Stare meble znów zalegają na podwórkach. Od czasu zamian w odbiorze gabarytów doszło do sześciu podpaleń

0
ul. Ofiar Katynia
Reklama

W piątek (6. września), na jednym z osiedlowych podwórek w Brzegu kolejny raz doszło do podpalenia zalegających odpadów wielkogabarytowych. Nikomu nie trzeba tłumaczyć skąd się biorą stare szafy, czy łóżka, bo wiadomo, że z mieszkań lokatorów. Kłopot w tym, że od bieżącego roku stawka za wywóz śmieci wzrosła o 25%, przy jednoczesnym ograniczeniu usługi o odbiór gabarytów na zgłoszenie telefoniczne.


Przez ostatnie dwa lata mieszkańcy Brzegu bez żadnych problemów mogli pozbywać się starych wersalek, szaf, stołów, czy dywanów. Oprócz ustalonych terminów wywozu odpadów wielkogabarytowych, taka usługa była dostępna na zgłoszenie telefoniczne. Niestety, pomimo tegorocznych podwyżek, zgodnie z podpisaną umową pomiędzy Gminą
Brzeg a Zakładem Higieny Komunalnej, odpady wielkogabarytowe w 2019 r. są odbierane tylko 4 razy w roku. Uwagę na ten problem, już na początku grudnia 2018 r., zwracał radny Krzysztof Grabowiecki. Radny w złożonej interpelacji pytał burmistrza, czy miasto planuje ograniczyć odbiór gabarytów do jednego razu w miesiącu. Grabowiecki nie wiedział jeszcze wtedy, że zawarta umowa z ZHK przewiduje taki odbiór nie raz na miesiąc, tylko raz na kwartał!

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej

– Każdy problem ma jakiś związek przyczynowo-skutkowy. Jeśli podnosi się mieszkańcom opłatę przy jednoczesnym ograniczeniu usługi, to z góry można założyć, że będą tego konsekwencje. I te konsekwencje teraz obserwujemy, jak w całym mieście zalegają stare meble, aż w końcu ktoś je podpali. Podwyżkę za wywóz śmieci argumentowano większymi kosztami, jakie ponosi ZHK, ale mniej więcej w tym samym czasie w tej miejskiej spółce
utworzono nowe stanowisko dyrektorskie i zatrudniono byłego radnego, który w poprzedniej kadencji wspierał każdym głosowaniem burmistrza. Nie wiem, co miał na celu taki zabieg, ale z pewnością nie zmniejszył on kosztów działalności ZHK, tylko wygenerował dodatkowe – mówi radny miejski Krzysztof Grabowiecki.

Radni, którzy byli przeciwni samym podwyżkom dopytywali Jerzego Wrębiaka właśnie o zatrudnienie w ZHK nowego dyrektora, jednak burmistrz lakonicznie odpowiadał, że Urząd Miasta w Brzegu nie jest jego pracodawcą, że nie posiada jego akt osobowych, że osoba ta aktualnie nie pełni funkcji publicznej, a zatem dane osobowe i warunki zatrudnienia nie należą do sfery publicznej.

Obecna gospodarka śmieciowa w Brzegu wywołuje wiele komentarzy i opinii. Internetowa „debata” z pewnością nie spowoduje rozwiązania problemu, a jest on naprawdę poważny. Strażacy od początku roku musieli wyjeżdżać do podpaleń odpadów wielkogabarytowych już sześciokrotnie. Na razie takie zdarzenia kończą się na szczęście jedynie na stratach finansowych, m.in. poprzez uszkodzenie nowych wiat śmietnikowych.

– Codziennie ktoś wysyła do mnie zdjęcia i informuje o zalegających śmieciach. Uważam, że trzeba się tym problemem zająć, może renegocjować warunki umowy z Zakładem Higieny Komunalnej. Z jednej strony słyszę, że to wszystko wina mieszkańców, bo oni wystawiają te meble pod śmietniki, że powinni wywieźć je na swój koszt do ZHK, a z drugiej strony wiemy dlaczego ten problem się zrodził. Trzeba pamiętać, że nie wszyscy posiadają własny transport, nie wszystkich też stać, aby zapłacić kilkadziesiąt złotych za taki transport, tym bardziej, że już płacą za wywóz śmieci i to z podwyżką. Nie możemy za każdym razem mówić „trzeba się dostosować”, bo za chwilę się okaże, że czekają nas kolejne podwyżki i zostanie zmniejszony odbiór np. odpadów komunalnych. I co wtedy? Też będziemy mówić, że „trzeba się dostosować”, że skoro stać nas na mleko, to musi nas być stać na samodzielne wywiezienie do ZHK kartonu po mleku? – komentuje sprawę radna Anna Głogowska.

Poniżej prezentujemy kilka zdjęć, jak wyglądają brzeskie podwórka po podwyżce opłat za wywóz śmieci i jednoczesnym zlikwidowaniu wywozu gabarytów na zgłoszenie telefoniczne.

Reklama