Jajko, czy kura?

1
Reklama

Niebezpieczne szaleństwo

Niestety, ale dzisiaj nie będzie nic na temat zbliżających się świąt. Na tapetę powraca temat zastępczy. Wszystkich nas wkurza, że sędziowie TK bawią się w polityków, zaś politycy mianują się znawcami prawa i konstytucji. Przypomnijmy. W maju zeszłego roku, gdy Komorowski (niespodziewanie!) wysypał się w pierwszej turze wyborów, PO – wietrząca jego przegraną – wykonała w parlamencie skok na trybunał. Teraz mamy dylemat. Czy ważna jest ustawa PiS w sprawie (ble, ble, ble) itd., czy też nieważne jest orzeczenie TK w sprawie (ble, ble, ble) itp.? Jeśli któryś z czytelników uważa, że chodzi tu o jakąś demokrację – jest w błędzie. Tu stawka jest wyższa. Gdyby nawet prezydent zaprzysiągł trzech „nowych” PO-sędziów, gdyby nawet premier opublikowała (w Dz.U.) werdykty Trybunału, gdyby nawet Kaczyński osobiście ucałował prezesa Rzeplińskiego w… rękę – to i tak opozycja nie da PiS-owi spokojnie rządzić. Bo (jej) zdaniem –  Polakom nie należy się 500 zł na dziecko, nie należy się stawka 12 zł za godzinę pracy oraz nie należy się porządna służba zdrowia, silna armia, sprawna policja i sprawiedliwe państwo. Schetyna wyraźnie zapowiedział totalną destabilizację przez PO polskiego rządu (państwa!). Niesiołowski namawia świat do (wszelkich!) sankcji przeciwko Polsce (czytaj: zamknąć granice, wstrzymać dostawy ropy, gazu, itp.). Partia Petru zapowiada „majdan” i okupację, a były prezes TK (Stępień) straszy nas w mediach przelewem krwi bratniej. Cóż, licho nie śpi. Wkrótce można spodziewać się… wszystkiego.  (A tak na marginesie. Panie kolego Oliwa, będą nas internować?).

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

Tyłem do przodu

Oczywiście nie ma wątpliwości, że wśród polityków i urzędników rządu Prawa i Sprawiedliwości – nie brak jest ludzi prostych, nieokrzesanych oraz nieudaczników. Nie wystarczy chcieć, ale jeszcze trzeba umieć ludziom wytłumaczyć, co zamierza się robić oraz jakie z tego tytułu będą korzyści i jakie konsekwencje. Wizerunek rządowych oficjeli jest… gorzej niż marny. Rekordzistami braku medialnej ogłady są ministrowie: Błaszczak, Szyszko i Kamiński. Z komunikacją (werbalną) na bakier mają: Ziobro, Jurgiel i Tchórzewski. Kuleją też: Gliński, Szałamacha, a nawet Gowin (ten elokwentny). Mistrzem wkurzania słuchaczy jest oczywiście – minister Macierewicz. I nie dlatego, że jest (jak mawia opozycja) nawiedzony psychicznie. Pan Antoni, to człowiek mądry i oddany Polsce, ale jak dorwie się do mikrofonu, to nie umie przerwać. Jeden słowotok! Słucha się go z napięciem, jakby zaraz miało coś wybuchnąć. Najwyżej można ocenić ministrów: zdrowia (Radziwiłła) oraz polityki socjalnej (Rafalską), tą rudą. Nawet pani Premier powinna wziąć sobie kilka lekcji z zasad występowania (wypowiadania się) przed kamerą. A ich rzecznicy? W większości przypadków – fatalnie. Są też katastrofy (nie będę wymieniać). Ale czy to jest wystarczający powód, żeby wszystkich tych ludzi obrażać i nienawidzić?! Osobiście wolę rządy, które nieporadnie starają się zmienić nasze życie na lepsze (popełniając przy tym wiele istotnych błędów), niż te sterylne, wymuskane, bezbłędne, które przez lata fachowo nas okradały i elegancko, w białych rękawiczkach, robiły w konia.

 

Reklama