Apteka pod specjalnym nadzorem – felieton Marka Popowskiego

0
Zbędny i i kuriozalny znak zakazu wjazdu
Reklama

Z trampek w lakierki

Kilka dni temu, niby przypadkiem, wpadł na mnie znajomy, wieloletni pracownik urzędu miasta. W związku z moim ostatnim felietonem próbował wyperswadować mi ostro, że zdjęcia posągów Jerzego Wrębiaka, opublikowane w tygodniku Panorama, to nie jest wymysł burmistrza. A czyj – zapytałem w złości? W odpowiedzi padło: Gazety Brzeskiej. Tym gorzej dla obiektu fotografowanego – odburknąłem! Nie obyło się też bez uwag, że nie powinienem nabijać się z czyjegoś mundurka, muszki, czy butonierki, bo to nie w europejskim stylu. – Ależ ja nikomu niczego bronię! Jeśli ktoś przez lata biegał w dresach, to w końcu ma prawo wyszumieć się pod krawatem. Dla mnie, jakikolwiek urzędnik, zwłaszcza prominentny, to może chodzić w podomce i różowych skarpetkach. Ważne tylko – aby reprezentując w mediach mieszkańców – miał klasę i nie afiszował się z byle czym nachalnie.

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Chwalmy Boga!

W mieście od remontów aż kipi. Powstają skwery, nowe chodniki, krawężniki, zatoczki dla aut i autobusów. Tu i tam pojawiają się klomby, trawniczki, drzewka i ławeczki. Wyrosło nam też rondo. Z nim sprawa jest prosta. Huczyński – miał Rondo Solidarności i teraz swoje – też musi mieć Wrębiak. Ponoć nazywać się ma: Rondo Skromności. Tak, czy owak, Brzeg pięknieje i jest dużo czystszy. Jest tylko jedno „ale”. Za jaką cenę to wszystko? Ile długu ma miasto? Czy ktoś nad tym panuje? Co na to Rada Miasta? Aż prosi się w tej sprawie o informację publiczną i o wyjaśnienia radnych, a przede wszystkim burmistrza. Bo jedni mówią 25, inni 30, ale są i takie głosy, że miasto – za chwilę – mieć będzie pod krechą już 40 mln złotych. Za taką przysługę – na kredyt – to ja burmistrzowi dziękuję. Zasada jest prosta: lepiej szwendać się po starych chodnikach w butach, niż po nowych boso.

Prawie ich zamurowali

Pewien ktoś, tak fajnie przy Chrobrego zaprojektował te zmiany, że zasłupkował i zabarierkował część tej ulicy. Wypasione zatoczki postojowe o połowę ograniczyły ilość miejsc parkingowych i tamtejsi mieszkańcy z pewnością złorzeczą. Dawniej, samochodem wjeżdżałem pod same drzwi pawilonu z bankomatem, telefonami i apteką. W trzy minuty robiłem zakupy lekarstw i wypad! Ale jakiś dowcipniś – na kilkudziesięciu metrach szerokiego trotuaru – ustawił wzdłuż jezdni szpaler z pachołkami. Do kompletu brakuje tam jeszcze tylko kolejki linowej oraz piaskownicy! Trzeba przyznać, że całość wygląda nieźle i estetycznie, ale ci, którzy prowadzą tam biznes, na 100% są wściekli. Współczuję im i nie zazdroszczę ich losowi. Ewidentnie potrzeba tam kilku miejsc postojowych. Obecne rozwiązanie przypominają mi scenkę z filmu p.t. „Poszukiwany, poszukiwana”, gdzie pan prezes wetknął wieżowiec do jeziorka. Kłania się brak rozeznania i pomyślunku. Ale czy tu w Brzegu, ktoś nas w ogóle o coś pyta?!

Strzały w stopę

Chciałbym wiedzieć, kto w obrębie skrzyżowania Chrobrego z Piastowską rozmieścił znaki drogowe i przy samej krawędzi jezdni nastawiał tyle chabazi. Jeden z nich sterczy 2 mery przed znakiem, drugi – o połowę bliżej (patrz: obok foto!). Trzeci zaś stoi przy samym skrzyżowaniu. Zabawa to będzie dopiero na wiosnę, kiedy te badyle wypuszczą liście. Wtedy kierowcy pojazdów będą widzieć… figę! W dodatku, jakiś amator od ruchu drogowego, ciepnął na środku skrzyżowania olbrzymi znak (fi 80 cm!), zakazujący wjazdu wielkim ciężarówkom. I co zrobi kierowca np. długiego tira, którego taki znak zaatakuje?! (patrz zdjęcie!). Nie zawróci, w prawo nie skręci i nie da w Długą. Oj, przydałaby się komuś wizyta u lekarza (okulisty, rzecz jasna). Przy okazji zwracam czytelnikom uwagę na nową modę w Brzegu, dotyczącą wieszania reklam komercyjnych na znakach drogowych. W przyszłości warto promować także sklepy ze zdrową żywnością, piwem bezalkoholowym i sex shopy.

Marek Popowski

P.S.
Proszę czytelników o pomoc w wyjaśnieniu problemu: dlaczego jezdnię na ulicy Chrobrego zrobiono bardzo szeroką, a chodnik – w najruchliwszym miejscu – okropnie wąski. (Uwaga! Dla pieszych, pomiędzy ścianą budynku i krawężnikiem, zamiast minimum dwóch – pozostawiono tylko… półtora metra. Aż 150 centymetrów!)

Reklama