Naszym zadaniem jest zachowanie dziedzictwa kulturowego dla następnych pokoleń

0
Reklama

Rozmowa z Opolskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków Iwoną Solisz
Jak pani zdaniem pod względem ochrony zabytków prezentuje się powiat brzeski oraz sam Brzeg na tle innych powiatów i miejscowości w województwie?
Jeśli chodzi o zakres działań, to bardzo ważne jest to, że w Brzegu i dużej części powiatu istnieją plany zagospodarowania przestrzennego. Wytyczają one strefy ochrony konserwatorskiej oraz określają, w jaki sposób powinny być prowadzone prace w ich obrębie. Do niedawna w Brzegu mieliśmy do czynienia z większą aktywnością i determinacją Wspólnot Mieszkaniowych, jeśli chodzi o zakres prac remontowych w obiektach zabytkowych. Wiązało się to z tym, iż gmina udzielała na nie dotacje. Niestety zostały one wstrzymane, zapewne w wyniku kryzysu i innych czynników. Przełożyło się to natychmiast na spadek ilości remontów. Wydajemy mniej pozwoleń i mniej wniosków o wpisanie nieruchomości do rejestru zabytków. Na szczęście sporo udało się w ostatnich latach w Brzegu zrobić. Wykonano wiele remontów budynków mieszkalnych i miasto zdecydowanie wypiękniało. Czasami były to też prace, których nie widać z zewnątrz. W niektórych przypadkach niezwykle istotna jest na przykład zwykła wymiana pokrycia dachowego.
Do pozytywnych zmian można również zaliczyć utworzenie w połowie 2011 roku stanowiska Powiatowego Konserwatora Zabytków. Jest to rozwiązanie korzystne dla Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ale przede wszystkim dla mieszkańców. Właściciele obiektów zabytkowych mogą łatwiej uzyskać opinię albo poradzić się. Nie muszą też z każdą, nawet najdrobniejszą sprawą, udawać się do Opola. Tego typu stanowiska funkcjonują niestety tylko w czterech powiatach Opolszczyzny. Pracę, jaką wykonuje Radosław Preis, oceniam bardzo wysoko. Jego zaangażowanie widać choćby po korespondencji, którą otrzymujemy od niego do wiadomości. Ponadto nie poprzestaje on na działaniach związanych z opiniowaniem i uzgadnianiem spraw, które do niego wpływają, ale aktywnie stara się też pomagać w postępowaniach dotyczących stanu zabytków na terenie powiatu brzeskiego. Informuje nas o sytuacjach, gdy ma do czynienia z samowolami budowlanymi lub obiektami zagrożonymi, co pozwala prowadzić skuteczniej nasze postępowania. Taką drogę wymuszają kompetencje Konserwatorów Powiatowych, które są w tych przypadkach ściśle określone i niektóre sprawy muszą być prowadzone na szczeblu wojewódzkim.

Co jakiś czas, jak bumerang, wracają pytania dotyczące dwóch obiektów. Mam na myśli wille przy ulicy Chrobrego i Jana Pawła II. Rozwiejmy może na początek wszystkie wątpliwości. Do kogo one należą?
Są to obiekty należące do osób prywatnych.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Dawniej jednak należały do kogoś innego i były w znacznie lepszym stanie.
Były to budynki użyteczności publicznej, w których mieściły się przedszkola. Zostały one początkiem lat dziewięćdziesiątych sprzedane przez samorząd w ręce prywatnych inwestorów. Niestety działo się to w takim okresie, gdy samorządy myślały, iż w ten sposób pozbędą się problemów. Po latach okazało się, że one wciąż istnieją i w dodatku nie do końca wiadomo jak je rozwiązać. Taki problem, z jakim boryka się Brzeg, ma wiele samorządów. Władze muszą się tłumaczyć z czegoś, na co obecnie nie mają wpływu.

I nie można nic z tym faktem zrobić? Odebrać je właścicielom albo zmusić ich do wykonania remontów.
Można jedynie egzekwować ściśle określone rzeczy, które wynikają z ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Możemy żądać od właścicieli jedynie zabezpieczenia obiektu. Takie prace w całości zostały przez nas nakazane w przypadku willi znajdującej się przy ulicy Bolesława Chrobrego. Dzięki działaniom konserwatorskim i postępowaniu egzekucyjnemu nałożone zostały na właściciela bardzo wysokie kary pieniężne, które doprowadziły do tego, że zdecydował się on wykonać prace zabezpieczające. Być może nie widać tego z zewnątrz, ale wykonano prace przy dachu i odprowadzeniu wody. Zostały również zamurowane otwory okienne. I niestety tylko na tyle konserwatorowi pozwala ustawa. Nie możemy nakazać właścicielowi odbudowy obiektu. Najgorsza jest dla zabytku taka sytuacja, w której nie posiada on użytkownika i nie pełni żadnej funkcji. Bardzo często niszczą go wtedy osoby z zewnątrz. Tak właśnie stało się w tym przypadku. Odbieraliśmy prace zabezpieczające i wszystko zostało wykonane prawidłowo. Mamy już jednak informacje, że w budynku znowu pojawili się bezdomni, którzy niszczą zabezpieczenia. Obiekt jest więc wciąż narażony na dalszą dewastację.

Były to budynki użyteczności publicznej, w których mieściły się przedszkola. Zostały one początkiem lat dziewięćdziesiątych sprzedane przez samorząd w ręce prywatnych inwestorów. Niestety działo się to w takim okresie, gdy samorządy myślały, iż w ten sposób pozbędą się problemów. Po latach okazało się, że one wciąż istnieją i w dodatku nie do końca wiadomo jak je rozwiązać. Taki problem, z jakim boryka się Brzeg, ma wiele samorządów. Władze muszą się tłumaczyć z czegoś, na co obecnie nie mają wpływu.

A jak wygląda sprawa z drugim ze wspomnianych obiektów?
W przypadku willi przy ulicy Jana Pawła II sytuacja cały czas się pogarsza. Właściciel wszelkimi możliwymi środkami utrudnia prowadzenie postępowania – nie odbiera korespondencji, nie stawia się na wyznaczone kontrole, a zgodnie z prawem mogą one być przeprowadzone tylko w jego obecności. Mamy cały czas na uwadze problem, jaki istnieje w przypadku tego obiektu, ale konserwator musi działać zgodnie z prawem.

Lepszy los spotkał chyba te obiekty, które nie trafiły w ręce prywatne lub w jakiś sposób z nich się oswobodziły, jak choćby kościół ewangelicki w Grodkowie lub brzeski Kościół Minorytów.
Takim instytucjom jak samorządy czy kościoły łatwiej jest wystarać się o wsparcie na remont obiektów zabytkowych. W przypadku kościoła ewangelickiego w Grodkowie działania zabezpieczające zostały podjęte dopiero wtedy, gdy przejęła go gmina i to uratowało ten obiekt. Jeśli chodzi o Kościół Minorytów w Brzegu, to Kuria Wrocławska od dawna pozyskuje środki na remont tej budowli. Przez lata udało się wykonać prace w prezbiterium i wzmocnić fundamenty wieży. Dzięki ustabilizowaniu sytuacji można było wykonać w 2013r. remont dachu z odtworzeniem jego historycznej formy Stało się to możliwe dzięki ogromnemu wsparciu finansowemu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

A czy z tymi obiektami sakralnymi nie ma przypadkiem takiego problemu, że nie do końca wiadomo co z nimi po remoncie zrobić? Gmina Grodków ma chyba na to pomysł, bo istnieje idea przekształcenia byłego kościoła na salę koncertową, czy też rodzaj centrum kulturalnego.
Rzeczywiście w przypadku takich budynków bywa problem z podjęciem decyzji o ich funkcji. W przypadku Kościoła Minorytów od lat zajmowaliśmy się przede wszystkim tym, aby go zabezpieczyć, bo w przeciwnym wypadku mógł nie dotrwać do momentu, w którym można zacząć zastanawiać się nad tym, do jakich celów mógłby służyć. Właścicielem jest kuria i wszystkim wydaje się, że powinien to być w przyszłości kolejny kościół. Tylko że w Brzegu nie ma takiego zapotrzebowania. Odbyły się już spotkania dotyczące tej kwestii i wynika z nich, że obiekt mógłby na przykład stać się miejscem realizowania działań edukacyjno-kulturalnych. Czy tak się stanie, trudno powiedzieć. Czy kościół zostanie w rękach dotychczasowego właściciela, czy może rozpoczną się rozmowy nad przekazaniem go samorządowi, tego nie wiadomo. Jest to jednak z pewnością jedno z ważniejszych pytań, jakie stoją przed kurią. 

W przypadku willi przy ulicy Jana Pawła II sytuacja cały czas się pogarsza. Właściciel wszelkimi możliwymi środkami utrudnia prowadzenie postępowania – nie odbiera korespondencji, nie stawia się na wyznaczone kontrole, a zgodnie z prawem mogą one być przeprowadzone tylko w jego obecności. Mamy cały czas na uwadze problem, jaki istnieje w przypadku tego obiektu, ale konserwator musi działać zgodnie z prawem.
 

Zdarzało mi się słyszeć takie głosy, że inwestorzy mają pomysł na to jak zaadaptować zabytkowe budynki, ale przeszkadza im w tym wszystkim zła wola konserwatora i to, że nie chce on pójść na żadne kompromisy.
Prawdę powiedziawszy, to bardzo często jest tak, że osoby mówiące, iż konserwator nie chce pójść na kompromis, same nie są zdolne do żadnych kompromisów. Kompromis polega bowiem na wspólnym znalezieniu najlepszego rozwiązania dla zabytku, a nie na tym by konserwator podpisał wszystko tak, jak wymyślił sobie inwestor. Naszym zadaniem jest dbałość o ochronę dziedzictwa kulturowego i zachowanie go dla następnych pokoleń. Nie znaczy to jednak, że blokujemy wszystkie pomysły. Wystarczy spojrzeć na obiekty zaadaptowane do nowych funkcji, takie jak choćby pałac w Sulisławiu. Tam powstała cała infrastruktura i zaplecze hotelu, a w części piwnicznej znajduje się nowoczesne SPA. Inwestor uzgodnił z nami to, w jaki sposób mają być prowadzone prace i rozumiał, że w ich ramach nie może dojść do zniszczenia elementów najcenniejszych w obiekcie zabytkowym.
Muszę też powiedzieć, że dużo zależy również od umiejętności projektantów. Czasami zdarza się, że inwestor ma jakąś wizję oraz pewne wytyczne, a z tym wszystkim nie radzi sobie projektant. Niestety, ale wpływają do nas bardzo złe rozwiązania architektoniczne. Uważam, że nie każdy inżynier architekt może projektować w obiekcie zabytkowym. Jest to specyficzne i skomplikowane zadanie, wymagające wiedzy nie tylko z obszaru budownictwa. W Polsce niestety wygląda to tak, że każdy kto ma uprawnienia budowlane może to robić i uważam, że jest to jeden z największych problemów, z jakimi się zmagamy. Moim zdaniem osoba projektująca powinna mieć doświadczenie w pracy przy zabytkach, posiadać umiejętność rozpoznania ich specyfiki, charakteru, być otwa ta na poszukiwanie alternatywnych i różnorodnych rozwiązań.

W ostatnich miesiącach w mediach ogólnopolskich dużo mówi się o bardziej sprawiedliwym podziale pieniędzy wydawanych na ochronę zabytków. Niektóre miasta otrzymują pomoc znacznie większa niż inne.
Takim „wyróżnionym” miastem był zawsze Kraków. Od lat funkcjonował tam system funduszu prezydenckiego. Mowa o kilkudziesięciu milionach złotych rocznie, które Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa miał do dyspozycji na swoje obiekty zabytkowe. To wzbudzało zawsze dużo emocji wśród innych miast. W tej chwili trwają prace nad zmianą tego systemu. Planuje się by o środki te mogły starać się te miejsca, które są pomnikami historii, a jest ich w Polsce kilkadziesiąt. Osobiście uważam, że byłoby to bardzo dobre rozwiązanie.

A jak wygląda kwestia podziału dotacji w naszym regionie?
Jeśli chodzi o teren naszego województwa, to duże miasta wcale nie są traktowane lepiej niż małe miejscowości. Największe wsparcie otrzymała w ostatnim czasie bazylika w Nysie, ale to przecież pomnik historii. W powiecie brzeskim duża dotacja przeznaczona została na Kościół Minorytów, ale zakres prac przy tym obiekcie jest ogromny. Pieniądze otrzymał też kościół w Małujowicach, czy w Strzelnikach. Jeśli spojrzeć na to całościowo, w skali województwa, to dotacje otrzymują w znacznej mierze te zabytki, które są mniej znane mieszkańcom Opolszczyzny.

Rozmawiał: Krystian Ławreniuk

Reklama