Twórczy fenomen

0
Reklama

 Rzecz niesłychanie rzadka. Pani Maria, mieszkanka Brzegu, obecnie ukończyła 89 lat i właśnie wydała napisana przez siebie książkę – 420 stronicową powieść. 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Rzecz niesłychanie rzadka. Pani Maria, mieszkanka Brzegu, obecnie ukończyła 89 lat i właśnie wydała napisana przez siebie książkę – 420 stronicową powieść.

 

Jest to zadziwiające wydarzenie, ale  również i dlatego, że autorka nie ukończyła ani jednej klasy, żadnej szkoły. Powieść będąca literacką opowieścią o losach autorki i jej rodziny, napisana w konwencji dziewiętnastowiecznego stylu, odznacza się sprawnością językową, zaangażowaniem uczuciowym autorki, bystrością obserwacji zjawisk społecznych i przyrodniczych. Powieść „Tak blisko, a tak daleko” oparta jest na faktach – życiorysie autorki urodzonej we Włoszech. Dzięki błędnym decyzjom ojca – Polaka, rodzina znalazła się we Wschodniej Małopolsce, miejscu urodzenia rodzica. Sielskie bytowanie, błogie dzieciństwo pod błękitnym, ciepłym niebem Italii, wśród roślin, bujnej przyrody i dostatku, nagle zmienia się w koszmar. I jest to skutek decyzji ojca Juliusza , który zgromadziwszy pieniądze umyślił sobie powrót do rodzinnych stron, zbudowanie fabryki i domu, danie zatrudnienie swoim żyjących w nędzy ziomkom. Ten romantyczny zamysł nie został zrealizowany na skutek straty pieniędzy (unieważnionych na granicy). Wiedziony ambicją  Juliusz nie chce wracać do słonecznej Italii i po jakimś czasie umiera pozostawiając na łasce losu żonę i dzieci.
Nędza i wegetacja w skrajnej biedzie rodziny Skibińskiego jest dla wnikliwego czytelnika oskarżeniem stosunków społeczno – ekonomicznych II Rzeczpospolitej, okrucieństwa krewniaków, bezduszności władz. Autorka, nosząca nazwisko Maria Skibińska – Szpineta, z braku pieniędzy, chodziła dwa czy trzy miesiące do szkoły. Z tym wykształceniem żyje do dzisiaj. Jest fenomenem, samorodnym talentem pisarskim. Zawsze pragnęła wiedzy, ale nie znalazła warunków do jej zdobycia.  Życie ją nauczyło wszystkiego.

 

 

 

PROMOCJA
Książki pani Marii odbyła się 18 bm. na zebraniu Klubu Literackiego Seniora, działającego od kilku lat, a któremu prezesuje Józef Chimiak. Wprowadził on obecnych w problematykę i przybliżył powieść. Niezwykle skromna, ale bardzo życzliwa ludziom pani Maria wyznała, że w życiu doznała wielu upokorzeń, biedy i przeciwności losu. Dzięki głębokiej wierze w Pana Boga, zawsze wychodziła z opresji. Urodziła 13 dzieci (trójka zmarła), w tym 7 synów. Przez trzy lata zbierała ze swojej małej emerytury pieniądze, by wydać książkę. Resztę dopłacili duchowni z Wydawnictwa św. Krzyża w Opolu. Pisałam z przerwami – mówi. Trwało to może rok , a może dłużej. Miałam chwile zwątpienia, czy to co robię jest coś warte, ale przyjaciele i życzliwi ludzie, a wśród nich pan Józef Chimiak, podtrzymywali na duchu i zachęcali do pisania. Po wojnie, z Podhajec na kresach wschodnich, pani Maria z dwojgiem dzieci przyjechała na ziemie zachodnie i osiadła w Błotach. Zebrani na promocji dzieła pani Marii odśpiewali „dwieście lat”, wręczyli kwiat i podzielili się chlebem. Autorka podpisywała swoje książki.

Tadeusz Bednarczuk   

Reklama