„Zielonka” – najpilniejszy interes miasta

0
Reklama
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego

Dziś radni zdecydują o zakupie tzw. „Zielonki”. Dla jednych to 54 hektary terenów inwestycyjnych plus pięćdziesiąt parę milionów złotych od Unii Europejskiej, m.in. na ich zagospodarowanie. Dla drugich to „mrzonki”, „podłożona mina”, „nic nie warta działka” albo „kot w worku”. Dla miasta i jego mieszkańców to istotna kwestia dalszej przyszłości i jedyna perspektywa na rozwój.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA

W środę Rada Miejska Brzegu, na wniosek burmistrza, w trakcie nadzwyczajnej sesji ma zdecydować o zakupie tzw. „Zielonki”. Radni sprzeciwili się zakupowi tych terenów na ostatniej, kwietniowej sesji. Według nich, za dużo wątpliwości budził wnioskowany przez burmistrza projekt zakupu tych terenów. Oczywiście, w większości radni „byli za zakupem”, ale zagłosowali co najmniej kuriozalnie, bo też w większości, ale już przeciw zakupowi. Na sesji „ich wątpliwości” związane były z rzekomym zaminowaniem tego terenu, czy kosztami jego uzbrojenia i zagospodarowania. Padła też w końcu chyba „najważniejsza wątpliwość”. Najważniejsza przynajmniej dla części radnych, a na pewno dla tych najaktywniejszych na tamtej sesji, czyli radnych: Pikora, Niesłuchowskiego i Surdyki. To oni bowiem pytali: Czy to czasem, aby nie kampania wyborcza? To chyba stało się głównym powodem takiego, a nie innego głosowania radnych. I paradoksalnie pokazało dokładnie, jakimi kryteriami oraz jakimi zasadami kierują się ci radni „pochylając się nad naszymi sprawami” w trakcie obrad sesji rady miasta.

O czym zapomnieli radni
Od grudnia zeszłego roku wiadomym było, że miasto, a ściślej mówiąc Subregion Brzeski (gminy: Brzeg, Skarbimierz, Olszanka oraz Powiat Brzeski) dostaną na zagospodarowanie między innymi tzw. „Zielonki” prawie 13 milionów euro, czyli ponad 54 miliony złotych. Projekt Subregionu znalazł uznanie marszałka Buły oraz Zarządu Województwa i został wpisany na priorytetową listę. Oznacza to prawie 100%-ową pewność, że otrzymamy takie dofinansowanie. Mają powstać tam drogi i infrastruktura wodno-kanalizacyjna, a więc rzeczy niezbędne, aby ten powojskowy teren z zarośniętych drzewami starych wojskowych magazynów stał się idealnym do inwestowania terenem pod zakłady pracy czy fabryki. Zupełnie jak kilkanaście lat temu. Wtedy byłe radzieckie lotnisko dostało w ramach projektu unijnego całą infrastrukturę wodno-kanalizacyjną. Projekt zwany potocznie „ISPĄ” zmienił kompletnie to miejsce. Co stało się z zabunkrowanego i zabetonowanego wielkiego placu? Wszyscy widzimy. Każdy z zazdrością patrzy na Gminę Skarbimierz, wzdycha i ze smutkiem pyta: czemu u nas nie powstają takie fabryki? W mniejszej skali możemy mieć to w Brzegu. Dlatego też rzeczą najpilniejszą, tak aby nie stracić ponad 50-cio milionowego finansowego wsparcia od Unii Europejskiej, stało się pozyskanie terenu tzw. „Zielonki”. Jeszcze w lutym istniała nadzieja, że uda się to nieodpłatnie. Wraz z marszałkiem województwa, burmistrz Huczyński oraz inni samorządowcy toczyli rozmowy z Ministerstwem Obrony Narodowej i jego agencjami. Niestety, okazały się one bezskuteczne. Agencja Mienia Wojskowego nie chciała przekazać tego terenu za przysłowiową złotówkę i ogłosiła niedawno następny przetarg. Odbędzie się on w czerwcu.

Dla nich to "mrzonki", "podłożona mina", "nic nie warta działka" albo "kot w worku". Dla miasta i jego mieszkańców to istotna kwestia dalszej przyszłości i jedyna perspektywa na rozwój. 

Marzenia, a może banalne wyliczenia?
Wszyscy sobie zdajemy sprawę, że ten teren jest nam potrzebny. Na sesji, mimo że radni nie zgodzili się na zakup tego terenu, wielu z nich otwarcie mówiło, że „jest on miastu potrzebny jak powietrze”. Niektórzy jednak mieli inny pogląd. Określali pozyskanie tego terenu i jego zagospodarowanie jako „mrzonki” lub kupowanie „kota w worku” (radny Niesłuchowski na ostatniej sesji). Uważali, że ten teren „ nie jest atrakcyjną działką” (radny Pikor). Albo: „podrzucił tutaj minę radnym”, bo tak właśnie „grzmiał” na sesji radny Surdyka, kiedy komentował przedłożenie radzie przez burmistrza projektu zakupu tego terenu. Wystarczy jednak zrobić banalnie proste wyliczenia, aby z „mrzonki”, „miny” czy „kota w worku” nagle zrobił się niezły biznes dla miasta i mieszkańców z „nic nie wartej działki”. Co miasto będzie miało z tego terenu? Odpowiedź jest oczywista: podatki. Budżet miejski może liczyć na wpływy na przykład z podatków od gruntu na działalność gospodarczą to: 0,78 zł/1m2 oraz nieruchomości (od budynku, hali lub części za powierzchnię użytkową na działalność gospodarczą), czyli 19 zł/1m2. Obecnie licząc wojskowy teren, wychodzi rocznie (w przybliżeniu): za grunt 421.000 zł, a za istniejące budynki 53.000 zł.
Co będzie jednak, kiedy miasto pozyska ten teren, uzbroi go za unijne pieniądze i powiedzmy (nie będziemy przecież hura-optymistami), że sprzeda połowę z 54 ha? Za grunt miasto otrzyma wtedy 210.500 zł podatku rocznie. Założymy też niezbyt optymistycznie, że będą małe hale, a duże działki. Niech na tych 27 ha, czyli 270 000 m2 będzie zabudowane tylko 30% terenu. Da to 54.000 m2. Co ma wtedy miasto? Ma już 1.539.000 zł podatku rocznie. Tak więc za grunt i nieruchomości – da to w sumie 1.749,500 zł rocznie. Oznacza to, że przy bardzo ostrożnym liczeniu, przy zabudowaniu halami tylko 15% tego terenu po dziesięciu następnych latach miasto otrzyma tylko za budynki użytkowe 15.539.000 zł. Dlaczego podaję wyliczenia za dziesięć lat? Bo wystarczy znów popatrzeć z zazdrością na Skarbimierz. Tam ten proces trwa już od około 14 lat i widać, jakie przynosi profity? Nie tylko na podatkach od nieruchomości zyskuje miasto. Dodatkowo gmina otrzymuje część podatku od prowadzonej na tych terenach działalności. Od PIT 39,34%, a od CIT 6,71%. PIT to podatek od osób fizycznych, a CIT od osób prawnych, mających siedzibę odpowiednio na terytorium gminy, powiatu i województwa. Podobnie zyskują inne poziomy samorządów. Odpowiednio: powiat od PIT 10,25%, a od CIT 1,40%, a województwo od PIT 1,60% a od CIT 14,75%. Oczywiście, te kwoty są trudne do prostego oszacowania, ale przecież nie można zakładać, że firmy inwestujące w takie tereny, budujące tam hale magazynowe, czy zakłady produkcyjne będą stale przynosić straty.

Co powinni zrobić radni?
To oczywiste. Odpowiedź jest prosta. Powinni zaakceptować projekt burmistrza i wyrazić zgodę na zakup „Zielonki”. To najważniejsza ich decyzja w tej kadencji, mająca wpływ na przyszłość mieszkańców i miasta. Chyba już większość z nich „dojrzała” do tej decyzji. Co powinni zrobić ci myślący „inaczej”, najgłośniej artykułujący swoje „wydumane wątpliwości”, jak radni Pikor, Niesłuchowski czy Surdyka? Odpowiedź też jest prosta. Zamiast politykować, knuć i kłócić się na sesjach mogliby zadać sobie parę prostych pytań. Czy są za tym, aby miasto (Subregion) nie dostało od Unii Europejskiej pięćdziesięciu paru milionów złotych? Czy są za tym, aby miasto nie miało terenów inwestycyjnych i potencjalnie kilku milionów złotych dodatkowych wpływów do budżetu? Czy są za tym, aby zmniejszać bezrobocie w naszym mieście? Czy chcą, aby brzeżanie nie musieli szukać pracy we Wrocławiu czy Opolu, ale aby mogli ją znaleźć na miejscu? Czy są za tym, aby w naszym mieście były inwestycje i żeby ono powoli dalej się rozwijało? Jeśli byliby zdolni odpowiedzieć sobie na te pytania tak naprawdę SZCZERZE, bez „lokalnej polityczki i własnych interesików”, to przecież wtedy takie głosowanie byłoby dla nich banalnie proste! Wszelkie „wątpliwości” zniknęłyby natychmiast! Ale czy są w stanie…?
Paweł Kowalczyk
 

Reklama
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość