Radny Ananiasz

0
barcickim.jpg
Reklama
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA

 

Furorę w ostatnim czasie robi propozycja obniżenia diet radnym brzeskim i pensji burmistrzowi. Pomysł niegłupi, bo mizeria w kasach straszna.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Szkoda pieniędzy z ciężko zarabianych i opodatkowanych pośrednio i bezpośrednio pensji na utrzymanie stada samorządowców. Pomysłodawca, radny Surdyka, nie pierwszy raz wychodzi z propozycją szczytną i ambitną. Żaden to tani populizm, ale autentyczna troska o dobro miasta i kondycję jego budżetu. Siedem lat temu kierował się dobrem wychowanków brzeskiego Domu Dziecka, kiedy w ramach kampanii samorządowej wymyślił, że środki, jakie miał przeznaczyć na druk plakatów wyborczych przekaże dzieciakom z brzeskiej placówki. Pomysł ten wówczas bardzo mi się spodobał. Plakaty szpeczące miasta kosztują sporo i zaspokajają bardziej próżność kandydatów niż ułatwiają wyborcom dokonanie wyboru. Taktycznie to zagranie też było perfekcyjne, bo nie kosztowało praktycznie nic, a zainteresowanie lokalnych mediów mogło wzbudzić. Nazwisko radnego Surdyki dobrze zapamiętałem sobie chyba właśnie ze względu na ten jego dobry pomysł. Pamiętam jednak, że cztery lata później srogo się na nim zawiodłem. O rezygnacji z plakatów nie było już mowy, a przenikliwe spojrzenia pana Grzegorza przewiercało każdego, kto na ulice Brzegu ogarniętego szałem wyborczej kampanii w 2010r. wyszedł. Taka zmiana poglądów i filozofii może się zdarzyć w przeciągu  czterolatki, ale mimo wszystko podaje w wątpliwość czystość intencji filantropa Surdyki z roku 2006. Trudno oprzeć się wrażeniu, że facet zwyczajnie grał, a swoje posunięcia rozważał z ołówkiem w ręku, zastanawiając się, co przyniesie mu większe korzyści. Wyszło, że filantropia przegrywa z interesami drukarzy. Typowe dla środowiska, z którego radny się wywodzi. 
Typowe dla tego środowiska jest również przywiązanie do tradycji i szacunek dla prawd moralnych zawartych w naukach Kościoła. Sam przez lata byłem ministrantem i darzyłem ogromnym szacunkiem instytucję, która w latach 80’ wydawała się być oazą wolności na szarym peerelowskim tle. Pamiętam z tamtych czasów historię Ananiasza i jego żony. Para ta chciała uchodzić za bardzo pobożnych chrześcijan. Ananiasz z żoną sprzedał swoje pole, by wnieść pieniądze do wspólnoty kościelnej. Trochę jednak szkoda było mu oddawać całej sumy, więc umówił się z żoną, że część pieniążków zostawią sobie, a wspólnocie powiedzą, że to wszystko, co dostali za swoją ziemię. Problem w tym, że św. Piotr o kłamstwie się dowiedział za sprawą swoich nadprzyrodzonych zdolności i spowodował, że chciwy kłamca padł przed jego stopami martwy. Podobny los spotkał jego żonę, kiedy ta powtórzyła apostołom wersję wymyśloną przez męża. Ciekawe, czy radny Surdyka takimi historiami kiedykolwiek się interesował, a jeżeli nawet, to czy brał je sobie do serca. Mam wątpliwości. 
Czasy współczesne różnią się tym od biblijnych, że kłamstwa stały się bardziej opłacalne. Fałsz, obłuda, populizm i demagogia świetnie sobie radzą z każdą prawdą. Wystarczy ładnie to wszystko wydrukować na kolorowym papierze z nagłówkiem „program wyborczy” albo „propozycje programowe”, przyklepać rozczochraną fryzurę u fotografa specjalizującego się w pstrykaniu fotek dla potrzeb marketingu politycznego i kariera w polityce stoi otworem.  Bynajmniej nie dlatego, że chrześcijańskimi zasadami moralnymi prawicowe oszołomstwo się brzydzi, ale dlatego, że ich po prostu nie zna. Wychowywali się oni w ogromnej większości w czasach komuny i wtedy brakowało im pewnie odwagi do tego, by święte księgi czytać. Dziś powrót do metod świętego Piotra nam już nie grozi. Gdyby dziś padać trupem mieliby wszyscy kłamcy i oszuści, to problemu z przeludnieniem by nie było. Premier Tusk już po swoim pierwszym ekspoze wyszedłby z sejmu nogami do przodu. Prezes PiS-u zaliczyłby zgon na chwilę po ogłoszeniu projektu trzech milionów mieszkań, a spece z komisji sejmowej badającej okoliczności smoleńskiego zamachu na nasz samolot z prezydentem nie zdążyliby się nawet zebrać ani razu. Mnie pewnie też już na tym padole by nie było, a radny Surdyka zostałby pochowany już w 2006r. po swojej filantropijnej zagrywce. Jego najbardziej by było  szkoda, bo za kilka lat w głowie zakotłują mu się kolejne genialne pomysły. Takie, przy których numer z zeskanowaną dedykacją od prezydenta na plakacie to pikuś.  Marcin Barcicki

Reklama
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA
Materiał wyborczy KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW PRZYJAZNA GMINA DAMIAN MACHETA