Rodeo po brzesku. Będziemy mieli prezydenta, ale ja nie będę frajerem [video]

13
Reklama

Wystarczyło zwołać trzy konferencje prasowe, aby kandydat na burmistrza stał się kandydatem na prezydenta. O kim mowa ? O brzeskim alpiniście, który chce się wspinać niczym Nikoś Dyzma i po jednej kadencji bycia radnym miejskim, nie chce już jeździć pociągiem co dzień rano do Opola, aby odbębnić szychtę. Woli stołek na miejscu.


 

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Swą kampanię rozpoczął od robienia mieszkańców w balona. Tfu! Od rozdawania balonów. Rewelka. Reklama dźwignią handlu. Ale jak przystało na „stratega” to nie koniec –  „organizator” zorganizował już kilka konferencji prasowych. Dyszy tam, obiecuje, sapie, obiecuje, stęka, obiecuje, znów łapie tlen i w końcu gwarantuje.  Tak dużo, że tchu mu brakuje. Wspiera go konferansjer z wąsem, który blisko cztery lata temu też chciał zostać burmistrzem. Ten zaś ma wizję, że w Brzegu pieniądze leżą na ulicach. Nie wiem, z jakiego plemienia pochodzi, ale w jego porannej fajce pokoju muszą być jakieś dodatki.

Jak przystało na prawdziwe show, pojawiają się prawdziwe gwiazdy. Na ostatnią „konferencję” przybył obecny poseł na sejm Platformy Obywatelskiej – we własnej osobie – Leszek Korzeniowski! Miał wesprzeć swojego partyjnego kolegę, ale zrobił coś więcej. Namaścił go na … prezydenta! Tak! Tak powiedział –„Będę wspierał kolegę Niesłuchowskiego, który kandyduje z naszego ramienia na funkcję prezydenta”.

Nie wiem, nie wiem i jeszcze raz nie wiem, czy fajka pokoju konferansjera z wąsem była tak zaraźliwa, czy poseł Korzeniowski  po prostu zlekceważył „kolegę z ramienia” i był myślami na innej konferencji. Oczywiście, ktoś powie: „Ale on tylko się przejęzyczył”. No, dobra ale ile można ? Chwilę później ten sam poseł mówi, że „(…) żeby Brzeg po trzech latach kadencji Wojciecha Huczyńskiego zmienił na jakiegokolwiek innego, który ma pomysł na to miasto”. Panie Korzeniowski –  nie wiem jak w Warszawie, ale w całej Polsce kadencje samorządowe są czteroletnie, a Huczyński ma za sobą już trzy kadencje – czyli jest burmistrzem Brzegu łącznie  12 lat. Trudno wybaczyć taką wtopę posłowi. Co więcej, nie wiem, jak rozumieć tego „jakiegokolwiek innego (burmistrza przyp. redakcja)”? Panie pośle, Jacek z konferansjerem zapraszają, a Pan mówi o jakimkolwiek innym? Dzięki. To ja zagłosuję na Bublewicza. Albo na Surdykę. Należy mu się po tylu latach starań. Albo nie! Poczekam na wyniki „sondażu” na infobrzeg.pl i wtedy wybiorę jakiegokolwiek innego.

Moja opinia na temat tego kabaretu jest taka.  Kandydat „kolega z ramienia” Platformy Obywatelskiej zwołuje konferencje prasowe, nie mając pojęcia o definicji słowa konferencja. Na konferencję zwołuje się media, aby przekazać im informacje, a nie po to, aby wystąpić wśród politycznych celebrytów, którzy dodatkowo strzelają mu w kolano. Jeszcze nie ucichły echa po pierwszej konferencyjnej wtopie (też kandydata z Platformy) Pana Wójcika, który zmiótł naszych lekkoatletów z powierzchni stadionowej bieżni, a już przytargał kolejnego człowieka Platformy, który w ogóle nie ma pojęcia o naszym mieście, mianując Jacka na … prezydenta. Na kolejną konferencję proponuję kandydatowi zabrać defibrylator, a przynajmniej aparat tlenowy. Zastanawiam się, co zrobi Jacek,  idąc po pieniądze do Opola dla Brzegu, jeśli już brakuje mu tchu podczas wygłaszania mądrości do przeciętnego Kowalskiego. Tam nie wystarczy głęboki wdech i odliczenie od  dziesięciu. A nie daj Bóg, jak za rok PiS lub SLD będzie dowodziło województwem. Pierwsza wizyta w województwie i pierwsza pomoc murowana. Brzeski Buffalo Bill chce wcisnąć, że Brzeg to Dziki Zachód. Porównanie idealne z poziomu Opola. W końcu ani starostą, ani też burmistrzem obecnie nie jest „kolega z ramienia PO”.  Chcąc być szczerym, muszę się przyznać, że niegdyś niemal pobiłem się z własnym wujkiem o PO, bo oddałem na nich głos. Uwierzyłem w obietnice obniżenia  podatków, w lekarzy dobrze zarabiających, którzy będą mnie i moją rodzinę leczyli, w nauczycieli dobrze zarabiających, którzy będą uczyli moich synów. No, dobra. Uwierzyłem nawet w to, że moi koledzy wrócą z Irlandii, bo praca tutaj będzie się opłacać. Byłem naiwniakiem. Niektórzy mówią, że frajerem.

Za ten podniesiony podatek, za te kolejki do lekarzy, za ten podniesiony wiek emerytalny, za ten ZUS, za tą aferę taśmową, za te maszynki do rabowania ludzi zwane fotoradarami, za tą murzyńskość Radosława Sikorskiego, za te niespełnione obietnice Donalda Tuska,  choćby sam papież Franciszek startował z ramienia Platformy – to ugrupowanie już nigdy nie otrzyma mojego głosu. Już nigdy się nie nabiorę i nie będę frajerem !

Sretum vel Toaletum

Reklama