.
O tym, jak to brzeski radny Jan Pikor chciał stworzyć skansen w Brzegu
Jak w PRL
Z roku na rok w Polsce wzrasta dług samorządowych budżetów. Gminy zadłużają się głównie z powodu prowadzenia inwestycji, dotowanych z unijnych pieniędzy. Aby dobrać się do brukselskiej kasy należy posiadać tzw. wkład własny, ale w biednej Polsce – nikt takich pieniędzy nie ma. Wyjście z tej sytuacji jest jedno – zaciągnąć kredyt. Podobne zjawisko występuje w większości krajów Europy. Żaden poważny inwestor na świecie nie finansuje budowy z bieżących wpływów, tylko z pieniędzy banku. Tę sytuację bezwzględnie wykorzystuje opozycja, co jest zrozumiałe. Ale w Brzegu, kilku opozycyjnych radnych czyni to w pełnym oderwaniu od faktów. O dziwo, krytykują burmistrza Wojciecha Huczyńskiego za… modernizację miasta. Wraz krytykantami z PO w nagonce udział bierze prominentny działacz i radny TRZB-etu, Jan Pikor. Radnemu marzą się lata, gdy za PRL-u był naczelnikiem Brzegu. Wtedy rządziła PZPR i żadne miasto nie miało finansowych kłopotów. Po prostu: Gomułka, albo jakiś inny Gierek, kazali wydrukować więcej pieniędzy i było po krzyku.
Mydlenie oczu
Tymczasem, na tle kilkuset polskich gmin – Brzeg finansowo ma się wyśmienicie. Ale radny udaje, że martwi się, iż miasto Brzeg ma długi. A które ich nie ma, Panie Pikor?! Najbardziej zadłużone w Polsce są: Wocław, Bydgoszcz, Toruń, Kraków i Poznań. Ich budżetowa dziura jest /stosunkowo/ 2 razy większa od naszej i już dawno przekroczyła granicę 70%. Warszawa jest pod kreską na 6 miliardów, natomiast Katowice 700, Ople 250, Nysa 40, a Brzeg 19mln zł. Przy tej okazji warto zaznaczyć, że większość samorządów w Polsce ma kłopoty. Gwóźdź do trumny wbija im rząd PO. Zleca gminom coraz więcej zadań, a na ich realizację nie dają kasy. Dlaczego tutaj TRZB nie szczeka? Powodem frustracji radnego Pikora wcale nie jest Zielonka! Przed dwoma laty, w tygodniku Panorama, burmistrz Huczyński przypomniał incydent, jak to zaraz po rozpoczęciu swojej pierwszej kadencji wiceprzewodniczący Rady Miasta – pan Jan Pikor – przyniósł mu do sekretariatu listę z nazwiskami swoich znajomych, rekomendowanych do zatrudnienia w Urzędzie Miasta. – „Byłem tym zaskoczony” – komentował burmistrz i dodał: „Gdy mu odmówiłem – natychmiast zaczął mnie atakować”.
Kto chce zatopić miasto?
Zadziwiająca jest sytuacja, kiedy radny, akurat z… Towarzystwa Rozwoju /?/ Ziemi Brzeskiej, zamiast dbać o współpracę z wybranym przez mieszkańców burmistrzem – hamuje inwestycyjne pomysły Miasta. Opozycyjny chór śpiewa jednym głosem: NIE! – marinie, NIE! – stadionowi, NIE! – hotelowi, NIE! – galerii, NIE! – wspieraniu Bednarka, NIE i NIE i NIE!!! To czego, oprócz stanowisk i diet, Wy Panowie /i Panie/ chcecie?! Trzeba uczciwie przyznać, że radny Pikor miewa czasami jakieś przebłyski. Na internetowym portalu pewnego brzeskiego chirurga pisze tak: „nie róbmy nic z Zielonką, a agencja wojskowa nadal płacić nam będzie 200 tyś zł. rocznie”. – A gdzie zagospodarowanie 54 hektarów miejskiego terenu, Panie Pikor?! Czy mamy nadal żyć jak w dżungli?! A gdzie możliwość tworzenia nowych miejsc pracy?! Gdzie inwestycje?! Gdzie wielokrotnie wyższe wpływy z podatków, niż jałmużna z Agencji Mienia Wojskowego?! A jak Pan myśli, Panie Pikor, skąd AMW ma te dwie stówy? Bierze je przecież… (za pośrednictwem budżetu) z naszych podatków. To są nasze pieniądze! Czy pomyślał Pan kiedyś choć raz, nim jako radny publicznie się wypowie?!
Młodym na złość
Codzienny obrazek z Polski: młodzi ludzie pętają się po ulicach i szukają roboty. Nawet jeśli mają pomysły, to nie mają lokalu i nie mają pieniędzy. Terenów podobnych do Zielonki są w kraju tysiące, ale wielu decydentom na tym nie zależy. Ponad rok temu finalizował się wspólny projekt Burmistrza i Starosty – stworzenia w Brzegu tzw. „inkubatora przedsiębiorczości”. Wszystko szło dobrze, dopóki… Pan Jan Pikor za to się „poważnie” nie zabrał. Radny nie ma zielonego pojęcia o ekonomii, ani o biznesie. Pomimo pozytywnego przegłosowania planu aktywacji Zielonki (przez kilku odważnych radnych), Pan Pikor już dzisiaj zakłada, że: „sprawa kupna terenów może dopiero ruszyć po jesiennych (samorządowych) wyborach”. Taka wypowiedź – to kompromitacja. Mam nadzieję, że redakcja Panoramy podejmie starania, aby poinformować czytelników, kto pisze do urzędów skargi i donosy, mające na celu doprowadzić do tego, że 54 hektary atrakcyjnych gruntów miejskich, jeszcze przez lata leżeć będzie odłogiem. To skandal, że tuż pod nosem urzędu – marnieją połacie ziemi, a milionowej wartości obiekty – zamieniają się w ruinę.
Węszący z… mapkami
Panie Janie Pikor. O ile mnie pamięć nie myli, nigdy nic o Panu nie pisałem. Pewny także jestem, że nikt z mojej rodziny Pana się nie czepiał. Być może dlatego, że jako polityk i radny, dzisiaj jest Pan nikim! Jak Pan śmiał, przy okazji medialnego zatapiania Zielonki, mieszać mnie w tę sprawę! Co Pana obchodzi moje imię, nazwisko i numer mojej (własnościowej) działki! Mam nadzieję, że odpowiednim organom uda się ustalić, skąd wyżebrał Pan, a potem opublikował na jednym z brzeskich portali, mapę geodezyjną i moje osobowe dane. Nie jest tajemnicą, że od kilku lat sąsiaduję z terenem, który zakupić chce miasto. Kilka miesięcy temu był na ten temat sympatyczny reportaż w tvp Opole. Ale spośród kilkunastu osób, które sąsiadują z tą działką, Pan uczepił się tylko mnie, i jakby chciał czytelnikom coś… zasugerować. Najgorsze jest to, że w swoim tekście, bez związku, czepia się Pan mojej rodziny. Pana publikacja, jak ulał, wpisuje się w metody stosowane w stanie wojennym, gdy startował Pan do objęcia szczytów lokalnej władzy. Pożegnam Pana kolejnym cytatem z lokalnej prasy, dotyczącym tematyki przedszkoli: Radnym „załatwiaczem” okazał się Jan Pikor, członek Towarzystwa Rozwoju Ziemi Brzeskiej. Jak widać, zamiast służyć społeczeństwu, niektórzy cenią bardziej własne sprawy. A miasto i Zielonka? Mogą jeszcze poczekać!
Marek Popowski