Zawsze po głowie chodziły mi piosenki

0
byku__800x600_.jpg
Reklama

 W piątek (20-04-12)  w restauracji „Trzy Życzenia” odbył się koncert Incydentalnej Grupy Wokalno-Instrumentalnej „Balans”, której założycielem i pomysłodawcą jest Dariusz Byczkowski, radny wojewódzki, dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Brzegu.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Rafał Ochociński: – Radny wojewódzki, dyrektor II LO, a teraz muzyk rockowy. Czy to nowe wcielenie Dariusza Byczkowskiego?

Dariusz Byczkowski: – Muzyka zawsze była moja pasją i już wcześniej przy rożnych okazjach próbowałem swoich sił. W pewnym wieku stwierdziłem, że skoro mam, albo wydaje mi się, że mam, coś do powiedzenia, to chciałbym to zrobić. Razem z Ignacym Czekalskim powołaliśmy do życia taką eksperymentalną formację „Balans”, tak żeby zostawić sobie furtkę na przyszłość. Zawsze po głowie chodziły mi piosenki Stanisława Staszewskiego. Postaraliśmy się je zrobić po swojemu i połączyć to jeszcze z prozą Adama Boberskiego, żeby nie naśladować, tylko włożyć jeszcze coś od siebie. Mam w głowie jeszcze kilka innych projektów. To jest taka odskocznia. Nie czuję się zawodowcem, ale nawet amator czasem ma prawo do jakiejś kreacji. To napędza człowieka.

 

Rafał Ochociński: – Incydentalna grupa, czy to znaczy, że to tylko jedna tego typu odsłona, czy w przyszłości planujecie coś więcej?

Dariusz Byczkowski: – Planujemy coś więcej. Incydentalna dlatego, że jesteśmy otwarci na rożne formuły i rożne projekty. To był taki projekt – połączona muzyka ze słowem i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na pewno będziemy dalej z Ignacym realizować nasze marzenia. Oczywiście na taką skalę, na jaką będziemy mogli. Na pewno niekomercyjną. Gramy dla przyjaciół, gramy za darmo, daje nam to dużo radości i tyle. Nie ma tutaj jakiejś wielkiej filozofii. Nie chcemy podbijać świata. Nie udajemy, że jesteśmy zawodowcami. Zawodowcy nam pomagali w tym graniu i za to im wielkie dzięki. Tu należy wymienić wszystkich muzyków. Dziękujemy Radkowi Pilarzowi, Piotrkowi Kasztelanowi, Łukaszowi Rosińskiemu, Mateuszowi Dwornikowi, Zuzi Bartczak i Sylwestrowi Pikorowi, który nas wspomógł wokalnie. Chcielibyśmy się tym bawić. Żeby można było w piątek, czy w sobotę przyjść sobie po prostu i pośpiewać, i coś stworzyć. Staraliśmy się, żeby z tych jedenastu kompozycji żadna nie była odtwórcza. Niektóre były oczywiście inspirowane twórczością Kultu, Kazika, czy Bończaka, ale w każdej staraliśmy się, żeby był nasz pierwiastek, czy to był aranż, czy to były pewne ingerencje nawet w teksty, bo Zuzia śpiewała męskie teksty. Cieszę się bardzo, że w tym projekcie uczestniczyła Zuzia Bartczak, nasza absolwentka, Radek Pilarz, nasz absolwent, Łukasz Rosiński, nasz absolwent i ja dyrektor szkoły. Spotkaliśmy się jako przyjaciele i to jest fajne.

 

Rafał Ochociński: – Czy taka zażyłość z uczniami to norma w II Liceum Ogólnokształcącym?

Dariusz Byczkowski: – Oni są już absolwentami od paru lat i to są dorośli ludzie. Zażyłość nie jest dobra, bo szkoła jest jednak określoną instytucją, ale partnerstwo, przyjaźń tak. Widziałem na sali wielu ludzi z II LO. Absolwentów, którzy przyszli i to jest przyjemne, to jest miłe. Bardzo się cieszę. Przy wszystkich niedoskonałościach, bo nie jesteśmy zawodowcami, ale pracowaliśmy na tym kilka miesięcy. Podeszliśmy do tego koncertu bardzo serio i chciałbym, żeby to trwało.

 

Rafał Ochociński: – Skąd dobór repertuaru? Teraz Staszewski, czy w przyszłości też będziecie korzystać z jego twórczości, czy pójdziecie w jakimś innym kierunku?

Dariusz Byczkowski: – Zawsze mnie interesowała piosenka autorska. Piosenka, która ma treść, która jest poezją. Staszewski, mimo tego, że Kazik nagrał dwie płyty, w dalszym ciągu nie jest znany. Jego teksty nie są znane. Kiedy usłyszeliśmy z Ignacym, że Bończyk nagrał płytę z jego tekstami i miał swój spektakl w Warszawie, zupełnie inne, ale kapitalne aranże, pomyśleliśmy sobie, że może sami spróbujemy coś do tego dołożyć. Ale chodzi mi po głowie Waits, chodzi mi po głowie Dylan, oczywiście po polsku. Taka formuła, w której jako polonista czuję poezję, żeby to był projekt, w którym jest słowo. Trochę wymagający dla odbiorców, ale w którym jest jakiś przekaz.

 

Rafał Ochociński: – Jakie macie plany na przyszłość?

Dariusz Byczkowski: – Nie chciałbym tutaj wybiegać za bardzo w przyszłość, ale myślę o tym, żeby przygotować kolejny koncert z piosenkami Toma Waitsa i Boba Dylana po polsku.

 

Rafał Ochociński: – Czy ta pasja nie koliduje w jakiś sposób z funkcjami i społecznymi, i zawodowymi?

Dariusz Byczkowski: – Wręcz odwrotnie. Czasem śpiewamy razem z uczniami. Myślę, że młodzież trzeba zarazić pozytywną energią, pozytywną pasją. Mówi się, że ludzie źli nie śpiewają, a kto śpiewa ten się dwa razy modli. Myślę, że to nie stoi w kolizji, wręcz przeciwnie, jeżeli moi uczniowie grają i śpiewają. Są także zespoły w szkole i wielu uczniów próbuje. Pomagam im jak tylko mogę i chciałbym, żeby tak było. Zamiast tego można robić inne rzeczy i to nie chodzi o to, że ktoś śpiewa gorzej, czy lepiej. Byle by chciał. To, co mnie ujmuje w poezji, to szczerość. Niekoniecznie wyrafinowany poziom artystyczny, bo nie każdy taki ma, ale szczerość w tym, co robi. To jest najważniejsze i tego się trzymam. Staram się tym zarażać uczniów i to jest moja pasja. Niewiele może pasji już zrealizuję, ale chcę realizować swoje pasje muzyczne, które są związane ze słowem i poezją. I to jest to, o co mi chodzi.

 

Rafał Ochociński: – Czy Dariusza Byczkowskiego zobaczymy jeszcze w jakiejś innej odsłonie?

Dariusz Byczkowski: – Jestem mężem jednej żony, dyrektorem liceum, amatorsko bawię się muzyką. Jest to dla mnie wielka radość i jeśli uda mi się te marzenia realizować, to będę szczęśliwy.

 

Rafał Ochociński: – Dziękuję za rozmowę. 

foto: Dorota Jadach

Reklama