Najnowszy felieton radnego Wojciecha Komarzyńskiego z serii „Prosto z Sejmiku Wojewódzkiego”. Radny pisze między innymi o dalszej pomocy powodziowej, przystąpieniu do prac nad budżetem województwa na 2025 rok, a także o swoich ustaleniach w sprawie podróży służbowych w Opolskim Urzędzie Marszałkowskim.
Od publikacji mojego ostatniego felietonu odbyły się dwa posiedzenia Sejmiku Województwa Opolskiego. Zacznę dziś od dobrych informacji, bowiem na pierwszej z nich przyjęliśmy uchwałę, na mocy której Samorząd Województwa Opolskiego przekazał 400 tys. zł. dla Brzegu na usuwanie przez gminę skutków powodzi i choć pomoc mogłaby i powinna być większa to każda w tym przypadku jest na wagę złota, co podkreślałem już wcześniej, gdy wsparcia udzielaliśmy jednogłośnie wielu innym gminom w tym Lewinowi Brzeskiemu, czy Gminie Grodków. Pomoc poszkodowanym w powodzi winno przy tym zapewnić państwo, a to zdało się całkowicie skapitulować. W trzecim miesiącu od powodzi słyszymy nie tylko w mediach, ale także wśród mieszkańców poszkodowanych miejscowości, które postanowiłem odwiedzić osobiście, że pilna pomoc nie dociera, idzie zima, a rząd dopiero teraz przyjął ustawę pozwalającą wypłacić poszkodowanym uwaga… zaliczki! Władza tymczasem przez wiele tygodni była zajęta prawyborami w partii. W opolskim samorządzie trwają natomiast prace przy tworzeniu budżetu. Trudno doszukać się realnej pomocy poszkodowanym w powodzi, za to jednym z największych składników okazuje się przerośnięta administracja. Pomijając fakt, że korytarze tego urzędu trudno już odróżnić od biur Platformy Obywatelskiej, to skala wydatków na przerośniętą administrację przekracza już wszelkie wyobrażenie. To blisko 152 mln. zł., dla porównania na politykę społeczną rządząca koalicja PO – Mniejszość Niemiecka zamierza przeznaczyć 41 mln., ochronę środowiska 23 mln., a na rolnictwo i rybołówstwo niespełna 20 mln. zł. Myślę, że to komentuje się samo.
W świetle wciąż prowadzonych przeze mnie działań kontrolnych jedno jest natomiast pewne. Nie powinno im zabraknąć na podróże służbowe. Powiedzieć bowiem, że w ostatnich latach zrobiono z urzędu biuro podróży, to nic nie powiedzieć. Krajowe i europejskie delegacje, ekskluzywne hotele, służbowe limuzyny z gigantycznymi kosztami ich eksploatacji, podróże do Chin, Japonii, Chorwacji, Finlandii, Grecji, Niemiec, Włoch. Sardynia, Ateny, Helsinki, Pekin, czy Tokio na… Mistrzostwa seniorów w judo. Tak właśnie opolska koalicja PO – Mniejszość Niemiecka podróżowała służbowo na koszt podatnika, co więcej nie tylko z pieniędzy krajowych, ale także europejskich, za które ówczesny Marszałek Buła mogąc polecieć do Brukseli za kwotę kilkudziesięciu złotych z pobliskich lotnisk, męczył się nawet kilkanaście razy w roku, a bywało nawet tak, że z zaledwie trzydniowym odstępem powrotu, względem kolejnego wyjazdu, by przejechać za każdym razem kilkanaście godzin, prywatnym samochodem wykorzystanym do celów służbowych, blisko 2,5 tys. km. w obie strony, zapewne nie z tak niskich pobudek, jak większa dieta i kilometrówki, których udostępnienia kosztów „Dział ds. (uwaga!) przejrzystości i dostępu do dokumentów” Europejskiego Komitetu Regionów w imię unijnej transparentności zdecydował mi odmówić, wskazując jednocześnie, że EKR płaci swoim członkom zryczałtowane diety za podróże i spotkania na pokrycie wszystkich związanych z tym wydatków podróży (takich, jak transport na miejsce spotkania, zakwaterowanie, wyżywienie itp.), z uwzględnieniem, jak podkreślono „stosunkowo wysokich cen w Brukseli”. Co ciekawe na tani, szybki i wygodny transport lotniczy ówczesny Marszałek zdecydował się trzy pierwsze razy i z takiego też korzystał jego zastępca, jednak szybko uznał widocznie, że ku chwale Opolszczyzny, bo przecież nie dla ogromnych kwot eurodelegacji, warto się tak „poświęcać”. Z kolei Wicemarszałek Kubalańca, postanowił pojechać w 2019 roku służbowo do Tokio na… Mistrzostwa seniorów w judo, lecz nie gardził przy tym podróżami krajowymi wyjeżdżając np. do Zakopanego na koncert kolęd i pozostając tam, aż 3 dni. Wyjazd w góry musiał zrobić na Wicemarszałku spore wrażenie, skoro na następny, również trzydniowy, jednak tym razem na festiwal folkloru, udali się także Marszałkowie Buła i Ogłaza. Wracając jednak do wyjazdów międzykontynentalnych, nie wzgardziła nimi także Pani Wicemarszałek Donath – Kasiura lecąc do Chin, by tak, jak wcześniej kolega z Zarządu Województwa, pogłębiać tam międzynarodową współpracę.
Ulubionym kierunkiem Pana Rafała Bartka z Mniejszości Niemieckiej był natomiast, jak łatwo się domyślić nasz zachodni sąsiad. Wszystko, o czym informuję ustaliłem z najwyższą skrupulatnością, na podstawie danych i dokumentów, do jakich dotarłem w ostatnich miesiącach w kraju i unijnych instytucjach dociekając, w jaki sposób były wydawane w kolejnym badanym przeze mnie obszarze środki publiczne. Oczywiście w ramach rzetelności tych działań dałem szansę urzędowi, aby odniósł się do sprawy pytając, jakie „konkretne” korzyści z tych wyjazdów uzyskało Województwo Opolskie, mając nadzieję, że wskażą choćby jedną inwestycję, lub choćby jedno przedsięwzięcie, które wprost służyłoby naszym mieszkańcom. Odpowiedź była jednak dokładnie taka, jakiej się spodziewałem, a więc pogłębianie współpracy, nawiązywanie relacji, symboliczny wymiar dyplomacji samorządowej itp. Ocenę pozostawiam Państwu.
Wojciech Komarzyński
Radny Sejmiku
Województwa Opolskiego