Urząd starosty to także trudne sprawy…

0
Reklama

 Rozmowa z Maciejem Stefańskim – Starostą Powiatu Brzeskiego

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Rozmowa z Maciejem Stefańskim – Starostą Powiatu Brzeskiego

Paweł Kowalczyk: Zbliżają się wybory parlamentarne. Wiele osób jest zdziwionych brakiem Pańskiej kandydatury. Nawet radny z przeciwnej opcji politycznej publicznie wypowiadał się za Pana startem w tych wyborach.  Dlaczego zatem nie podjął Pan decyzji o kandydowaniu?

Maciej Stefański: Rzeczywiście, bardzo dużo osób dzwoni do mnie i pyta, czy kandyduję w wyborach parlamentarnych? Odpowiadam że nie startuję, ponieważ niecały rok temu zostałem wybrany starostą. Tym samym zobowiązałem się, nie tylko wobec radnych, ale przede wszystkim wobec wyborców, do realizacji pewnych zadań i osiągnięcia pewnych celów. Muszę przecież, jak to kolokwialnie się mówi, zrobić porządek w szpitalu, tzn. zdecydowanie poprawić jego standard  i doprowadzić do polepszenia wyposażenia szpitala oraz podniesienia jego prestiżu. Obecnie, za mojej kadencji, powiat przekazał milion złotych na nową izbę przyjęć. Czeka nas kilkumilionowa termomodernizacja całego budynku, która nie tylko poprawi zdecydowanie estetykę zewnętrzną szpitala, ale pozwoli dokonać oszczędności w jego utrzymaniu. Do tego dojdzie szpitalny odział ratunkowy, na który również przeznaczonych zostanie kilka milionów złotych. Takich inwestycji szpital nigdy dotąd nie miał. Problemem jest jeszcze sprawa słusznie oczekiwanych podwyżek dla lekarzy i pielęgniarek. Tutaj są jednak potrzebne rozwiązania systemowe naszego państwa. Liczę na to, że nowy rząd tę kwestię rozstrzygnie pozytywnie.  Muszę także, i już to powoli czynię, rozwiązać problemy i pokonać trudności, jakie są w oświacie. Mam pewien pomysł na powiat i chcę go zrealizować. Miałem, oczywiście, nawet dość kuszącą propozycję startu w wyborach. Startu na jednym z czołowych miejsc. Jednak przez szacunek dla wyborców oraz właśnie ze względu na te zobowiązania, o których mówiłem wcześniej, zdecydowałem się odmówić. To nie jest właściwy czas na takie decyzje. Jakby to wyglądało? W takim przypadku, można by było powiedzieć, że skakałbym z kwiatka na kwiatek. To byłoby niepoważne. Co innego, gdyby kadencja parlamentu kończyła się w naturalny sposób. Wtedy pewnie bym bardziej poważnie rozważał takie propozycje. Wtedy z pewnością zrealizowałbym już lwią część tych zobowiązań i mógłbym poważnie o tym myśleć.
Paweł Kowalczyk: Czy to oznacza, że Prawo i Sprawiedliwość w powiecie brzeskim nie wystawi żadnego kandydata?

Maciej Stefański: Wprost przeciwnie. Razem z kolegami z brzeskiego PiS-u podjęliśmy decyzję, aby w wyborach parlamentarnych wystartował i nas godnie reprezentował Dariusz Byczkowski. Obecnie sprawuje on mandat radnego sejmiku wojewódzkiego. Uważam, że to bardzo dobry kandydat, na którego mam nadzieję, głosować będą nie tylko zwolennicy PiS-u, ale także sympatycy całej szeroko rozumianej prawej strony sceny politycznej. Przypomnę, że dwa lata temu, kiedy startowałem w wyborach parlamentarnych, sytuacja nie była tak sprzyjająca, jak teraz. Wtedy miałem problem rozbitego wewnętrznie PiS-u w naszym powiecie, nieprzychylne wobec mnie media oraz poważnego kontrkandydata z terenu naszego powiatu, czyli Krzysztofa Puszczewicza. On startował z listy PO, a więc też partii z prawej strony naszej sceny politycznej. Teraz nasz kandydat Dariusz Byczkowski ma doskonałe warunki, aby odnieść sukces. Po prawej stronie na terenie naszego powiatu nie widać żadnego poważnego kandydata. Jako szef PiS-u muszę wykorzystywać cały potencjał naszych kadr. Stąd też ta kandydatura. Myślę, że wyborcy w końcu dostrzegą, że ziemi brzeskiej jest potrzebny parlamentarzysta, który będzie próbował pomagać w załatwieniu ważnych spraw dla powiatu, miast czy gmin. Wiem, że nasze społeczeństwo dokona mądrego i rozważnego wyboru, że wreszcie będziemy mieć parlamentarzystę w naszym powiecie. Myślę, że Dariusza Byczkowskiego nie należy traktować jako kandydata tylko PiS-u. On jest, moim zdaniem, kandydatem całego naszego powiatu, kandydatem ponadpartyjnym. Tak należy go traktować. Dariusz Byczkowski posiada zresztą cechy, które go predestynują do kandydowania i sprawowania takiej funkcji. Przede wszystkim jest przebojowy, potrafi dążyć konsekwentnie do celu, ma bardzo duże doświadczenie samorządowe. Można nawet powiedzieć, że zna od podszewki samorząd. Przechodził kolejne szczeble w samorządzie lokalnym. Począwszy od radnego miejskiego, poprzez członka zarządu miasta, a skończywszy na radnym wojewódzkim. Na pewno w sejmie nie byłby posłem zagubionym, jak to ma często miejsce w wypadku świeżo wybranych parlamentarzystów. Nie muszę nikomu przecież tłumaczyć, jak mógłby nam pomóc, gdyby został posłem na przykład w sprawie przeprawy mostowej, która ciągnie się już latami. Mieszkańcy naszego powiatu mają już dość sytuacji, kiedy przez nasze miasta biegnie taka prawie autostrada, kiedy nasze drogi są rozjeżdżane prze tiry.

Paweł Kowalczyk: Otrzymał Pan swoją teczkę z IPN-u. Czy był Pan zaskoczony jej zawartością?

Maciej Stefański: Nie, absolutnie. Ja swoją przeszłość  doskonale znam. W odróżnieniu od niektórych  moich przeciwników politycznych. Przypomnę, że w kampanii wyborczej byłem perfidnie i oszczerczo atakowany przez Janusza Jakubowa. Bez skrupułów pomawiał mnie w swoich oświadczeniach. Pisał na przykład o rzekomej kradzieży pieniędzy w szkole w Bąkowicach. Ja wiedziałem, co się tam stało. Teczka IPN-u, dotycząca mojej osoby, ewidentnie to potwierdza. W dokumentach tych widać, że wobec mnie SB dopuściła się w Bąkowicach prowokacji. To potwierdza też, że zarzuty Jakubowa były wyssane z brudnego palca. To były zwyczajne kłamstwa. Byłem, co także te dokumenty potwierdzają wielokrotnie, szantażowany, inwigilowany, straszony więzieniem i namawiany do współpracy ze służbami. Jednak nie złamałem się, nie współpracowałem. i cieszę się, że taka teczka ocalała. Nikt nie będzie mógł mnie już w tak bezczelny sposób pomawiać. Zawsze wierzyłem, a czasem nawet z pokorą się godziłem, z głosem ogółu. Wyborcy, nie oddając głosów na Jakubowa, już w jakiś sposób go ukarali i oczyścili naszą lokalną scenę polityczną. Mimo tego wytoczyłem proces  cywilny przeciw Jakubowowi. W sądzie udowodnię swoje racje i ten człowiek raz na zawsze zniknie z życia publicznego. Tacy ludzie nie powinni brać udziału w naszym życiu politycznym. Nie można pomówieniami i kłamstwami dążyć do wyeliminowania przeciwników politycznych. Nie może być tak, że publikacjami prasowymi zawierającymi oszczerstwa niszczy się uczciwych ludzi. Wreszcie nadszedł czas na wyeliminowanie z naszego publicznego życia kłamstwa, obłudy i hipokryzji. Na koniec, podsumowując, uważam, że w polityce konflikty i kłótnie powinny ustąpić miejsca konstruktywnej dyskusji i budowaniu. To, co się dzieje na tzw. górze, to nie jest dobry przykład. Ja, mimo różnic tu na dole, staram się dogadywać, znaleźć kompromis z osobami z różnych opcji, prezentującymi różne ugrupowania polityczne. Kompromis w polityce to najważniejsza rzecz. Przecież naszym celem, polityków i ludzi sprawujących władzę, powinno być dobro ogółu, a nie jakieś interesiki czy układy.

Paweł Kowalczyk: Likwidacja szkoły na Młynarskiej, przeniesienie uczniów do szkoły na Słowiańską – te działania wciąż budzą spore kontrowersje wśród młodzieży i ich rodziców. Czy faktycznie musiało do tego dojść?

Maciej Stefański: Prawda jest taka, że ta szkoła już dwa lata temu powinna była zostać przeniesiona. Decyzja jednak, chyba ze względów na zbliżającą się wtedy kampanię samorządową, była odwlekana przez poprzedniego starostę. Naszego powiatu nie stać było na utrzymanie w tym miejscu szkoły. Nauczyciele zachowali pracę, a powiat ma dodatkowy dochód z dzierżawy tego budynku. Pieniądze uzyskane dzięki temu, będziemy przeznaczać na oświatę, na remonty szkół. Wiem, że to była trudna decyzja. Wiem, że niełatwo było mi ją podjąć. Wiem jednak też, że nie wolno chować głowy w piasek i uciekać od problemów. Gdybym nie podjął tej decyzji, mogłoby to skończyć się tragicznie. Mam pewność, że tą decyzją uratowałem szkołę i miejsca pracy. Bycie starostą to nie tylko same przyjemne rzeczy. Czasem trzeba podjąć bardzo trudną decyzję lub dokonać wyboru, który na początku bardzo boli, ale z upływem czasu jego słuszność jest już dostrzegana przez ogół. Inne decyzje, które podejmowałem też mogłyby się z początku wydawać niewłaściwe. Jak chociażby decyzja o powrocie pogotowia do Brzeskiego Centrum Medycznego i rezygnacja z usług firmy Falck. Szpital jednak, dzięki temu, uzyskał dodatkowe środki.

Paweł Kowalczyk: Dziękuję za rozmowę

Reklama