Był dąb, nie ma dębu. W Lipkach wycięto ponad 100-letnie drzewo

1
Reklama
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
„Był niemym świadkiem rozwoju wsi. Jej postępu cywilizacyjnego. Spoglądał na narodziny, śluby i pogrzeby. Wrósł w krajobraz wsi, był częścią Lipek, stanowił historię. Przeżył różne zawieruchy. Wojny, dyktatury, klęski żywiołowe. Ale nie przeżył teraźniejszości, już go nie ma, został ścięty, bo komuś przeszkadzały spadające liście i żołędzie” – mówi z wyraźnie rozżalonym głosem mieszkaniec Lipek.

Ponad 100-letni dąb rósł na działce należącej do rzymskokatolickiej parafii p.w. Najświętszej Maryi Panny Różańcowej. Tuż obok kościoła w Lipkach, przy pomniku Poległych w wojnach z lat 1864, 1866, 1870-71. Drzewo zostało ścięte 24. kwietnia br., a sprawa poruszyła jednego z mieszkańców, miłośnika przyrody.

  • „To był piękny, zdrowy okaz. Codziennie go widziałem, dwa lata temu robiono nawet cięcia pielęgnacyjne. Nie stwarzał żadnego zagrożenia dla ludzi. Chciałem zapytać te osoby, które go ścinały, dlaczego to robią, ale zostałem zaatakowany, najpierw słownie, a później fizycznie. Niewiele brakowało, aby doszło do rękoczynów. Zdążyłem pomierzyć ściętego już dęba, miał 120 cm średnicy i 3,5 metra w obwodzie. Historyczny okaz!” – mówi mieszkaniec Lipek i dodaje: – „Nie potrafię tego zrozumieć. Jak można zniszczyć takie drzewo? Oczywiście, że oni zaraz znajdą dziesiątki powodów, powiedzą panu, że drzewo chorowało, było suche i zagrażało ludziom, ale to jest nieprawda, oni go ścieli, bo przeszkadzały im spadające liście i żołędzie. A na wiosce wiadomo jak jest, zmowa milczenia, nikt się nie postawi, każdy się boi. Ja o tym mówiąc też chcę zachować anonimowość, ale i tak się narażam, bo będą wiedzieć kto to zgłosił. Nie zamierzam jednak udawać, że nic się nie stało”.

O powód wycinki historycznego dębu zapytaliśmy władze gminy Skarbimierz. Wniosek o ścięcie złożył proboszcz ks. Marek Staniszewski, a decyzję zezwalającą wydał wójt Andrzej Pulit. W uzasadnieniu czytamy, że: „(…) Jako przyczynę usunięcia podano, iż koron drzew jest w bliskiej odległości od linii energetycznej jak również spadające żołędzie uszkadzają dach pobliskiej nieruchomości. Występują suche gałęzie, które zagrażają bezpieczeństwu (…)” (pisownia zgodna z oryginałem).

Reklama - ciąg dalszy wpisu poniżej
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA
Materiał wyborczy KOALICYJNY KOMITET WYBORCZY KOALICJA OBYWATELSKA

Zastępca wójta Leszek Dyba w odpowiedzi na nasze pytania tłumaczy również, że przeprowadzone we wcześniejszym okresie przycinki drzewa nie przyniosły oczekiwanego skutku, a w miejscu wyciętego dębu planowane są nasadzenia zastępcze oraz wykonanie skweru z ławkami.

Udało nam się także porozmawiać z wnioskodawcą, księdzem Markiem Staniszewskim. Proboszcz twierdzi, że dąb był spróchniały w górnej części i stanowił zagrożenie dla ludzi oraz pobliskiej linii energetycznej i budynków. Przy okazji uzyskaliśmy od księdza poradę, aby nie słuchać mieszkańca, tylko księdza, bo mieszkaniec „opowiada głupoty”.

  • – A może jakieś prace pielęgnacyjne należało przeprowadzić? – dopytujemy.
  • „Może, taką decyzję podjąłem, wszystko na ten temat, coś jeszcze?” – skwitował na zakończenie duchowny.

Poniżej publikujemy kilka zwrotek wiersza poświęconego „pomnikowi przyrody”, którego autorem jest mieszkaniec Lipek.

„Ostatni poranek”

Huk motoru spokój zagłusza,
Sobota, wczesna pora.
Gwar, bieganina, robota się pali,
Jakiś osiłek w pień drzewa siekierą wali.

Mierzy krokami, gdzie dęba obali,
Przy drodze? A może przy murze?
Miarkuję, że podetnie trochę na dole, trochę na górze.
Eureka! Z czubka konar odwali,
I krzyczy, żeby ludzie się chowali.

Lecą wióra, lecą ku ziemi,
Wiatr je porywa i po wsi roznosi.
I nikt ich losu nie zmieni,
Chociaż ktoś o litość dla drzewa prosi.

Słowa protestu nie robią na nikim wrażenia,
Drwale przymykają oczy.
Padają deklaracje od niechcenia,
I po chwili dąb krwią broczy.

On był stary, wiekowy,
Ale zdrowy i chronił pomnik wojskowy.
Sięgał chmur,
Dopóki nie napatoczył się gbur,
Co ciął drzewa w sznur.

On nie mógł znieść, że dąb żył zbyt długo i w glorii,
Że był świadkiem niejednej historii,
Że chronił nasze lica i głowy,
Dom Boży i mur wiekowy.

Że towarzyszył nam przy nabożnym śpiewie i różańcach,
W procesjach do Boga wrzaskliwych.
Przy święcie plonu i hucznych tańcach,
Przy odpustach hałaśliwych.

Gbur na drzewo rozgniewał się srodze,
Wrzeszczał, że rośnie zbyt blisko, przy drodze.
Że zasłania mu dom,
Który wniósł On.

On wyrocznia, albo chwat,
A może miernota, skrzat.
Co mu się przyśniło może,
Że jest na swoim dworze.

Skąd wychodzą srogie wyroki?
Na drzewa, ptaszki, owieczki.
I na białe obłoki,
Co wędrują po świecie szerokim.

Tak mu wiatr do ucha zaświszczał,
Że po sobie może pozostawić zgliszcza.
Że po nim potop i pustynia,
I nie będzie to jego wina.

Więc tnie wszystko dookoła,
Dla ludzkości pozostają pniaki.
Aż przyroda jęczy i woła
Dość tej draki!

Reklama
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego
Materiał wyborczy KWW ŁĄCZY NAS BRZEG - GRZEGORZ CHRZANOWSKI
Materiał wyborczy KWW Krzysztofa Grabowieckiego