Mateusz Rosiński, mieszkaniec Lewina Brzeskiego, tegoroczny maturzysta i absolwent III liceum ogólnokształcącego im. Marii Curie-Skłodowskiej w Opolu, laureat 49. i 50. Ogólnopolskiej Olimpiady Historycznej, finalista 9. edycji Ogólnopolskiego Konkursu Historycznego Olimpiada Solidarności Dwie Dekady Historii, tegoroczny stypendysta Stypendium Prezesa Rady Ministrów, zeszłoroczny laureat tytułu Opolskiego Orła 2023r. Taki młody człowiek a tyle osiągnięć!
Jak opisałbyś siebie w kilku zdaniach?
Jestem zwykłym chłopakiem, którego największa pasją w życiu jest nauka historii i czytanie książek historycznych. Nauka to nie jest oczywiście mój cały świat, próbuję ją łączyć z innymi pasjami, np. sportem, bardzo lubię jeździć na rowerze, ćwiczyć na siłowni, a także oglądać mecze piłki nożnej.
Skąd ta historia się wzięła w twoim życiu? Jak się u Ciebie zaczęła przygoda z historią?
Moja pasja do historii zaczęła się mniej więcej w 6-7 klasie szkoły podstawowej, a wpłynęło na to kilka czynników: przed wszystkim nauczyciel historii, który zachęcił mnie do pogłębiania tej wiedzy, ale także kółko historyczne w szkole, bardzo dużą rolę odegrała też moja rodzina, przede wszystkim dziadek, który również interesuje się historią i od najmłodszych moich lat słyszałem różne opowieści związane głównie z historią naszej rodziny. Później sam już zgłębiałem genealogię rodziny, szukając odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Jak jest twój ulubiony okres historyczny?
Jest to zdecydowanie XX wiek, to jest zresztą moja specjalizacja na olimpiadach historycznych, w których brałem udział.
Co Cię najbardziej fascynuje w historii?
Kilka rzeczy: to, że obecne wydarzenia nie zaskakują, one już się kiedyś wydarzyły, mechanizmy działania państw czy ludzi są dokładnie takie same. Historia pozwala więc odpowiedzieć na wiele nurtujących pytań i zaspokoić ciekawość, którą każdy z nas posiada. Poza tym, każde wydarzenie można interpretować na różne sposoby, historia to nie matematyka, a jej nauka nauczyła mnie, że jedna sprawa ma dwie, trzy, a czasami dziesięć stron medalu i na wszystko trzeba patrzeć z bardzo szerokiej perspektywy.
Zostałeś laureatem olimpiad historycznych. Czy było łatwo czy nieszczególnie?
Nieszczególnie (uśmiech). W olimpiadzie historycznej bierze udział ok. 2500-3000 osób z całej Polski. Do finału dostaje się ok 100 osób, więc to już jest bardzo duży wyczyn, ale to co chciałbym podkreślić to zdecydowanie poświęcenie czasu, setek godzin na zgłębienie historii, czytanie książek, oglądanie filmów. Jednak sukces na olimpiadzie historycznej nie odnosi się tylko i wyłącznie do zdobytej wiedzy, ona jest bardzo ważna, natomiast ze względu na formułę olimpiady, człowiek musi rozwijać również inne umiejętności, takie jak płynne wysławianie się czy syntetyczne pisanie. Odniesienie sukcesu na olimpiadzie jest pracochłonne, trudne, ale tym bardziej satysfakcjonujące!
Która część olimpiady była dla Ciebie łatwiejsza? Wydaje się, że ustna…
Zdecydowanie najlepszą częścią dla mnie była ta ustna. Bardzo lubię kontakt z ludźmi, bo po pierwsze mogę zaprezentować się z jak najlepszej strony, a po drugie – rozmawiając widzę emocje i reakcje osoby, z która rozmawiam. Moje słowa potwierdzają również wyniki, z części ustnej otrzymałem ocenę celującą, zarówno w tym jak i zeszłym roku.
Co dla Ciebie oznacza wygrana w tej olimpiadzie? Co dał ci w niej udział?
Największą nagrodą dla uczestnika jest sam tytuł: finalisty, ale przede wszystkim laureata, bo ten tytuł „waży” więcej, który daje automatycznie wstęp na uczelnie wyższe o kierunku humanistycznym bez konieczności przejścia całego procesu rekrutacyjnego. To jest coś na co wszystkim najbardziej zależy, namacalny owoc ogromu pracy, jaki każdy uczestnik olimpiady wkłada w przygotowania.
Myślisz o studiach prawniczych. Na jaką uczelnię chcesz się wybrać?
Chciałbym studiować na Uniwersytecie Warszawskim, z kilku powodów: sam wydział Prawa i Administracji to jest najlepszy wydział prawa w Polsce, a poza tym bardzo lubię Warszawę, tak duże miasto daje zupełnie nowe możliwości, horyzonty otwierają się dużo szerzej!
No dobrze, a poza historią, jakie były Twoje ulubione przedmioty w szkole?
Wiedza o społeczeństwie, bo każdy człowiek powinien wiedzieć, co się dzieje wokół niego.
Jakie jest Twoje marzenie? Jak widzisz siebie za kilka lat?
Po skończeniu prawa – czyli za jakieś 5 lat – widzę siebie w szkole prokuratorsko-sędziowskiej w Krakowie, 3 lata aplikacji prokuratorskiej i za 8-9 lat zaczynam pracę jako prokurator. To jest mój cel, do którego będę dążyć!
Jakbyś mógł poznać jedną historyczną postać, kto nią byłby?
Mój ranking zawiera trzy postaci: numerem jeden jest Winston Churchill, numerem dwa Napoléon Bonaparte, numerem trzy postać mniej znana Bolesław Wieniawa-Długoszowski. To jest postać, o której w szkole się nie uczy – a szkoda, kawalerzysta, generał, pułkownik, postać bardzo barwna. Jeśli miałbym wybrać jedną osobę na imprezę byłby to właśnie Bolesław Wieniawa-Długoszowski (uśmiech), z Winstonem Churchillem zapaliłbym cygaro, a z Napoléonem Bonaparte porozmawiałbym o historii, bo poza tym, że był świetnym wojskowym, był także świetnym historykiem, a jednocześnie świetnie radził sobie z matematyką. Ja osobiście nie jestem w stanie połączyć tych dwóch obszarów (uśmiech).
Jakie masz plany na wakacje?
Plany? Na pewno ambitne (uśmiech)! Czytanie książek historycznych, zwłaszcza takich, na które ze względu na przygotowania do olimpiady nie miałem czasu, ale także jazda na rowerze oraz podróże, w końcu one kształcą! Za miesiąc wyjeżdżam do Hiszpanii, Barcelona to coroczny cel wakacyjny już od wielu lat, wspomniałem już o zainteresowaniach piłką nożną? A więc FC Barcelona, klimat, ludzie…w Barcelonie czuję się jak w drugim domu.
A kto jest Twoim ulubionym piłkarzem?
Na pewno Robert Lewandowski (uśmiech)! Ale jeszcze przed erą Lewego, był to Andrés Iniesta, człowiek, który większość swojej kariery spędził właśnie w Barcelonie, ułożony, spokojny człowiek, absolutnie nie żadna gwiazda.
I tak na koniec, miałbyś jakieś rady dla tych, którzy chcieliby wziąć udział w olimpiadzie ogólnopolskiej?
Trzeba próbować i jeszcze raz próbować i nie zrażać się ewentualnymi porażkami, ale także pokora i brak nastawienia, że wiem wszystko. To byłyby takie niemerytoryczne rady, a z tych bardziej merytorycznych: czytanie książek, czytanie książek i jeszcze raz czytanie książek! Myślę też, że trzeba pracować nad płynnym mówieniem, bez większych przerw. Mój sposób to regularne czytanie książki na głos, choćby 10 minut dziennie. Po ok 2-3 miesiącach zauważyłem u siebie znaczną poprawę. To są oczywiście moje sposoby, każdy musi znaleźć swój, ale systematyczność to coś, czego na pewno musimy się trzymać!
Dziękuję za rozmowę i życzę spełnienia wszelkich zamierzeń i planów, nie tylko tych z dziedziny historii.