Doszedł do Drezna

0
Reklama

Wśród kombatantów przybyłych do Czepielowic na uroczystości gminne Świeta Niepodległości spotykamy Grzegorza Reczyńskiego z Mąkoszyc- rocznik 1927.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Wśród kombatantów przybyłych do Czepielowic na uroczystości gminne Świeta Niepodległości spotykamy Grzegorza Reczyńskiego z Mąkoszyc- rocznik 1927. Urodził się na Ziemi Krzemienieckiej we wsi Lisznia – 12 km od Krzemieńca, wówczas województwo wołyńskie.  Ludzie żyli tu w spokoju aż do wybuchu II wojny światowej, podczas której narastał nacjonalizm ukraiński, zaczęły się morderstwa dokonywane przez UPA na Polakach. Panu Grzegorzowi zabili matkę i siostrę, ojca w marcu 1944 roku zabrano do wojska polskiego. Został sam na świecie. Na kilka tygodni przygarnęła go ciotka Walentynowa. Potem zgłosił się do radzieckiego WKU, by na ochotnika wstąpić do wojska. Od razu rozpoznano, że jest on nieletni i odrzucono jego propozycję. Za drugim razem oszukał jednak oficera, co do wieku i dostał skierowanie do wojska. Bardzo się ucieszył, bowiem miał kawałek chleba i miskę zupy. „Malczyk” otrzymał za duży mundur rosyjski i po wielu perypetiach wylądował w Jampolu, potem w Berdyczowie i Żytomierzu. W Chełmie ukończył podoficerską szkołę i został czołgistą, mechanikiem w T – 34. szlak bojowy wiódł do Drezna, gdzie dywizja znalazła się w okrążeniu. Trwało to dwa tygodnie. Śmierć nie jeden raz zaglądała w oczy. – Nasz czołg –mówi pan Grzegorz  – zniszczył dwa niemieckie działa opancerzone samobieżne oraz jednego „tygrysa”. Cała załoga otrzymała Krzyże Walecznych. Po wojnie Reczyński trafił do Mąkoszyc, gdzie był ojciec. Ożenił się z krajanką, z która maja trójkę dzieci, a teraz są już pradziadkami. Pan Grzegorz przepracował w Urzędzie Gminy 20 lat. Już w cywilu został odznaczony Krzyżem Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, a także awans na porucznika kombatanta.
 Spod Tarnopola nad Łabę
Porucznik Władysław Rudyk – prezes Zarządu Gminnego ZKRPiBWP w Lubszy, także współorganizator uroczystości i Izby Pamięci urodził się w 1925 roku w powiecie Pohajce woj. Tarnopol. W kwietniu 1944 roku został wcielony do Polskiego Wojska. Wraz z tysiącami innych Polaków z tamtych stron przybył na zgrupowanie w Sumach. Ukończył szkołę podoficerską i walczył w 18 pułku VI dywizji. Jego szlak bojowy prowadził z Sum, potem spod Przemyśla przez Warszawę, Wał Pomorski, Kołobrzeg, Odrę, aż do Sandaun nad Łabą. W Nadarzynie na wale Pomorskim pan Władysław został ranny. Po zaleczeniu ran walczył dalej. Koniec wojny zastał go w głębi Niemiec, nad Łabą, skąd pułk przerzucono do Oświęcimia, a potem w Bieszczady do walk przeciw banderowcom. I tu został ponownie ranny, tym razem w nogę.
Po demobilizacji w 1947 roku osiadł w Lubszy, gdzie ofiarnie pracuje dla środowiska kolegów kombatantów. Por. Rudyk swoje wspomnienia i refleksje życiowe  wyraża w formie rymowanej. Ma już kilka utworów wierszowanych.
Pod Pragę
Na uroczystość w Czepielowicach został zaproszony również major Władysław Gawdyn – kawaler Krzyża Oficerskiego OOP, prezes ZW Związku Inwalidów Wojennych – rocznik 1922, urodzony w Stanisławowie. Był uczestnikiem wojny obronnej w 1939 roku. Do II armii WP wstąpił w 1944 roku. Podczas wojny był dowódcą kompanii. Wojnę zakończył 11 maja pod Pragą czeską. Po wojnie niewinnie osądzony otrzymał wyrok śmierci, zamieniony na 10 lat więzienia. W sumie odsiedział pięć lat. Tak odpłaciła mu się władza wojskowa, której trzon  stanowili sowieccy oficerowie.

Tab.

Reklama