Szanowny Panie Redaktorze Naczelny (5)

0
Reklama
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA

Mam do Pana redaktora Naczelnego pytanie. Czy jadąc do kogoś w odwiedziny, w gości a tym bardziej do obcego kraju można lekceważyć obowiązujące tam wzorce zachowań, zwyczaje, obyczaje?

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA

Mam do Pana redaktora Naczelnego pytanie. Czy jadąc do kogoś w odwiedziny, w gości a tym bardziej do obcego kraju można lekceważyć obowiązujące tam wzorce zachowań, zwyczaje, obyczaje? Czy można podejmujących nas, czym chata bogata gospodarzy obrażać odmawiając przyjęcia czegoś, co jest ich honorowym, narodowym zwyczajem ? No , co ? Można tak, jak ostatni kretyn odmówić ? Czy można być takim zarozumialcem, ignorantem ?  Już słyszę te wykręty. To zależy o co chodzi, zależy o co proszą, do czego namawiają i w ogóle zależy od kontekstu…. Takie bla, bla, bla i nic konkretnego. A ja pytam konkretnie . Spyta Pan do czego zmierzam, do czego dążę ? A sprawa jest prosta. Chodzi mi o ostatnie niezbyt przytomne występy zagraniczne, naszego byłego prezydenta za wschodnią granicą . Wielki szum medialny, wielkie halo, niektórzy krzyczą o skandalu . Najgorsze , że najgłośniej krzyczą ci, którzy nie mieli okazji być po tamtej stronie granicy. Nie mają pojęcia jak ważną sprawą jest pełne uczestniczenie w gościnności przygotowanej przez tamtejszych gospodarzy. Tak się składa, że byłem tam po raz pierwszy gdzieś około roku 1979 a po raz drugi zupełnie niedawno. Otóż tam każdą dniówkę, każdy dzień zaczyna się od  wypicia tzw „sztakanka”. Odmowa poczęstunku praktycznie nie wchodzi w rachubę. Może dotyczyć jedynie widocznej ciąży, świeżej blizny świadczącej o operacji serca, czy zaświadczenia lekarskiego, że mamy wszyty esperal. Inne przypadki nie wchodzą w rachubę. Odmowa może się spotkać wręcz z obrazą niezwykle przychylnego gospodarza, który zarywa noce po to by ów napitek przygotować osobiście a nie zdaje się na produkcję miejscowego przemysłu spirytusowego. Gospodarz wkłada w ów produkt całą wiedzę i kunszt oraz doświadczenie swoich poprzednich pokoleń. On nawet aby być pewnym jakości najpierw na sobie próbuje mocy, jakości wyrobu. Czyni to wielokrotnie, nim zdecyduje się podać go nam jako swoim najlepszym przyjaciołom. Czy taką postawę można zlekceważyć? O ile w moim przypadku naraziłbym się na obrazę jednego , czy kilku ludzi i wyszedł na gbura, kretyna i ostatniego chama, to proszę pomyśleć w jakiej sytuacji stanął był nasz Aleksander K. Odmowa walnięcia lufy przed  śniadaniem  mogła by się skończyć konfliktem międzynarodowym , a przecież to jasne, że chyba na tym nam nie zależy. Zawsze po pierwszej lufie jest od razu druga, żeby się nie chodziło krzywo i nie zarzucało nas na jedną stronę. Potem kolejny salut pod owocne obrady, następny za zdrowie szanownych małżonek i człowiek sam nie wie kiedy swobodnie przechodzi z języka ojczystego na rosyjski, niemiecki czy angielski . Wiem coś na ten temat, bo mój szwagier Zdzisiek choć w szkole z obowiązkowego ruskiego miał same gały i ledwo przechodził z klasy do klasy , to zawsze jak ma za sobą dystans 4×100 , to zaczyna nagle śpiewać same ruskie kawałki. „Bradiaga”, „Kałakolczik” i inne wychodzą mu tak, jak by pół życia spędził między towariszczami. Po ostatniej wycieczce  na Ukrainie, niektórym w kraju po powrocie trzeba było kilka razy opowiadać , gdzie byliśmy, co robiliśmy , co zwiedzali, bo praktycznie oprócz „sztakanków” nic nie pamiętali .mało tego pytali, kiedy będzie najbliższy kolejny wyjazd, bo jednak chcieli by co nieco zobaczyć (jak się uda). Tak więc Panie Redaktorze Naczelny czy można mieć pretensje do naszego byłego Pierwszego Obywatela  Rzeczpospolitej , że dla dobra wszystkich poświęcił się i nie odmówił. Tym bardziej, że pewnie chodziło o niezwykle poważne sprawy międzynarodowe. Zresztą Aleksander K. wychował się na starych wzorcach  , kiedy szef supermocarstwa w stanie o wiele gorszym dyrygował orkiestrą, stepował na scenie, szczypał kelnerki albo i nawet nie chciał w zaprzyjaźnionym kraju wysiąść z samolotu. Taki to był kiedyś obowiązujący protokół dyplomatyczny i teraz trudno tak z dnia na dzień przyzwyczaić się do innego , zwłaszcza, gdy jedzie się na rozmowy do starych wypróbowanych przyjaciół. Inne zachowanie (przynajmniej tam ) wzbudziło by co najmniej zdumienie i zapachniało by skandalem. Jak dobrze pamiętam , to sam nieodżałowanej pamięci Wacław Kowalski w roli Pawlaka mówił, „że taki co nic nie pije to się zupełnie między ludzi nie nadaje i prędko się zmarnuje”. Cóż przypałętała się tylko zupełnie niepotrzebnie telewizja i w świat poszedł „nadszarpnięty wizerunek”. Choć mój wspominany tu niejednokrotnie szwagier Zdzisiek mówi, że on by po trzeźwemu w życiu nie wyszedł na żadną mównicę ani do żadnego mikrofonu i tylko dla samej odwagi musiał by walnąć na początek ze dwie lufy. Tak mi się wydaje Panie Redaktorze Naczelny, że coś w tym jest i zbyt pochopnie niektórzy przynajmniej nie będąc w tzw. „temacie” ferują krzywdzące wyroki nad naszym „Byłym Pierwszym” .

Nieoświecony

Reklama
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość