, w którym żyje się trudno, państwem denerwującym swą niezaradnością a państwem PiS, w którym żyć się w ogóle nie chce, państwem opresyjnym, rządzonym przez ludzi niebezpiecznych, zakompleksionych, koncentrujących się na socjotechnice i budowaniu dominacji partyjnej poprzez dzielenie Polaków i nieodpowiedzialną politykę zagraniczną.
Są przynajmniej cztery ważne powody, dla których uważam, że nie należy głosować na PiS.
***Po pierwsze – to problem wiarygodności. PiS już rządził po tym, jak obiecywał Polakom w 2005 roku trzy miliony mieszkań oraz wiele innych, zdecydowanie mniej księżycowych, rzeczy. Z wielu się nie wywiązał, choć miał znakomitą koniunkturę gospodarczą w Europie i na świecie. Ponadto, właśnie wtedy Polska osiągnęła apogeum swojej atrakcyjności inwestycyjnej, z powodu nieskażonej jeszcze kryzysem perspektywy przypływu ogromnych środków unijnych.
Niczym nadzwyczajnym się w tym łatwym do rządzenia okresie nie wykazał poza – co trzeba uznać za niekwestionowany sukces – obniżeniem podatków (na koniec swoich rządów i przy wsparciu PO).
Jak widzę bardzo długą listę zamierzeń przedstawianą przez PiS w kampanii, przypomina mi się rok 2005 i kadencja 2005-2007. Tyle, że teraz nie będzie koniunktury i tak naprawdę, to trzeba będzie finanse publiczne „dociskać kolanem”, by nie wejść na ścieżkę grecką czy hiszpańską. Nie ma obiektywnego powodu, by wierzyć, że to właśnie PiS jest zdolny do stawienia czoła wyzwaniom. Z umiejętności trafnej diagnozy sytuacji, a to PiS robi naprawdę dobrze, nie wynika zdolność do skutecznego
rozwiązywania problemów i rządzenia państwem. To pokazały kampania 2005 roku (diagnoza) oraz lata rządów PiS (praktyka rządzenia).
Ale o wiarygodności w odniesieniu do realizacji koncepcji gospodarczych PiS-u można jeszcze dyskutować. Nie da się natomiast debatować nad wiarygodnością polityczną. Aktualny przekaz kampanijny jest tak spreparowany, że przyciąga wielu mniej wyrobionych obserwatorów (poza – oczywiście – stałymi sympatykami PiS).
Warto jednak przypomnieć i podkreślić, jakich wahań nastrojów, nastawień oraz poglądów doznawało PiS oraz jego prezes w ostatnich latach.
Panie red.Kowalczykni i Ty Wojciechu Komarzyński, kiedy Wasz kandydat Dariusz Byczkowski odpowie wreszcie na pytanie: dlaczego musiał się zwolnić z pracy z brzeskiego więzienia? Potraficie wytykać innym a ukrywacie przed wyborcami niewygodną Wam prawdę na temat tego zwolnienia.
Do niezdecydowanych: głosujmy na Ruch Palikota. Utrzyjmy nosa pisiorom i flatformie.
Banialuki -tak można określić niedorzeczne wywody Pana redaktora w kwestiach ekonomiczno-gospodarczych i walutowych. Proszę pisać na tematy na których chociaż trochę się Pan zna.
Panie Pawle jesteś Pan redaktorem nieobiektywnym. Opisujesz Pan fuszerki na autostradzie A-4 i słusznie krytykujesz rządzących. Pamiętam jednak jak Pańska gazeta z Panem włącznie broniliście Pana burmistrza Huczyńskiego przed krytyką za fuszerki w naszym mieście. Przypomnę choćby sprawę ulicy Reja, podtapiany stadion,nieterminową budowę hotelu itd.
Panie Kowalczyk, a ja obawiam się rządów PiSu, który na rękach ma krew Barbary Blidy, który osaczył i niesłusznie pomówił Andrzeja Lepera, który…itd. Boję się marszów po Krakowskim Przedmieściu z pochodniami, boję się wiecznych wojen Polsko-Polskich i Polsko-Europejskich, bez których Jarosław Kaczyński nie może żyć itd.
„- Mąż zaufania jest po to, aby jak najmniej ufał, a jak najwięcej wiedział. Jako osoba wyznaczona do monitoringu i cichej kontroli, musisz założyć, że przynajmniej jedna osoba, na przykład członek komisji, dokona próby fałszowania wyników wyborczych. Właśnie, właśnie. Podstawową cechą męża zaufania jest właśnie nieufność wobec członków komisji oraz innych osób znajdujących się w lokalu wyborczym oraz jego otoczeniu. Podczas pracy komisji bądź wyczulony na wszelkie próby odciągania męża zaufania od jego obowiązków. Czasami służą temu tak sympatyczne gesty innych członków komisji jak propozycja poczęstunku. Żebyś wiedział kto i co mówi !”
fragment poradnika „SOLIDARNYCH 2010” o męzach zaufania
Ale zwyczaje radny wkleja swój tekst na stronę a to taki bełkot to naprawdę ukazało się w jakiejś gazecie!!!
Dziewiąty dzień października będzie dla naszego społeczeństwa dniem ważnego egzaminu. Jako obywatele będziemy mieli okazję się przekonać, czy polityczna hipokryzja może być w demokratycznym państwie nagrodzona. Mam oczywiście ogromną nadzieję, że tak się nie stanie. Byłoby, bowiem bardzo negatywnym zjawiskiem, gdyby wybory wygrała partia zasługująca dziś na miano partii niespełnionych obietnic i społecznych zawodów. Partia, która cztery lata temu, wybory wygrała na fali społecznego entuzjazmu, do którego dzisiaj nie ma już najmniejszego powodu. Nie muszę chyba mówić, jaką partię mam na myśli. Poza tym z trudem przychodzi mi wypowiadać te dwa słowa, które w zestawieniu są raczej wyrazem ironii. Żeby można było, bowiem określać się partią obywatelską, co czyni platforma, trzeba najpierw swoje działania ukierunkować na pożytek obywateli. Wykazując jednak maksimum dobrej woli można, mniemać, że według Donalda Tuska działalnością na rzecz obywateli jest podwyższanie podatku do 23%, podczas gdy w wyborczej kampanii zapewniało się o jego obniżeniu do poziomu 15%? Pro obywatelskim działaniem jest też wycofanie naszych środków z Otwartych Funduszy Emerytalnych, prywatyzacja ważnych i dochodowych dla skarbu państwa przedsiębiorstw, lub też (blokowane na szczęście przez PiS) próby prywatyzacji Lasów Państwowych i strategicznych dla bezpieczeństwa naszego państwa grup Lotos i Enea. Z ust polityków Platformy słyszymy jednak, że wszystko jest w porządku, bo przecież Polska jest w budowie. Tyle, że ciężko sobie wyobrazić, aby mogło być inaczej, skoro strumień pieniędzy z Unii wciąż płynie, a dług publiczny wynosi obecnie 820 mld. zł. i każdego dnia wzrasta o kolejne 150 milionów. Jak to się ma do słów Donalda Tuska Zadłużyciela Wielkiego, który przed czterema laty mówił, że dług publiczny nie może narastać w takim tempie jak do tej pory, ponieważ państwo żyjące na kredyt nie będzie godne zaufania. Nie można mówić też o zaufaniu wobec rządów państwa, w którym na kształt prawa mają wpływ biznesmeni związani z politykami partii rządzącej. W 2007 roku Donald Tusk zapowiadał „rzeczywistą walkę z korupcją”, zamieniło się to rzeczywiście w walkę, lecz nie z przestępcami, a z osobami zwalczającymi korupcję. Pamiętamy przecież, kiedy to afera hazardowa wyszła na jaw, zdymisjonowana została osoba, która skandal wykryła, a rzeczywisty problem zamieciono pod dywan. Później była katastrofa Smoleńska i polityka na klęczkach naszego premiera w obliczu tej największej po 45 roku tragedii. W działaniu Donalda Tuska zauważam jednak czasem konsekwencję, ale wobec innych jego słów. Kiedy nie musząc jeszcze udawać na wyborczy użytek mówił, że Polskość to nienormalność, że wywołuje ona u niego odruch buntu i wiąże się z brzemieniem, którego nie ma ochoty specjalnie dźwigać. Mówił też, że piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski i jeżeli za kilka dni nic się nie zmieni, słowa te staną się niestety jedyną, przykrą alternatywą dla nas, młodego pokolenia.
Wojciech Komarzyński (żródło: Gazeta Brzeska)